Pół roku temu moja przyjaciółka Lena wyszła za mąż. Jeszcze niedawno gratulowałam jej i bawiłam się na jej weselu. A tu nagle dowiaduję się, iż złożyła pozew o rozwód. Przecież byli taką piękną parą! Coś musiało się wydarzyć, więc zadzwoniłam do niej w jeden z weekendów i umówiłyśmy się na spotkanie.
Przyszła do naszej ulubionej kawiarni z lekkim opóźnieniem. Była zdyszana, jakby biegła. Zażartowałam na temat jej spóźnienia, ale odpowiedziała jakoś bez entuzjazmu. Na pewno coś się stało, bo zwykle Lena zawsze jest wesoła i pełna energii.
– Lena, nie będę owijać w bawełnę. Dlaczego się rozwodzicie? Zdradził cię? Co się mogło wydarzyć?
– Nie. Ani mnie nie zdradził, ani nie bił. Po prostu jest strasznie skąpy. Dlatego się rozwodzimy.
– Aż tak skąpy, iż musisz się rozwieść?
– Rozumiesz… Od pierwszego dnia znajomości twierdził, iż wszystkie wydatki powinniśmy dzielić po równo. Na początku myślałam, iż dotyczy to tylko organizacji wesela. Wiadomo, iż sam by sobie z tym nie poradził, więc też się dołożyłam. Ale okazało się, iż później również wymagał, żebym się dokładała – i to po równo. Moja pensja jest trzy razy mniejsza od jego. Myślałam, iż czasem dorzuci mi coś na drobne wydatki, ale on nie. Zaczął mnie uczyć oszczędzania.
Każdy dzień zaczynał się od liczenia moich wydatków z poprzedniego dnia. choćby prosił mnie o paragony! Na początku myślałam, iż to przez koszty po ślubie. Może próbuje poprawić naszą sytuację finansową? W końcu za wszystko płaciliśmy sami, rodzice nam nie pomagali. Ale później było tylko gorzej. Założył specjalny notes, do którego miałam wpisywać wszystkie wydatki i podawać ich uzasadnienie.
– Nie mów, iż kazał ci składać wnioski o zakup jedzenia?
– Nie uwierzysz! Raz tak się zdenerwował, iż kupiłam sobie buty bez jego zgody, iż powiedział, żebym od dzisiaj zawsze pytała go, czy w danym miesiącu mogę kupić coś droższego, i później składała raport z zakupu.
– Jak to możliwe, iż wcześniej nie uciekłaś?
– Nie wiem… Ale największy koszmar przeżyłam w związku z naszą niedoszłą podróżą do Turcji. Planowaliśmy ją jeszcze przed ślubem. Miała to być nasza podróż poślubna. Odkładałam na nią pieniądze od dawna, pożyczyłam choćby trochę od znajomych. Liczyłam, iż on też się dołoży. A on nagle oznajmił, iż skoro to on pokrył większość kosztów ślubu, to całą podróż powinnam opłacić sama. Zaczął mnie oskarżać, iż nie potrafię oszczędzać. Ale to jeszcze nic. Przedwczoraj powiedział, iż jedzie do Turcji sam, bo na swoją podróż znalazł pieniądze. Myślałam, iż zemdleję, gdy to usłyszałam. Wieczorem wyszedł z walizką. Nie odprowadzałam go, a on odleciał. Wtedy zaczęłam się pakować, a wczoraj złożyłam pozew o rozwód.
Całkowicie poparłam swoją przyjaciółkę. Takiego skąpego mężczyzny trzeba jeszcze ze świecą szukać. Szkoda, iż nie zauważyła tego przed ślubem. Lepiej rozwieść się teraz, niż męczyć się przez lata. Taki człowiek choćby na własnych dzieciach będzie oszczędzał.