Przemoc domowa nie zna wieku ani granic. To nie jest historia „trudnego domu” z marginesu społecznego, ale opowieść dziewczynki, której rodzice byli dobrze sytuowani, mieli szanowane zawody i poważanie w środowisku. Na zewnątrz wszystko wyglądało nienagannie, w czterech ścianach jednak toczył się dramat. Każdy dzień był walką o przetrwanie, a poczucie bezpieczeństwa zostało jej odebrane, zanim zdążyło się w ogóle narodzić. Katarzyna Butowtt tylko u nas w szczerej rozmowie wideo z Wiktorem Krajewskim.
Katarzyna Butowtt o przemocy w domu: „Czułam się nikim”
Podczas spotkania w studiu VIVA.pl modelka opowiedziała nam o swoim dzieciństwie i dorastaniu. Dom rodzinny nie kojarzy się jej z opiekuńczym i kochającym ojcem. Wręcz przeciwnie. „Lał mnie za wszystko, na cokolwiek. Nie, no wiesz, byłam za mała. I to już potem mi się tak nałożyło jedno na drugie, iż praktycznie no stąd jestem takim, wiesz, siłaczem, bo tak wiedziałam od dziecka, iż ja no nie mogę dać się złamać, nie chciałam dać się złamać. Czujesz się wtedy taką niemoc, w ogóle czujesz się nikim. No przede wszystkim czujesz się nikim, bo o ile cię ktoś może upodlić tak strasznie, iż ty klęczysz, błagasz, płaczesz i krzyczysz i prosisz, żeby już przestał. I rozkoszna mamusia wchodzi z drugiego pokoju na lekkim drineczku i mówi: Heniek, już przestań, co się sąsiedzi powiedzą. No to jak się możesz czuć w tym momencie? No jesteś nikim. No… jesteś nikim.” — wspomina Katarzyna Butowtt.
To jedno zdanie „jesteś nikim” wraca jak echo przez całe jej życie. I choć dziś Butowtt uchodzi za silną kobietę, która przeszła wiele i nigdy nie pozwoliła się złamać, rany zadane w dzieciństwie nigdy nie znikają. To właśnie kontrast między niemocą dziecka a siłą dorosłej kobiety jest w jej historii najbardziej uderzający.

Szczególnie dramatyczny obraz pochodzi z czasów, gdy miała zaledwie kilka lat. Jej rodzice, jak sama podkreśla, nigdy się nie kochali, a ich relacja była nieustannym pasmem kłótni. Pewnego dnia ojciec wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Matka, w napadzie rozpaczy, odkręciła gaz w kuchence i chwyciła córki za ręce. „Ojciec wyszedł z domu, trzasnął drzwiami i mama otworzyła po prostu kuchenkę gazową. Nie podłączała tego ognia, tylko odkręciła gaz i trzymała za jedną rękę mnie, za drugą Ankę. My się wyrywałyśmy, płakałyśmy, w ogóle nie rozumiałyśmy całej sytuacji” – opowiada Viva.pl Butowtt.
Dziewczynki krzyczały i próbowały się wyrwać, ale nie rozumiały, iż właśnie znalazły się o krok od tragedii. Do najgorszego jednak nie doszło, ojciec, który jeszcze chwilę wcześniej trzaskał drzwiami, wrócił sprawdzić, co się dzieje. Jego wejście przerwało dramat i ocaliło życie całej trójki.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Katarzyna Butowtt poczuła ulgę, gdy jej siostra zmarła. Do jej śmierci nie miały kontaktu
Książka Katarzyny Butowtt - szczegóły
Dziś Katarzyna Butowtt przyznaje, iż tamte wydarzenia na zawsze zapisały się w jej pamięci. Były jak rysa, która nigdy nie znika, choćby jeżeli później pokrywa się ją warstwami pozornego spokoju i milczenia.
Milczała o tym przez 70 lat. Dopiero książka, wywiad–rzeka zatytułowana „Oddycham odkąd moi rodzice umarli”, stała się przestrzenią, w której zdecydowała się opowiedzieć całą prawdę. Po raz pierwszy publicznie mówi o ojcu, który „lał za wszystko”, i o matce, która zamiast chronić, uciszała awantury w trosce o opinię sąsiadów. Jej historia jest dziś nie tylko osobistym wyznaniem, ale też ważnym głosem w dyskusji o przemocy domowej. Pokazuje, iż dramat może kryć się także w domach, które na pierwszy rzut oka wyglądają idealnie. I iż siła kobiety, która przeżyła takie dzieciństwo, rodzi się nie z tego, co piękne, ale z tego, co najtrudniejsze do uniesienia.
Całą rozmowę wideo znajdziesz na górze strony oraz na naszym kanale YouTube.
