Na progu stał Wiktor – jej były mąż, z którym rozstała się cztery lata temu.

polregion.pl 13 godzin temu

Na progu stanął Witold Brzozowski mój dwukrotnie były mąż, z którym Jadwiga rozwiodła się cztery lata temu. W ręku trzymał bukiet białych róż, a na twarzy nosił tę samą uśmiechniętą minę, jaką kiedyś podbił jej dwudziestoletnie serce.

Jadwigo, wróciłem oznajmił wspaniale, jakby wygrywał bitwę. Zrozumiałem, iż popełniłem ogromny błąd. Jesteś najcenniejszą kobietą w moim życiu.

Jadwiga odsunęła się nieco, wpuszczając go do przedpokoju. Witold liczył na przytulenie, łzy radości, może choćby na słowa dokuczliwe, które mógłby łaskawie wybaczyć. Zamiast tego kobieta wróciła do kuchni i kontynuowała śniadanie, nie proponując mu choćby miejsca przy stole.

Jak leci, Witoldzie? zapytała spokojnym tonem, krojąc omlet. Znowu cię wyrzuciła praca, czy sam postanowiłeś szukać tymczasowego schronienia?

Witold poczuł się załamany. Po czterech latach zapomniał, iż Jadwiga potrafi zachować zimną krew w kryzysowych momentach. Przypominała sobie jej młodość, pełną entuzjazmu i gotowość do poświęceń dla rodziny. Teraz przed nim siedziała trzydziesto sześciolatka o pewnym spojrzeniu i stalowych nerwach.

Jadwigo, chcę odbudować naszą rodzinę położył bukiet na stole obok jej talerza. Przez te lata żyłem jak w półśnie. Dopiero teraz wiem, iż moje miejsce jest tutaj, z wami i dziećmi.

Ciekawie westchnęła, biorąc łyk kawy. Co się zmieniło? Czy twoja wrodzona umiejętność znikania w najmniej odpowiednim momencie w końcu się wyczerpała?

Naprawdę! podniósł głos Witold. Chcę być przy was. Dbać o dzieci, o ciebie. Przyszedłem z kwiatami i otwartym sercem.

Z otwartym sercem i pustymi portfelami, jak zwykle? zapytała żartobliwie, po czym zmiękczyła ton. No dobra, usiądź. Poprosisz kawę? A może teraz na diecie odszukuję siebie?

Dziesięć lat temu młoda Jadwiga studiowała ekonomię na wydziale pedagogicznym, kiedy spotkała Witolda na studenckiej imprezie. Był trzy lata starszy, pracował jako ochroniarz w centrum handlowym i wydawał się jej niezwykle dojrzały i samodzielny.

Weźmy się za mąż zaproponował po dwóch miesiącach znajomości. Po co czekać? Widzę, iż jesteś jedyną.

Witoldzie, znamy się jeszcze tak krótko wahała się Jadwiga.

A co tu rozumieć? uśmiechnął się, całując jej dłonie. Miłość to nie matematyka, kochanie. Nie trzeba nic liczyć.

Jadwiga, oczarowana romantyzmem, zgodziła się. Witold wynajął jednopokojowe mieszkanie, do którego przeprowadziła się po ślubie. Studia łączyła z drobnym zarobkiem tłumaczyła po angielsku w nocy, by opłacić wynajem. Sam zażywał się z niskimi pensjami i narzekał na niesprawiedliwość szefa.

Wiesz, Jadwigo tłumaczył, leżąc po kolejnym zwolnieniu jestem artystą ducha. Potrzebuję pracy, w której mogę się wyrażać. Szare biurowe forty nie rozumieją mnie.

Oczywiście, kochanie przytaknęła, licząc domowy budżet. A ja będę pracować podwójnie, żeby nam starczyło.

Po obronie dyplomu Jadwiga planowała podjąć pracę w banku; jej czerwona dyplomowa okładka i znajomość języków otwierały perspektywy. Jednak niedługo dowiedziała się, iż jest w ciąży. Kacper przyszedł na świat, gdy Jadwie skończyła dwadzieścia trzy lata. Półtora roku później urodziła Irenę.

Dzieci to szczęście mawiał Witold, kołysząc córkę w ramionach. Pieniądze zarobimy. Najważniejsza jest miłość w rodzinie.

Masz rację, mój drogi odpowiadała Jadwiga, licząc, jak zapłacić rachunki. Dzieci to najważniejsze, reszta przyjdzie sama.

Większość dochodu przynosiła Jadwiga. choćby z dwójką maluchów pracowała zdalnie tłumaczyła, prowadziła lekcje angielskiego przez Skype, pisała artykuły. Witold w tym czasie zmienił pięć miejsc pracy w cztery lata, zawsze wymyślając wymówkę niskiej pensji.

Rozumiesz, Jadwigo filozofował nie mogę pracować tam, gdzie dusza nie leży. Lepiej zarabiać mniej, ale zachować wewnętrzną równowagę.

Zgadza się przyznała zmęczona Jadwiga. Wewnętrzna harmonia to podstawa, a sprawy zewnętrzne jakoś się ułożą.

Gdy Kacprowi skończyło się cztery lata i poszedł do przedszkola, Witold nagle rzekł:

Jadwigo, wypalony emocjonalnie. Potrzebuję wolności, żeby odnaleźć siebie. Składam pozew o rozwód.

Co to znaczy odnaleźć siebie? dopytała, zszokowana. Mamy dwoje dzieci, hipotekę Witoldzie, o co ci chodzi?

Dlatego potrzebuję czasu w przemyślenia odparł chłodno. Dławimy się w codziennej rutynie. Żądam podziału majątku. Połowę mieszkania chcę mieć ja.

Ale ja kupiłam to mieszkanie! wykrzyknęła Jadwiga. Brałam kredyt, spłacam hipotekę!

Jesteśmy rodziną wzruszył ramionami Witold. Wszystko nabyte w małżeństwie dzieli się po równo. To prawo, kochana.

Jadwiga zdała sobie sprawę, iż może skończyć na ulicy z dziećmi. Dwupokojowe mieszkanie w nowym bloku było jedynym, co mieli. Musiała pożyczać pieniądze od znajomych i brać kolejny kredyt, by wykupić część Witolda. Matka, nauczycielka na emeryturze, nie mogła pomóc.

Kochanie, płakała przez telefon, gdybym miała pieniądze, oddałabym wszystko. Ale emerytura to grosze, a ten drań jak może tak postąpić z własnymi dziećmi?

Nic, mamo pocieszała ją Jadwiga.

Sąd przyznał alimenty. Witold płacił dwa lata, potem zniknął. Nie dzwonił na urodziny, nie składał życzeń noworocznych. Po prostu zniknął.

Miesiąc po rozwodzie podszedł do Jadwigi Michał Zieliński dawny kolega z uczelni i przyjaciel Witolda.

Jadwigo, zawsze w tobie podkochiwałem się wyznał, trzymając bukiet margaretek. Wiem, iż to nie najdogodniejszy moment, ale wyjdź za mnie. Nie boją mnie dzieci, kochałbym je jak własne.

Michale, jesteś człowiekiem złotym rozespana Jadwiga. Ale nie mogę skorzystać z twojej dobroci. Zasługujesz na kobietę, która cię kocha całym sercem, a nie na kogoś, kto cię ratuje z opresji.

Michał pracował jako programista, zarabiał przyzwoicie, był uczciwy. Jadwiga jednak widziała w jego twarzy jedynie wdzięczność.

Michale, jesteś wspaniały, ale nie jestem gotowa powiedziała delikatnie. Zostańmy przyjaciółmi? To dla mnie wiele znaczy.

Poczekam odparł z nadzieją. Ile trzeba, tyle poczekam. Wartość twojej osoby jest dla mnie bezcenna.

Nie marnuj na mnie najlepszych lat uśmiechnęła się smutno. Znajdź kobietę, która od razu zrozumie, jaki skarb masz przy sobie.

Dwa lata Jadwiga żyła we trójkę z dziećmi, pracując bez wytchnienia. Ukończyła kursy podnoszące kwalifikacje i rozpoczęła internetowe wykłady z ekonomii dla studentów zaocznych. Dzięki temu spłaciła długi i znacznie zmniejszyła hipotekę. Michał kilka razy proponował pomoc finansową, ale Jadwiga odmawiała nie chciała nikomu zalegać.

Jadwigo, co za duma? namawiał go. Jesteśmy przyjaciółmi.

Dlatego, iż przyjaciele, nie chcę psuć relacji pieniędzmi odpowiedziała. Twoja przyjaźń jest dla mnie cenniejsza niż jakakolwiek pomoc.

Wtedy znów pojawił się Witold, pełen skruchy.

Jadwigo, te dwa lata spędziłem jako wyrzutnik, powiedział, klęcząc w salonie. Przemyślałem wszystko. Zrozumiałem, iż rodzina to najważniejsze. Dzieci to sens życia. A prawdziwa miłość pojawia się tylko raz.

A gdzie byłeś cały ten czas? spytała Jadwiga, nie odrywając wzroku.

Pracowałem, wynajmowałem pokój, myślałem o was. Musiałem odzyskać siły, przyznać się do błędów. Teraz jestem gotów być prawdziwym mężem i ojcem.

Kacper i Irena, szóstokrotnie lat, rzuciły się na ojca. Pamiętały go jako tego, co grał w chowanego i czytał bajki na dobranoc. O tym, jak mama płakała po jego odejściu i jak oszczędzali na wszystkim, Jadwiga nigdy nie mówiła.

Tato, już nie wyjdziesz? zapytała Irena, przytulając się.

Nigdy, księżniczko. Tata wie, iż jego miejsce jest tutaj, przy najdroższym.

Jadwiga poddała się. Cztery lata samotności, zmęczenia walką o przetrwanie i prośby dzieci złamały jej opór. Witold oficjalnie poprosił o rękę, poślali się w urzędzie stanu cywilnego.

Po co pieczęć w dowodzie? zdziwił się Michał, gdy usłyszał wieść. Czy nie wystarczy po prostu żyć razem?

Witold nalega. Chce pokazać powagę intencji. A ja chcę wierzyć w stabilność odrzekła Jadwiga.

Rozumiem, ale mężczyzna, który już raz uciekł

Michale, proszę. Ludzie się zmieniają. Daj nam szansę błagała.

Matka Jadwigi przyjęła wiadomość z ostrożną radością:

Córeczko, cieszę się, ale pamiętaj mąż, który raz szukał wolności, nie zapomina jej. Bądź czujna.

Mamo, nie wszyscy są tacy. Witold naprawdę żałuje broniła córka.

Trzy lata małżeństwa wydawały się idealne. Witold zachowywał się jak wzorowy ojciec. Remontował, jeździł z dziećmi na wakacje nad Morze Bałtyckie. Alimenty płacił, choć kilka razy proponował ich zniesienie.

Nie rób tego radziła matka. Niech trafią na konta dzieci. Finansowy poduszka bezpieczeństwa nigdy nie zaszkodzi.

Mamo, jesteś przesądna. Witold udowodnił, iż jest godny zaufania kontrargumentowała Jadwiga.

Czas pokaże, córeczko. Wszystko się ułoży powtarzała matka.

Kiedy Jadwiga myślała, iż życie wreszcie się ułożyło, Witold znowu wtrącił się:

Jadwigo, składam pozew o rozwód. Czuję, iż małżeństwo mnie dusi.

Co ty mówisz? nie mogła uwierzyć. Przysięgałeś, iż się zmieniłeś.

Myślałem, iż się zmieniłem. A jednak rodzina to klatka. Potrzebuję przestrzeni dla sztuki.

Jaki to artysta? Pracujesz jako menedżer w firmie budowlanej!

Nie rozumiesz. Moja dusza potrzebuje wolności. A przy tobie zamieniam się w zwykłego człowieka.

Drugie rozwód było gorsze niż pierwsze. Tym razem Jadwiga była starsza, mądrzejsza. Kiedy Witold przyszedł odebrać rzeczy, Jadwiga wrzuciła jego walizkę na schody.

Wynoś się i nie wracaj! krzyczała, nie rozpoznając własnego głosu.

Nie rób sceny! Sąsiedzi usłyszą! szarpał się Witold, podnosząc połamane rzeczy.

Niech cały budynek wie, jaką jesteś podłą! Dwa razy rzuciłeś dzieci! Dwa razy!

Nie rzucałem! Będę płacił alimenty, spotykał się z dziećmi

A jak spotykałeś ich po dwóch latach od pierwszego rozwodu? Nigdzie!

W sądzie próbował uzyskać odszkodowanie za remont i wakacje, ale przegrał. Dzieci znów zostały bez ojca, a Jadwiga nie ukrywała gniewu.

Mamo, czy tata już nie będzie z nami? zapytał dziewięcioletni Kacper.

Nie, synku. Tata wybrał wolność ponad nas.

Czy on jest zły? spytała siedmioletnia Irena.

Nie jest zły, kochanie. Po prostu nie trzyma się obietnicy.

Po pół roku Michał ponownie pojawił się z propozycją.

Jadwigo, dosyć cierpieć przez tego typu ludzi. WyJadwiga w końcu odłożyła przeszłość odeszką na półkę i ruszyła naprzód, wiedząc, iż jej własna siła i miłość do dzieci są jedynym prawdziwym fundamentem, na którym może zbudować przyszłość.

Idź do oryginalnego materiału