Programy nadawane na żywo, a tak właśnie prowadzone są tak zwane "śniadaniówki", wiążą się z pewnymi niecodziennymi zdarzeniami i mniejszymi lub większymi wpadkami.
Tak było podczas piątkowego wydania "Dzień dobry TVN". Reporterka programu Katarzyna Jaroszyńska przeprowadzała wywiad z Sylwią Gliwą. Aktorka podczas rozmowy opowiadała o nowych odcinkach serialu TVN "Na Wspólnej", przechadzając się ulicami Warszawy w towarzystwie dziennikarki. Reklama
Wielka wpadka w "Dzień dobry TVN". Musieli się gęsto tłumaczyć
Rozmowę nagle i nieoczekiwanie przerwała postronna osoba, którą okazała się być jedna z mieszkanek stolicy. Kobieta nie mogła wejść do swojego bloku. Dziennikarka próbowała uspokoić ją, mówiąc, iż nagrywają "Dzień dobry TVN" i zaraz się przesuną.
"Ja chcę wejść do domu" - odpowiedziała stanowczo kobieta.
Całe szczęście w miarę gwałtownie udało się załagodzić całą sytuacje i wyjaśnić nieporozumienie. Reporterka oraz gwiazda "Na Wspólnej" mogły powrócić do rozmowy. Jaroszyńska próbowała łagodzić niezręczną sytuację, tłumacząc swoim widzom iż "pani weszła nagle na live'a", a takie sytuacje w telewizji na żywo są najbardziej interesujące.
Tego typu sytuacje oczywiście zdarzają się bardzo często w programach na żywo. Nie dzieje się nic wielkiego, gdy można z nich gwałtownie wybrnąć i wrócić do wcześniej ustalonego scenariusza. Gorzej, gdy prowadzący program "zagotują" się na wizji i nie mogą powstrzymać ataku śmiechu. Tak było choćby kilka lat temu, także w "Dzień dobry TVN", gdy Marcinowi Prokopowi pękły spodnie na wizji. Wtedy pomogło doświadczenie jego telewizyjnej partnerki Doroty Wellman.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
To już nie jest tajemnica. Tak naprawdę traktują się Wellman i Prokop poza kamerami
Wielka wpadka w "DDTVN". Jędrzejak znów zadziwił, prowadzący aż zastygli