Nagle zakończono kultowy polski serial. "Starałem się utrzymać na powierzchni"

swiatseriali.interia.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Stefan Pawłowski zdobył ogromną popularność dzięki roli Marcina Kaszuby w serialu "O mnie się nie martw". W najnowszym wywiadzie aktor wraca wspomnieniami do pracy na planie produkcji oraz zdradza, czy kolejny raz podjąłby się podobnego wyzwania zawodowego.


Urodzony 6 grudnia 1986 roku w Nowym Dworze Mazowieckim Stefan Pawłowski jest wnukiem szermierza Jerzego Pawłowskiego i aktorki Teresy Szmigielówny. W 2015 roku ukończył Akademię Teatralną w Warszawie. Jego młodszy brat, Józef, również jest aktorem.
Największą popularność Stefanowi przyniósł serial "O mnie się nie martw", gdzie przez kilka lat wcielał się w główną postać mecenasa Marcina Kaszubę. Partnerując na ekranie Joannie Kulig, stworzył duet, który na przestrzeni wielu sezonów zdobył ogromną sympatię widzów. Ostatnie lata kariery Pawłowskiego to przede wszystkim epizodyczne role w takich produkcjach jak "Dewajtis", "Matylda" czy "Na dobre i na złe".Reklama


Stefan Pawłowski o "O mnie się nie martw". "Serial miał trwać dłużej"


Na przełomie 2020 i 2021 roku zakończyła się emisja serialu "O mnie się nie martw" ku wielkiemu rozczarowaniu widzów. Powstało aż trzynaście sezonów produkcji, a bohaterowie przez lata towarzyszyli widzom TVP2. Publiczność emocjonowała się związkiem Marcina i Igi, a przez obsadę serialu przewinęło się wiele polskich aktorów, takich jak Aleksandra Adamska, Karol Dziuba czy Katarzyna Zielińska.
Stefan Pawłowski w rozmowie z Interią wrócił wspomnieniami do pracy na planie "O mnie się nie martw". Zapytany o to, czy ponownie podjąłby się podobnej roli, odpowiedział:
"Dzisiaj zupełnie inaczej podchodziłbym do pracy na planie, do współpracy z partnerem i do samej roli, niż 10 lat temu, kiedy byłem świeżo po szkole" - przyznał Pawłowski. "Wtedy wielu rzeczy musiałem błyskawicznie się uczyć, żeby dorównać bardziej doświadczonym kolegom i koleżankom. Teraz wszedłbym w to z innej pozycji, więc trudno przewidzieć, jak bym to przeżywał. Bywało momentami naprawdę trudno, bo wszystko było nowe i dominujące w moim życiu. Trochę zajęło mi znalezienie sposobu na organizację czasu wolnego i planowanie wyjazdów z przyjaciółmi czy rodziną. Parę razy nie mogłem wyjechać, bo w ostatniej chwili wpadły zdjęcia. Może to wydawać się drobnostką, ale wtedy było istotną częścią mojego życia" - podkreślił.
W tym samym wywiadzie aktor zdradził, iż mało kto spodziewał się, iż "O mnie się nie martw" osiągnie taki sukces. Wyznał także, iż zakończenie produkcji było sporym zaskoczeniem.
"Generalnie, wchodząc w nowy projekt nie ma się pojęcia, w jakim kierunku to pójdzie i jak zostanie odebrane, zwłaszcza przed pierwszymi emisjami. Mało kto spodziewał się, iż 'O mnie się nie martw' osiągnie takie rozmiary. Serial miał trwać dłużej, ale nagle został skrócony, co wszystkich zaskoczyło. Ja starałem się utrzymać na powierzchni, mając najmniejsze doświadczenie ze wszystkich. Aktor nie zawsze ma luksus przebierania w ofertach. Czasem trzeba podejmować decyzje pragmatycznie, z pełnymi konsekwencjami. Mimo to nie boję się nowych wyzwań i tego, co przyniesie przyszłość. Staram się robić swoje na sto procent, przełamując czasem własne bariery, tak jak w przypadku spraw teatralnych, które na początku bardzo mnie kosztowały. Koniec końców to wciąż jedna wielka przygoda i chciałbym tak na nią patrzeć zawsze" - podsumował.
Czytaj cały wywiad: "Czułem się, jakbym zaczynał wszystko od nowa". O teatrze, kinie i magicznym czasie świąt
Idź do oryginalnego materiału