Na oczach Stanleya z "Sanatorium miłości" mogło dojść do tragedii. Nie wahał się ani chwili

gazeta.pl 1 dzień temu
Stanley i Urszula z "Sanatorium miłości" chcieli wypocząć nad polskim morzem. Nagle na ich oczach rozegrały się dramatyczne sceny. Uczestnik programu TVN nie miał wątpliwości, co zrobić.
Stanley i Urszula z siódmego sezonu "Sanatorium miłości" wciąż są razem i każdą wolą chwilę chcą spędzać ze sobą. Gdy więc nadarzyła się okazja, by wybrać się na krótki urlop, zdecydowali się pojechać nad morze. Okazuje się, iż dzięki temu Stanley uratował życie małej dziewczynce. Na jego oczach rozegrały się bowiem dramatyczne sceny i było o krok od tragedii. O wszystkim opowiedział w rozmowie z TVP.


REKLAMA


Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce


Stanley z "Sanatorium miłości" zobaczył dramatyczne sceny. Od razu ruszył na pomoc
Okazuje się, iż początkowo Stanley i Urszula planowali wypad w góry. W czerwcu byli już w Szczecinie, potem polecieli do znajomych do Irlandii. Stanley miał więc ochotę na górskie wędrówki. To Urszula upierała się, iż chce poleżeć na bałtyckiej plaży. "W życiu nic nie dzieje się ot tak" - wspomniał uczestnik "Sanatorium miłości" i wrócił do dramatycznych wspomnień. Para wybrała się do Gąsek i miło spędzała czas. Urszula i Stanley spacerowali, jeździli na rowerach i wypoczywali na plaży. To właśnie tam zwrócili uwagę na dwie dziewczynki, które bawiły się w pobliżu.


"Nawet ostrzegłam je, by odeszły od falochronów. Po jedną, starszą, przyszedł tata i zabrał ją. Młodsza, miała może siedem-osiem lat, została sama. Ja patrzę, bum, fala ją nakryła. Dziewczynka się przewróciła. Za chwilę przyszła druga fala i była już pod wodą" - powiedziała Urszula. "Krzyknęłam: 'Stanley, ratuj ją!'. To wszystko działo się na moich oczach... On gwałtownie skoczył, złapał ją, ona już napiła się wody. Gdyby ją przykryła kolejna fala, to nie wiem, czy morze by jej nie zabrało" - dodała i podkreśliła, iż ludzie stali, patrzyli i nie wiedzieli, co robić.
Stanley zachował zimną krew. Od razu wiedział, co robić
Wspomnienia wciąż wywołują w parze duże emocje. Urszula nie miała wątpliwości, iż gdyby nie Stanley, to dziewczynka mogła utonąć. Sam uczestnik "Sanatorium miłości" również opisał wydarzenia ze swojego punktu widzenia. "Wybór wyjazdu nad Bałtyk, a nie w góry, uzmysławia mi, iż tak musiało się stać. Topiła się dziewczynka, wszyscy stali. Ula krzyknęła do mnie: 'Ratuj ją!'. Stałem do morza plecami, dziecko było już pod wodą po pierwszej fali, a druga już ją zabierała. Widziałem tylko włosy i usłyszałem krzyk Uli. Młoda mama stała jak wryta. Część ludzi nie zdawała sobie sprawy, co się dzieje. Wyciągając dziewczynkę z wody i czując jej rączki tak bardzo mnie ściskające, pomyślałem o swoich wnuczkach i wnukach. O bezpieczeństwie. Ludzie na plażach pamiętają, jak się ubrać, pamiętają o gadżetach, a zapominają o tym, by zapewnić sobie i bliskim bezpieczeństwo" - powiedział.
Idź do oryginalnego materiału