Wiele razy słyszałem, iż Pokolenie to „socrealistyczny gniot”. Film Wajdy ani powieść Bohdana Czeszki nie weszły do kanonu rzeczy o Zagładzie i powoli odchodzą w zapomnienie. Panuje przekonanie, iż w pierwszej połowie lat 50. problem zamieciono pod dywan, a ideologia nie zostawiała miejsca na rzeczywistość.
Komunistyczny uniwersalizm miał na pewno swoje ciemne strony, ale mimo wszystko pozwalał wiele zobaczyć i powiedzieć. W socrealistycznej kulturze temat Holocaustu pojawiał się wcale nie tak rzadko. Pokolenie jest jedną z ciekawszych realizacji.
Zgodnie z poetyką rewolucji film jest przede wszystkim projektem nowego społeczeństwa i nowego rodzaju więzi między ludźmi. Getto i jego walka okazują się dla młodych żołnierzy Gwardii Ludowej doświadczeniem formującym. To coś wyjątkowego jak na polską kulturę. Najbardziej zadziwia fakt, iż obraz rzeczywistości będący tłem i punktem wyjścia projektu wcale nie jest wyidealizowany.
Polacy nie byli obojętnymi świadkami
Zacznijmy od granego przez Tadeusza Janczara Jasia Krone, bo to chyba najbardziej frapująca z postaci, a zarazem ktoś, kto chce być tylko biernym świadkiem i w nic się nie angażować. Za marzeniami o bierności kryje się jednak przemoc – jego i całej otaczającej go społeczności. Wyjątkowość Jasia Krone polega na tym, iż potrafi to zrozumieć, a Wajdy – iż decyduje się to pokazać.
Punktem zwrotnym w tej historii okazuje się spotkanie z szukającym pomocy dawnym żydowskim znajomym. „Co ja mogę?” – pyta Krone i dodaje: „I ten twój wygląd…”. Dla Abrama odmowa jest aż nadto jasna.
Wajda opowiada obrazem: kiedy przychodzi Abram, Jaś Krone uchyla drzwi, ale zaraz próbuje je zamknąć. Na podwórku mieszkańcy śpiewają pod kapliczką Litanię Loretańską, Jasio podśpiewuje razem z nimi, jest pokazany jako część tej wspólnoty. Katolicka Polska nie jest dla Żyda żadnym schronieniem. Jest raczej groźna. „Idę ulicą… Ludzie na mnie patrzą…” – mówi Abram. Tę scenę Wajda dopowie w słynnych sekwencjach z Samsona, gdzie spojrzenia są zapowiedziami donosów.
Widzimy jak Abram oddala się ciemną ulicą. Nie ma wątpliwości, iż odchodzi w śmierć. Ludzie odwracają się i zamykają drzwi, tak jak Jaś Krone: najpierw po prawej stronie kadru – co jest dość wyraźne, bo na ulicę pada snop światła z wnętrza budynku – potem w głębi. Poza gettem na Żydów czekają nie tylko Niemcy.
Jaś działa jako członek tej wspólnoty i dopowiada jej stosunek do Żydów. Ta sama wspólnota pojawia się wcześniej w scenie lekcji religii. Katecheta mówi o katolicyzmie jako ostoi Polaków – „nas”, jak to aluzyjnie ujmuje. Kiedy jeden z kolegów nie umie wyrecytować Składu apostolskiego, ksiądz pyta: „Czy w twoich papierach w rubryce wyznanie jest napisane religia rzymsko-katolicka (…) No więc?”. Słowa te brzmią groźnie i chyba nieprzypadkowo przywołują testy, którym poddawano Żydów „na aryjskich papierach”. Majster Ziarno, szara eminencja z warsztatu, gdzie pracują bohaterowie, i najwyraźniej członek konspiracji, kwituje wybuch powstania w getcie żarcikami: „Żydki zaczęły wojować! Uś!”.
Wajda zderza szukającego pomocy Żyda z polską społecznością. Los Abrama zależy od tego, co zrobi Jaś Krone – a także co myśli majster Ziarno i ludzie spod kapliczki. Oto polskie sprawstwo, a wraz z nim wina. Tak zwana bierność podszyta jest agresją i oznacza wyrok – co do tego Pokolenie nie pozostawia żadnej wątpliwości. Jaś Krone działa i wpływa na los Abrama.
Jest wyjątkowy, bo rozumie, co się stało. Czuje się winny i Wajda – co do dziś jest rzadkością w polskim kinie – pozwala zobaczyć, co spowodowało wyrzuty sumienia. Zanim przejdziemy do projektu, a więc tego, jak być powinno, Wajda pokazuje zaskakująco dużo z okupacyjnej rzeczywistości.
Pomoc gettu
Wątek pomocy gettu – czy szerzej: wątek Sprawiedliwych – zostaje w Pokoleniu potraktowany w szczególny sposób. Wajda nie używa go jako dowodu polskiej niewinności, jak to zrobił w po czterdziestu latach Wielkim Tygodniu. Przeciwnie.
Żeby uświadomić sobie różnicę, warto sięgnąć do wcześniejszej o kilka lat Ulicy Granicznej i dyskursu o Sprawiedliwych z drugiej połowy lat czterdziestych. Film Forda wielokrotnie przemontowywano, żeby nie drażnić antysemickiej publiczności. Dla Marii Dąbrowskiej pierwsza wersja była „skandalem” i „zamaskowaną propagandą antypolską”. Po przeróbkach przemiana antysemity w Sprawiedliwego służyła oddaleniu zarzutów dotyczących polskiej przemocy wobec Żydów w czasie wojny. No bo skoro choćby antysemici pomagali Żydom…
W Pokoleniu jest inaczej. Zmiana postawy Jasia Krone, a potem pomoc żydowskim bojowcom wynikają z winy – pokazanej i wywołującej wyrzuty sumienia. W rezultacie akcja pod murami getta nie tworzy wyidealizowanego obrazu Polaków ani nie usprawiedliwia bohatera, bo losu Abrama nic już nie zmieni. Śmierć Jasia nie wpisuje się w topos Polaków oddających życie za Żydów ani nie wywołuje związanej z tym motywem presji. Nie zmusza ocalałych do wdzięczności ani do ukrywania własnych doświadczeń, bo Wajda pokazał je na ekranie.
Pomoc powstańcom jest raczej próbą odpowiedzi na przemoc – własną i własnej grupy. Śmierć Jasia Krone nie zaświadcza o polskiej wielkości, chłopak stara się raczej poradzić sobie z polską i swoją małością. Wajda nie sięga po motywy winy niezawinionej, wynikającej z nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, winy nieświadomej bądź polegającej na zaniechaniu, które tak często pojawiają się w polskich narracjach o Zagładzie i zakrywają sedno problemu, czyli polską przemoc. Patos i tragizm tej postaci wynikają z tego, iż decyzja Jasia Krone jest nieodwracalnie spóźniona, a poświęcenie nie może już nic zmienić.
Jednocześnie przemiana bohatera wynika z refleksji nad sobą i nad tym, co zrobił, jest próbą odkupienia winy dostrzeżonej i zrozumianej, której w istocie odkupić się nie da. Pozostaje zmiana zapatrywań i postawy, która zapobiega powtórzeniu błędu w przyszłości. Śmierć tego rodzaju nie zobowiązuje Żydów, może zobowiązywać tylko innych Polaków, i to przede wszystkim do przyjrzenia się samym sobie oraz do ewentualnej rewizji kulturowych norm.
Pokonanie dystansu
I tu dochodzimy do projektu.
Wajda opowiada z nienarodowej perspektywy. Bohaterowie Pokolenia pochodzą ze slumsów na robotniczej Woli. Są wykluczonymi sprzed 1939 roku. Ich okupacyjne zajęcia – okradanie wagonów kolejowych – nie różnią się prawdopodobnie zbytnio od tych przedwojennych. Matka Stacha boi się, iż spotka go los innych dzieci z Bud, czyli iż stoczy się na dno. Różnica między majstrami z warsztatu, jego właścicielami i pojawiającymi się tam od czasu do czasu inteligenckimi konspiratorami z AK a robotnikami rzuca się w oczy.
Wybór miejsca akcji i pokazanie różnicy klasowej wyróżnia Pokolenie na tle obowiązujących w Polsce konwencji mówienia o wojnie i historii w ogóle. Tym bardziej, iż bieda i koloryt przedmieść są w ujęciu operatora Jerzego Lipmana niezwykle przekonujące.
Wykluczenie jest tym, co potencjalnie łączy mieszkańców slumsów na Budach z Żydami. Film zaczyna się od panoramy osiedla skleconych z dykty domków, oddzielonego od fabryki i miasta pasami nieużytków. W scenach miejskich wielokrotnie pojawia się mur getta i mury do niego podobne, znaki oddzielenia i wykluczenia. Pod takim murem rozegra się akcja odbierania wychodzących z kanałów żydowskich bojowników.
Przestrzeń oddzielająca dwa miejsca jest ważnym motywem sceny, w której dowiadujemy się o wybuchu powstania w getcie. Sekuła – komunista z warsztatu, gdzie pracują bohaterowie – spotyka młodych żołnierzy GL w ruinach cegielni. Wszyscy siedzą w zamkniętym pomieszczeniu, pod ciężkim ceglanym sklepieniem, jak w bunkrze. Na zewnątrz prowadzą ciasne otwory. Sekuła oznajmia, iż „trzeba pomóc żydowskim towarzyszom” i wychodzi przez taki otwór. Patrzymy na niego z ciemnego wnętrza, od tyłu widać głowę jednego z młodych konspiratorów, który wydaje się ukryty jak za barykadą. W oddali – domy miasta i unoszący się nad nimi dym. Sekuła wychodzi na otwartą, pustą przestrzeń. Jest sam. Będzie musiał ją przebyć.
Scenę tę należy potraktować jako propozycję zmiany i jednocześnie jej symboliczną realizację. Dystans dzielący Polaków i Żydów, a może polski i żydowski proletariat, trzeba dopiero pokonać i Sekuła próbuje to zrobić. Inaczej niż w Wielkim Tygodniu, zrealizowanym już w III RP, nie towarzyszy mu żaden zbrojny oddział. Jego samotność jest znacząca, idzie do walki jako komunista, ale w swoim wyborze pozostaje samotny. Nie staje się przedstawicielem partii ani żadnej innej grupy.
Gest Sekuły ma sprawić, żeby wykluczeni przestali wykluczać się nawzajem. W Pokoleniu nie mówi się o internacjonalizmie. Wtajemniczenie młodego robotnika w komunizm to przede wszystkim zrozumienie mechanizmu wyzysku, ale w praktyce rewolucyjnej pomoc gettu, a więc przekroczenie granic wytworzonych przez antysemityzm, okazuje się jednak priorytetem. To ona formuje młodych. W historii ich rozwoju – film jest opowieścią o dojrzewaniu i wychowaniu – odgrywa kluczową rolę. Przez wprowadzenie postaci Jasia Krone oznacza także zerwanie z przeszłością i odpowiedź na polską winę.
Pomoc żydowskim bojowcom miała stanowić w tej historii mit założycielski pokolenia polskich komunistów, a przynajmniej jego niezwykle ważną, konstytutywną część. Opowieść o niej ma formować także widzów, wyznaczać punkty orientacyjne ich lewicowości. Mit ten okazuje się ważniejszy od mitu powstania warszawskiego, które w filmie Wajdy nie pojawia się wcale. Było ono od początku wydarzeniem na poły mitycznym, określającym tożsamość ówczesnych młodych, a jednocześnie głęboko osadzonym w patriotycznej i romantycznej tradycji.
Wajda i Czeszko decydują się sformułować i zaproponować inny mit założycielski, co trzeba uznać niemalże za zuchwałość i transgresyjny, rewolucyjny gest. Nowy mit krąży wokół getta, polskiej winy i przekroczenia antysemickich uprzedzeń. Film różni się w tym punkcie od powieści, w której Czeszko stara się raczej opowiedzieć powstanie z 1944 roku z perspektywy żołnierzy lewicowego podziemia i w dużym stopniu ugina się pod presją zbiorowości, włączając GL w walkę o niepodległość.
Nieobecność powstania 1944 łatwo zakwalifikować jako „służebność wobec wymagań propagandy”, o której nieustannie przypominają krytycy omawiający Pokolenie. jeżeli jednak spojrzeć na nią jako na świadomy wybór, film okazuje się próbą zdefiniowania więzi społecznych na nowych, nieporównanie bardziej otwartych zasadach. Dostrzeżenie tego wyboru pozwala także zrozumieć, dlaczego Wajda w Pokoleniu i nakręconym niedługo potem Samsonie pokazuje więcej z niewygodnej okupacyjnej rzeczywistości oraz formułuje znacznie głębszą i trafniejszą krytykę kultury niż w nakręconych po roku 1989 Wielkim Tygodniu czy Korczaku.