Kolekcja II Galerii Arsenał w Białymstoku to jeden z najważniejszych zbiorów sztuki współczesnej w Polsce. Jest nie tylko reprezentatywna dla ostatnich trzydziestu lat sceny polskiej, ale także eksploruje najciekawsze zjawiska sztuki Europy Wschodniej. Jej koncepcja opiera się na idei zbioru otwartego, na bazie którego można tworzyć wielowątkowe narracje podejmujące próbę opisu rzeczywistości, w jakiej żyjemy. Kolekcja II obejmuje sztukę powstałą w i po okresie transformacji ustrojowej w Polsce – a zarazem po upadku muru berlińskiego oraz rozpadzie Związku Radzieckiego i odzyskaniu suwerenności przez byłe republiki ZSRR, w tym Ukrainę czy Białoruś. Początek lat 90. był dla nas czasem dużych zmian i jeszcze większych nadziei, a dla polskiej sztuki – okresem inspiracji i przewartościowań w kierunku podjęcia się roli krytycznego narzędzia zmiany społecznej. Czy taka zmiana w ogóle jest możliwa? Dziś chyba trudniej nam odpowiedzieć na to pytanie niż trzydzieści lat temu. Co dziś możemy powiedzieć o naszej rzeczywistości i czy za pośrednictwem języka sztuki możemy uczynić ją bardziej zrozumiałą, łatwiejszą do akceptacji? Czy możemy ją oswoić na tyle, by poczuć się bezpieczniej?
Żyjemy na skraju szaleństwa w permanentnym wielorakim kryzysie, wywołującym liczne napięcia w skali globalnej i indywidualnej. Jesteśmy bezradnymi i coraz bardziej obojętnymi świadkami wojny w Ukrainie, wojny toczonej przeciwko ludności cywilnej. Mówimy o niej od trzech lat, choć praktycznie trwa w formie hybrydowej od 2014 roku. Prawie już nie pamiętamy o brutalnie stłumionych protestach i więźniach politycznych w Białorusi. Obserwujemy obywatelskie nieposłuszeństwo tłumów na ulicach Tbilisi i Belgradu czy zamieszki w Paryżu; a to tylko nasze najbliższe sąsiedztwo. Cały świat ogarnięty jest konfliktami albo w postaci toczących się wojen, albo pogłębiających się poddziałów i eskalacji ekstremistycznych postaw. choćby perspektywa wspólnego zagrożenia, jakim jest kryzys klimatyczny, nie determinuje do szukania płaszczyzny współpracy i porozumienia. Wydaje się, iż nie ma już bezpiecznych miejsc, a ci, co emigrują w ich poszukiwaniu, trafiają na mur niechęci i odrzucenia. Wydarzenia te często nie są naszym bezpośrednimi doświadczeniami, ale możemy się z nimi identyfikować. W Belfaście i w Białymstoku dobrze rozumiemy napięte, graniczne sytuacje i nieobce jest nam poczucie zagrożenia. Współdzielenie doświadczeń związanych z konfliktem może stanowić istotny element integrujący, stymulujący refleksję. Żyjemy w poczuciu zagrożenia czy raczej wielu różnych zagrożeń, w poczuciu bezradności i ze świadomością kończącego się czasu, przemijania porządku, który nas konstruował. Po II wojnie światowej wiele osób miało przeświadczenie, iż to ostatnia taka hekatomba: iż nigdy jej nie zapomnimy i nie ośmielimy się jej powtórzyć. Dziś mamy wrażenie, iż jesteśmy w przededniu kolejnego ogólnoświatowego konfliktu. Po II wojnie światowej powrót faszyzmu wydawał się niemożliwy – dziś brunatniejące masy zataczają oraz szersze kręgi.
Nie wydaje się prawdopodobne, żeby sztuka mogła nas przed tym uratować – ale czy może nas czegoś nauczyć? W prezentowanych na wystawie pracach artyści badają kwestie solidarności i współpracy oraz pęknięć w strukturze społecznej (Piotr Uklański), analizują zagrożenia fundamentalizmami (Hubert Czerepok), przypominają o konsekwencjach totalitaryzmu (Zhanna Kadyrova), mówią o wyobcowaniu i osaczeniu w kontakcie z rzeczywistością (Konrad Smoleński), ostrzegają przez kataklizmem klimatycznym (Diana Lelonek), naświetlają kwestie uchodźstwa i nielegalnych migracji (Lada Nakonechna), wskazują na strach przed Innym jako pożywkę kapitałów politycznych i instrument zarządzania (Marina Naprushkina). Gdzieś między wierszami pojawiają się pytania o demokrację, o sprawczość, o naszą gotowość przyjęcia na siebie odpowiedzialności, o strategie przetrwania.
W książce Nadzieja radykalna, z której zaczerpnięty jest tytuł wystawy, Jonathan Lear na bazie opowieści o północnoamerykańskim plemieniu Wron prowadzi rozważania o tym, jak żyć w świecie, który stracił sens. Jak znaleźć w nim nadzieję i jak ją wyrazić. To podejście do nadziei, które wykracza poza zwykłe oczekiwania poprawy sytuacji lub rozwiązania problemów, jest ideą głębokiej przemiany. Idąc za intuicją Leara, aby wyjść z egzystencjonalnego impasu potrzebujemy przewodnika, który dostrzeże w kryzysie nowe pole możliwości. Dawniej taką rolę przypisalibyśmy sztuce, wskazując na to, iż artystki i artyści, komentując rzeczywistość, antycypują rozwiązania, jakich jeszcze nie ma. Ale czy dziś możemy obciążyć ich taką odpowiedzialnością? Na czym zatem opieramy swoją nadzieję? Czy – i na ile – jest ona radykalna?
Monika Szewczyk








