Na urodziny zaprosiła nas moja siostra. Nakryła piękny stół, przygotowała mnóstwo pysznych dań. Jak się jednak okazało, to wszystko było tylko po to, by znów poruszyć temat spadku. Przy stole zaczęła mówić o mieszkaniu, ale przerwałam jej i powiedziałam, iż mieszkanie zapisałam już w testamencie Kasi, córce mojego obecnego męża, więc im się ono nie dostanie. Wtedy usłyszałam o sobie wiele przykrych słów, choćby takich, o których sama nie miałam pojęcia. Od tamtej pory siostra się do mnie nie odzywa, bo uważa, iż mieszkanie powinnam była oddać jej córce

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Spadek potrafi poróżnić choćby najbliższych ludzi – przekonałam się o tym na własnej skórze. Mam na imię Halina, mam 62 lata. Byłam kiedyś mężatką, ale nie mam dzieci – tak się ułożyło. Z pierwszym mężem się rozwiodłam, później nie wyszłam już za mąż. Mieszkałam sama, czasem pomagałam mojej siostrze Bożenie i jej córce Oldze.

Po rodzicach odziedziczyłyśmy z siostrą mieszkanie w bloku w centrum miasta, sprzedałyśmy je i każda z nas kupiła sobie dwupokojowe M.

Wciąż pracuję. Mój kolega Jerzy od dawna okazywał mi zainteresowanie, spotykaliśmy się i w końcu zgodziłam się z nim zamieszkać. Postanowiliśmy się pobrać. Gdy moja siostra dowiedziała się o tym, od razu zrobiła awanturę. Chciała, żebym sprzedała swoje mieszkanie, kupiła sobie kawalerkę, a resztę pieniędzy oddała jej, by jej córka mogła kupić własne M.

Było mi strasznie przykro. Przecież gdy chorowałam i nie mogłam pracować, nikt z nich się mną nie interesował. Czasem nie miałam co jeść, a oni przychodzili z pustymi rękami i jeszcze pytali, czy mam coś do podania. To dzięki Jerzemu i przyjaciołom poradziłam sobie w tamtym czasie. A teraz nagle mają czelność żądać ode mnie mieszkania – tylko dlatego, iż nie mam własnych dzieci? To co, nie mam prawa żyć po swojemu?

Rozumiem, iż mojej siostrzenicy Oldze mieszkanie by się przydało, wychodzi za mąż. Ale o przyszłość córki powinni zadbać jej rodzice, a nie ja. Odmówiłam im. Próbowali mnie przekonać, nachodzili mnie niemal codziennie, ale gdy dowiedzieli się, iż mam męża, dali spokój.

Jestem bardzo wdzięczna Jerzemu – to on postawił mojej rodzinie granice. Córka Jerzego, Kasia, też miała trudne życie – została sama z dwójką dzieci, bo mąż ją opuścił. Ciężko pracowała na dwóch etatach, by jej dzieci miały wszystko, co mają dzieci w pełnych rodzinach.

Postanowiliśmy z Jerzym, iż on przeprowadzi się do mnie, a swoje mieszkanie przekaże córce. Ponieważ Jerzy dostawał emeryturę i jeszcze dorabiał, ustaliliśmy, iż będziemy oddawać całą jego emeryturę Kasi, a sami damy radę żyć z dwóch pensji.

Kasia znalazła pracę w swoim zawodzie. Zaczynała jako pomoc w oddziale banku, pracowała z klientami, a potem awansowała i teraz kieruje całą filią banku. Poznała dobrego mężczyznę, który pokochał ją i jej dzieci, pobrali się i ułożyli sobie życie.

Kiedy wszystko się uspokoiło, postanowiliśmy z Jerzym pojechać nad Bałtyk, by odpocząć od tych wszystkich stresów. Wtedy siostra zaprosiła nas na urodziny. Przygotowała wystawną kolację, ale okazało się, iż znowu chodzi o mieszkanie. Przerwałam jej od razu i powiedziałam, iż mieszkanie zapisałam Kasi – więc niech już nie liczą na spadek.

Wtedy usłyszałam o sobie rzeczy, których choćby nie podejrzewałam. Od tamtej pory siostra i jej córka całkowicie zerwały ze mną kontakt. Ale wiecie co? To choćby lepiej – przynajmniej nie będą mnie więcej męczyć swoją chciwością.

Nie rozumiem takich krewnych: nie interesują się tobą, nie pomagają w trudnych chwilach, ale mieszkanie ma im się należeć jak psu buda. Poszłam do notariusza i zapisałam wszystko Kasi – ona i Jerzy byli przy mnie, gdy naprawdę potrzebowałam pomocy. Uważam, iż Kasia zasłużyła na to mieszkanie.

Idź do oryginalnego materiału