Na kozetce u Freuda

kulturaupodstaw.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Sebastian Gabryel: Zarówno nazwa waszego projektu, tytuł albumu, jak i jego zawartość wskazują na wielką potrzebę psychoanalizy. Pytanie tylko, czy chcieliście przeprowadzić ją na nas, słuchaczach, czy sami „położyliście się na kozetce” podczas nagrywania płyty?

Dominika Wiktoria Reszko: To bardzo interesujące pytanie, zwłaszcza, iż jedno nie wyklucza drugiego. Dla mnie psychoanaliza jest bardzo bliskim tematem, ponieważ sama uczęszczam na terapię w ramach samorozwoju. Dodatkowo, z racji wykształcenia pedagogicznego, tematy związane z psychologią różnych nurtów są moim zainteresowaniem. A jeżeli chodzi o to, czy nasza muzyka i teksty są lub w jakiś sposób będą terapeutyczne dla naszych słuchaczy, to jest to bardzo indywidualna kwestia.

Jeśli ktoś w moich tekstach znajdzie jakieś „lustrzane odbicie” swojego wewnętrznego stanu i emocji, a to pomoże mu w uwolnieniu się od pewnych ciężarów czy w znalezieniu nadziei i siły, będzie to zgodne z moją intencją.

Beyond Self, fot. materiały prasowe

Tomasz Frąckowiak: Swoją drogą, to może moja muzyka była w pewnym sensie kozetką dla Dominiki (śmiech). Dla mnie tworzenie jest pewną formą terapii, sposobem na wyrażenie tego, co mamy w środku, w bardzo przyjemnym procesie. To moment pełnego skupienia na danej chwili, bez nieustannego odwracania uwagi przez czynniki zewnętrzne.

SG: Freud twierdził, iż duża część naszego życia psychicznego przebiega poza naszą świadomością. Nieświadomość przechowuje wyparty materiał – wspomnienia, pragnienia i konflikty, które są zbyt bolesne lub nieakceptowalne, by mogły być świadomie przeżywane. Zastanawiam się, czy to właśnie z tych rzeczy powstał wasz debiutancki album. Czy to jest istotą płyty „PsychoFreud” – podświadoma chęć uwolnienia tego, co boli, a tkwi w was?

D.W.R.: Ja – jako twórczyni tekstów i melodii wokalnych, które rezonowały z muzyką Tomka – chyba podświadomie chciałam podzielić się ze światem emocjami, trudnościami, bólem, ale też determinacją i nadzieją, które w mniejszym lub większym stopniu towarzyszą każdemu z nas. Co prawda z różnych powodów i w różnym natężeniu, ale tak – z mojej perspektywy wszystko, o czym wspomniałeś, składa się na całość tej płyty.

Pragnę jednak zaznaczyć, iż gdy mówisz o tym „wypartym materiale”, nie oznacza to, iż nie mamy do niego dostępu.

Wręcz przeciwnie – jeżeli nie odblokujemy go we właściwym czasie, to te emocje mogą zacząć kierować naszym życiem w negatywny sposób. Dla mnie ta płyta – i muzyka sama w sobie – zawsze były sposobem na otwarcie tych drzwi oraz głębsze zrozumienie siebie i świata. I będę zaszczycona i spełniona, jeżeli nasza twórczość w podobny sposób pomoże naszym słuchaczom.

T.F.: Trzeba też dodać, iż ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, jak nieświadomie zgraliśmy się z tą tematyką. Czytałem prace Junga i interesowałem się tematami psychologicznymi, ale Dominika nic o tym nie wiedziała. choćby tytuł płyty, który wymyśliła, okazał się bardzo bliski moim ostatnim zainteresowaniom. Przypadek? (śmiech)

SG: Pozostańmy zatem jeszcze chwilę przy Freudzie. Nieświadomość, popędy, mechanizmy obronne umysłu – to wszystko znajdziemy w jego teoriach. Czy wasze utwory też można sprowadzić do swego rodzaju teorii? One mają jakąś przewodnią myśl, przesłanie, które spaja wszystkie dotychczasowe kompozycje?

Beyond Self, fot. materiały prasowe

D.W.R.: Dla mnie taką myślą spajającą zawsze było życie wewnętrzne – moje, moich bliskich czy ludzi w ogóle. Nazwa naszej płyty i zawarte na niej teksty są bardzo związane z ideą psychoanalizy i freudowskimi teoriami, jednak warto pamiętać, iż psychologia, tak jak każda nauka, wciąż ewoluuje i się rozwija.

Wiele z tego, co propagował Freud, stanowiło jedynie początek rozumienia czegoś tak złożonego jak ludzkie życie wewnętrzne.

Nasza muzyka przedstawia różne aspekty życia, porusza wiele sfer i problemów, wywołuje oraz odzwierciedla różne emocje – negatywne, ale i pozytywne – które każdy przeżywa na swój sposób. Dla mnie tematem przewodnim „PsychoFreud” jest po prostu ta złożoność emocji – ich swoiste pomieszanie.

SG: Freud opisywał siebie jako „ganz unmusikalisch”, czyli osobnika całkowicie niemuzykalnego (śmiech). Jego niechęć do muzyki podobno wynikała z obawy przed jej potencjalnym wpływem na emocje, które trudno byłoby mu kontrolować lub analizować. Może jednak nie miał racji? Czy zbyt często próbujemy trzymać emocje na wodzy, zamiast dać im upust – choćby właśnie dzięki dźwięków?

D.W.R.: Och, i to dopiero dla mnie temat rzeka! (śmiech) Ja myślę, iż Freud całkiem słusznie obawiał się muzyki pod tym kątem. Jako naukowiec, próbując udowodnić swoje teorie, oczywiście chciał mieć swobodę i możliwość analizy oraz kontroli – jak to nazwałeś – u swoich pacjentów. Ale dla mnie ani w muzyce, ani w emocjach wcale nie chodzi o kontrolę. Oczywiście nie mówię tu o agresji i przemocy – to zupełnie odrębne kwestie, które trzeba trzymać w ryzach.

Muzyka może uwalniać, motywować, smucić, rozweselać, wywoływać, ale również „rozbrajać” całą gamę emocji, będąc furtką do tych wypartych, o których mówiliśmy wcześniej.

Właśnie tym jest dla mnie muzyka, zwłaszcza ta, którą gramy jako Beyond Self. Uważam, iż dla naszego zdrowia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, zawsze lepiej dać emocjom upust, a muzyka jest tą uniwersalną formą, która to umożliwia.

SG: W waszym wykonaniu ona wymyka się jednoznacznej kategoryzacji. Jeden rabin powie, iż to nowoczesny metal, drugi – iż mroczny synthwave, trzeci – iż alternatywa rodem z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Jakie style wpłynęły na kształt „PsychoFreud”?

Beyond Self, fot. materiały prasowe

D.W.R.: Wszystko, co wymieniłeś! (śmiech) Uwielbiam mieszane gatunki i style. Jednak jako iż to Tomek jest kompozytorem, oddaję mu głos… (śmiech)

T.F.: Prawda jest taka, iż tego nie da się zaszufladkować. Tworząc muzykę do tego projektu, w żaden sposób się nie ograniczałem, co powodowało, iż nasze utwory przesiąkały mnóstwem inspiracji – od synthpopu i synthwave’u aż po metal, który mam już we krwi, więc raczej choćby nie dałoby się go uniknąć.

SG: Jednym z utworów promujących „PsychoFreud” jest „Cross Bridge”, opowiadający o wewnętrznym rozdarciu i byciu na rozdrożu. Gdybyście mogli rozwinąć tę myśl – jaka refleksja mu towarzyszy?

D.W.R.: „Cross Bridge” był pierwszym utworem, jaki został napisany na tę płytę. Pisząc do niego tekst, byłam akurat po pewnym trudnym wyborze życiowym. Myślę, iż każdy człowiek na jakimś etapie swojego życia staje przed – mogłoby się wydawać – wyborem „niemożliwym”. Związaną z tym refleksją jest to, iż choćby jeżeli wszystkie drogi wydają się niepewne, trudne i napawające lękiem, to koniec końców którąś musimy wybrać. Musimy podjąć decyzję, a jedyne, co jest pewne, to iż coś się zmieni. Ważne, by nie stać w miejscu.

SG: Poznaliście się w zupełnie niemuzycznych okolicznościach – podczas pewnej imprezy pracowniczej w korporacji. Jak wspominacie ten wieczór? (śmiech)

Kadr z Those Dreadful Eyes

D.W.R.: To była impreza roczna, na której, jak to ja, razem z koleżanką postanowiłyśmy zrobić show i coś zaśpiewać (śmiech). Śpiewałam covery – trochę popowe, trochę metalowe. Tomek tworzył podkłady muzyczne dla drugiej koleżanki, stąd dowiedziałam się, iż tworzy muzykę, a on – iż ja śpiewam. Jakiś czas później skontaktował się ze mną z pierwszą propozycją współpracy do swojej autorskiej muzyki i tak to się rozhulało.

T.F.: Dokładnie tak to wyglądało, najpierw zaczęliśmy od muzyki klubowej, potem eksperymentowaliśmy ze symfonicznym metalem, aż skończyło się na tym, co znajdziecie na „PsychoFreud”.

SG: Duety damsko-męskie często działają na zasadzie kontrastu i wzajemnego uzupełniania się. Jak to wygląda w waszym przypadku?

Kadr z Cross Bridge

D.W.R.: Zdecydowanie tak to u nas działa (śmiech). Na przestrzeni lat zorientowałam się, iż mamy z Tomkiem podobny gust muzyczny, więc kooperacja jest bardzo harmonijna. Nie umiałabym napisać tekstu ani melodii do muzyki, której nie czuję i która ze mną nie rezonuje – a tym bardziej zaśpiewać jej od serca. Nigdy też nie nauczyłam się tworzyć muzyki instrumentalnie złożonej ani robić jej masteringu jak rasowy producent, którym jest dla mnie Tomek. Oboje mamy unikalne predyspozycje i umiejętności, a najważniejsze jest to, iż się wzajemnie „czaimy”.

Beyond Self – świeży poznański projekt na polskiej scenie muzycznej, założony w 2023 roku przez Tomasza Frąckowiaka i Dominikę Wiktorię Reszko. Duet ten łączy pasja do alternatywnych brzmień, czego efektem jest ich debiutancki album „PsychoFreud”, który ukazał się 25 października 2024 roku. Twórczość Beyond Self charakteryzuje się unikalnym połączeniem synthwave’u, elektroniki i metalu z domieszką inspiracji z lat 80. i 90. Tomasz odpowiada za kompozycje, syntezatory, gitarę i produkcję, a Dominika wnosi teksty, melodie i charakterystyczny wokal, tworząc spójną, emocjonalną i przemyślaną całość.

Idź do oryginalnego materiału