Katarzyna Ulman, Interia: John Rebus to skomplikowany bohater. Humorzasty, czasem nieco gburowaty. Co przyciąga cię w tym bohaterze?
Richard Rankin: Trochę czasu minęło, odkąd nakręciliśmy "Rebusa". Mam nadzieję, iż produkcja zostanie dobrze odebrana. John Rebus nie jest typowym przykładem serialowego detektywa. Ma w sobie kilka stereotypowych tropów, które widzieliśmy już w telewizji. Rebus ma charakter, jest zrzędliwy, potrafi być niezłym utrapieniem. Lubi wypić, jest porywczy. Powodem, dla którego ta postać mnie przyciąga i dlaczego wziąłem udział w tym projekcie, było to, jak bardzo jest skomplikowany. Ile ma w sobie warstw.Reklama
- Wydaje mi się, iż rozumiem jego motywacje i sposób działania, który często wykracza poza ustalone granice pomiędzy dobrem i złem. Ma silny kompas moralny, ale drogi, jakimi dąży do celu mogą budzić wątpliwości. To fantastycznie napisana postać już w materiale źródłowym, czyli książkach Iana Rankina. Jedna z jego historii została doskonale zaadaptowana przez Gregory’ego Burke’a. Rebus jest dobrze rozpisanym, interesującym i skomplikowanym bohaterem, którego granie sprawia sporo frajdy.
Czasami jest bardzo cyniczny, bywa bezwzględny, ale jedno nie ulega wątpliwości - swoją córkę, Sammy, kocha najbardziej na świecie. Jak opisałbyś relacje Rebusa z jego najbliższymi - córką i byłą żoną? Czynią go lepszym człowiekiem?
- On nigdy nie kwestionuje swojej miłości do córki i byłej żony. Nie do końca sądzę, iż czynią go lepszym człowiekiem, ale to właśnie dzięki nim możemy zobaczyć pęknięcia w jego zbroi; spojrzeć na niego jak na człowieka. Rebus sporo udaje, jest bardzo skryty, chowa się za sarkazmem. Nie lubi, kiedy inni potrafią go przejrzeć. Dzięki jego relacjom z Sammy i Rhoną widzimy mężczyznę, który potrafi kochać - jest opiekuńczy, czuły, któremu zależy na tym, aby postępować adekwatnie.
Zobacz też: Opowieść o miłości we wszystkich jej formach. Epicki romans podbije serca
W pewnym momencie Rebus stwierdza, iż nie umie zaadaptować się do sytuacji, nie znosi nosić masek, ponieważ dzięki nim ludzie stają się fałszywi. Czy Rebus jest w stanie przystosować się do społeczeństwa?
- Z pewnością Rebus nie potrafi przystosować się do sytuacji, zaadaptować do okoliczności. Jedną z jego dość komicznych cech jest to, jak bardzo ten facet jest uparty. Kiedy jest na komisariacie, to dosłownie cierpi. Wprowadziliśmy do serialu pojawiający się co jakiś czas wątek, w którym pokazujemy jak Rebus nie znosi nowoczesnych technologii, uważa, iż tylko odwracają uwagę detektywów czy policjantów. Nie chcemy więc, jako widzowie, żeby stał przed tą białą tablicą w małym pomieszczeniu. Wszystko to wynika jednak z tego, iż Rebus nie ma żadnej chęci, aby prawidłowo nauczyć się korzystać z narzędzi, jakie mu dano.
- Dlatego biega wokół z notatnikiem i długopisem; odrzuca pomysł przebywania na komisariacie czy korzystania z technologii. Nie przyjmuje zmian. To zarazem jego zaleta jak i wada - z tego powodu cierpią jego relacje. Nie potrafi przystosować się do innych, zmienić choć trochę. Nie znosi nosić masek i grania roli, jednak odgradza się od ludzi, co jest przyjęciem pewnej roli. Ale to nie maska, a raczej sposób radzenia sobie z innymi.
Jednym z najmocniejszych wątków w serialu jest relacja braci - Johna i Michaela. Co możesz mi o niej powiedzieć?
- Bardzo podoba mi się ta paralelna relacja. John jest gliną, a Michael znalazł się w trudnej życiowej sytuacji - stara się ze wszystkich sił wiązać koniec z końcem, ale nie ma znikąd pomocy. Jest byłym żołnierzem, więc w pewnym stopniu czuje się zapomniany przez państwo, zdradzony przez system. Działania Michaela sprowadzają na obu braci ogromne niebezpieczeństwo. Obserwowanie ich relacji, tych dwóch równoległych historii, pozwala nam opowiedzieć nieco o walce klas, o tym, jak Rebus lawiruje pomiędzy różnymi stronami Edynburga. Jest trochę polityki, współczesnych problemów; tego, jakie kolory szarości ma ten świat. Gregory Burke, scenarzysta serialu, pisze niesamowicie. Nakreślił relację, która ma naprawdę intrygującą dynamikę i sprawdza się jako jeden z elementów napędzających serial. Wydaje się, iż to prosta braterska relacja, jednak okazuje się, iż jest bardzo skomplikowana. Tą dwójkę łączy trudna historia, bolesna przeszłość i wychowanie. To już na początku mówi nam, jak serial jest zbudowany i jaki jest kontekst tej opowieści.
W lipcu tego roku stacja BBC zamówiła drugi sezon. Weszliście już na plan?
- Rozpoczęły się prace, jednak jeszcze nie weszliśmy na plan. Niedługo powinniśmy dostać oficjalne informacje.
Czy chciałbyś, żeby wątek Rebusa w nowych odcinkach został napisany w konkretnym kierunku?
- Raczej nie. Świat, w którym obraca się Rebus, został tak misternie skonstruowany, iż w jakimkolwiek kierunku byśmy nie poszli, to otwierają się przed nami interesujące historie, z których możemy wybierać lub po prostu je poszerzać. W pierwszym sezonie dobrze zarysowaliśmy postacie jednocześnie zachowując o nich pewne tajemnice. Wiele z wątków, o których wiem, iż wydarzą się w drugim sezonie będzie bardzo ekscytujący. Widzowie będą zaskoczeni, bo nie przewidzą ani nie zgadną, co zrobią bohaterowie.
Zobacz też: Dwie epickie historie miłosne. Wyczekiwany serial pozostawi was bez tchu
Na początku 2026 roku zadebiutuje finałowy sezon "Outlandera". Serial kończy się po ponad dekadzie. Co możesz powiedzieć mi o nowych odcinkach?
- Nie mogę nic powiedzieć, ale rzeczywiście, upłynęło sporo czasu. Ja spędziłem na planie "Outlandera" dziewięć lat, Caitriona i Sam z jedenaście, co jest testamentem dla serialu. W dzisiejszych czasach nie często się zdarza, żeby serial był kręcony przez tyle lat. Finałowa seria będzie bardzo ekscytująca, naprawdę wiele się dzieje. Zostawiliśmy widzów w bardzo ważnej chwili pod koniec siódmej serii, więc mieliśmy na czym budować. Wszyscy z bohaterów w ósmym sezonie przechodzą przez wiele trudnych prób i sądzę, iż widzowie będą zadowoleni z tego, co zobaczą. Jednocześnie, nie można pozbyć się pewnego rodzaju smutku. Kończy się, serial, który był ogromną częścią naszego życia. Wiele współczesnych seriali brytyjskich w tej chwili kręci się przez trzy, cztery miesiące - taka jest średnia.
- My spędzaliśmy na planie osiem miesięcy, czasami prawie rok. To naprawdę długi okres czasu, który spędza się z obsadą, ekipą realizacyjną. Czasami wydaje ci się, iż spędzasz z innymi aktorami więcej czasu, niż z kimkolwiek innym. To samo dotyczy ekipy - nasza przez te długie lata praktycznie się nie zmieniała. Kiedy kończysz taki projekt i zostawiasz go za sobą... To bardzo dziwne uczucie. Robimy teraz różne rzeczy i chyba nie sądziliśmy, iż będziemy tak tęsknić, dopóki nie skończyliśmy pracy.
Co czułeś żegnając się z postacią Rogera?
- To było dziwnie emocjonalne doświadczenie. Pamiętam jedną scenę, o której oczywiście nie mogę ci opowiedzieć, bo chyba by mnie ukrzyżowano, choć byłoby fajnie mówić już o mojej ostatniej scenie w "Outlanderze", ponieważ jest jakby zatoczeniem koła. Byłem nią zaskoczony, bardziej niż myślałem. Pożegnania są trudne - jedna z naszych producentek, Maril Davis, przez cały czas zdjęć do ósmego sezonu, była emocjonalnym wrakiem - kiedy się żegnaliśmy, czy kiedy wiedzieliśmy, iż ostatni raz kręcimy taką scenę. Na mojej płakała. Mieliśmy razem cudowną chwilę, co było bardzo urocze. Takie momenty cały czas przypominały nam, iż kończymy naszą przygodę z serialem.
Patrząc wstecz, który sezon był najważniejszy dla twojej postaci? Który najbardziej uformował Rogera?
- Prawdopodobnie sezon czwarty lub piąty, kiedy Roger przenosi się do XVIII wieku. Miał trudności z odnalezieniem Brianny, musiał pokonać wiele przeciwności. To było dość szybkie wprowadzenie go do niebezpieczeństw tych czasów. Zawsze chciałem trochę bardziej się w to wgłębić - zyskać więcej czasu podczas tej podróży, ukazać jego relację ze Stephenem Bonnetem. W książkach jest więcej materiału o tym, jak Roger adaptuje się do nowych warunków i jest to ważna część historii. Z adaptacjami jednak jest tak, iż nie zawsze dostajesz wszystko, czego być chciał, ponieważ jest mnóstwo historii do opowiedzenia, a tak mało czasu. Mamy jednak jego spotkania z Brianną; jego poczucie, iż utknął w przeszłości... Mamy sceny, gdzie widzimy, iż musi dorosnąć jako mężczyzna. Z kolei w piątym sezonie, biorąc pod uwagę wszystko co się dzieje, z utratą głosu - główną rzeczą, jaką wnosił Roger do tego okresu był jego głos i inteligencja. Cała ta sytuacja stała się dla niego próbą, ale wydaje mi się, iż wyszedł z niej silniejszy.
Czy "Outlander" zmienił cię jako aktora? Wpłynął na twoje aktorskie wybory?
- Nie sądzę, żebym zmienił proces, ale "Outlander" zmienił mnie jako aktora. Serial dał mi wiele możliwości, przede wszystkim również ekspozycję - doświadczenie przed kamerą, przy takiej liczbie odcinków, jaką nakręciliśmy. I zawsze było to inne doświadczenie - inne relacje, nowi scenarzyści, członkowie obsady, reżyserzy, ekipa. Wiele nauczyłem się o sobie samym, mogłem poprawić swoje umiejętności, poczuć się bardziej komfortowo przed kamerą. To bezcenna i bardzo ważna rzecz - możliwość zebrania takich doświadczeń. Serial zmienił też moje podejście i pozwolił mi lepiej zrozumieć branżę czy biznesową część tego świata, cały ten proces.
- Zdecydowanie wiem o wiele więcej o produkcji, niż na początku mojej kariery w telewizji, przed “Outlanderem". Widziałem ile pracy potrzeba i jak wszystkie komórki tworzą razem tak duży serial. To doświadczenie pozwoliło mi na wybór projektów, które chciałem zrealizować, a których nie. Było wiele rzeczy, w których prawdopodobnie wziąłbym udział, ale nie wziąłem ze względu na pozycję, jaką mam dzięki serialowi, co jest super. Mam możliwość wyboru - mogę wybrać nad czym chcę pracować, a nie być zmuszonym do udziału w jakimś projekcie. Nie biorę tego za pewnik i jestem za tę możliwość bardzo wdzięczny.
Co najbardziej zapamiętasz z planu "Outlandera"?
- Przede wszystkim ludzi. To najważniejsze, co wyniosę z tego doświadczenia.
Jak reagujesz na entuzjazm, z jakim fani od lat odbierają serial? Uwielbiam oglądać panele obsady z San Diego Comic Con, gdzie widać euforia fanów i waszą.
- To niesamowite doświadczenie. Wtedy widzisz, co serial znaczy dla widzów, ich entuzjazm i to, jak "Outlander" na nich wpłynął. Zdajesz sobie też wtedy sprawę z tego, iż tak naprawdę nikt z nas nie byłby w tym miejscu, w którym jesteśmy, gdyby nie fani i ich wsparcie. Ważne, żeby o tym pamiętać. Poza tym świetnie jest oglądać tę euforia i entuzjazm.
Jakie są twoje kolejne projekty?
- Właśnie skończyłem kręcić serial zatytułowany "The Forsytes", na podstawie "Sagi rodu Forsyte'ów" Johna Galsworthy'ego. Dołączyłem do obsady w drugim sezonie. Emisja zaczyna się w listopadzie w Wielkiej Brytanii, w lutym chyba serial trafi do Stanów Zjednoczonych.
"Rebus": kiedy i gdzie oglądać?
Wszystkie odcinki serialu "Rebus" są dostępne od 29 września na kanale Viaplay Filmy i Seriale, dostępnym w serwisach Prime Video, Canal+.
Zobacz też: Najlepsza polska komedia ostatnich lat. "To było miłym zaskoczeniem"