W polskim rapie jest kilka płyt, które wyznaczają standard. Takie, do których się wraca nie tylko z nostalgią, ale z przekonaniem, iż nikt później nie zrobił tego lepiej. Jedną z nich bez dwóch zdań jest Muzyka Poważna.
Gdyby zrobić sondę wśród słuchaczy, pytając o najlepszy solowy album Pezeta, większość i tak kręciłaby się wokół dwóch tytułów: Muzyka Klasyczna albo Muzyka Poważna. Dziś skupmy się na tej drugiej — bo dokładnie 22 kwietnia 2025 roku kończy 21 lat. I choćby jeżeli dla niektórych to „tylko” klasyk, dla wielu z nas to coś więcej- to przeżycie.
Pezet, Noon i klimat, który trudno podrobić
Przenosimy się do roku 2004. Pezet ma już na koncie sukces z Płomieniem 81, wydał Muzykę Klasyczną, a za produkcję zabiera się Noon.
Płyta otwiera się wyjątkowo. Nie od razu mamy wejście w rap, tylko spokojny, refleksyjny start. „Tylko raz możesz tej płyty słuchać pierwszy raz” — to pierwsze słowa z utworu „(To) Tylko Raz 01”. Już wtedy czujesz, iż to coś więcej niż kolejny album. Potem jeszcze jedno zdanie z intra: „Proszę państwa, czasami żartujemy, ale chwila jest historyczna”. I w zasadzie, tak właśnie było.
Melancholia, która boli i koi jednocześnie
Choć tytuł mógłby sugerować, iż będzie poważnie, smutno i refleksyjnie — to pierwszy pełnoprawny numer, To samo, trochę to przełamuje. Pezet rapuje o codzienności, monotonii i niekończącej się pętli życia. Niby ciągle to samo, szare monotonne dni, ale jednak: „Co jutro może przynieść?”. Właśnie — nadzieja zawsze gdzieś pozostaje. Może to jutro będzie czymś nowym, świeżym i zaskoczy. Zdaje się, iż mimo tej monotonii życia warto wyczekiwać kolejnych dni i starać się kreować je po swojemu, na ile tylko potrafimy.
Następnie przesłuchamy trylogii Retro, która pojawia się w trzech odsłonach na różnych etapach płyty. Motyw czasu, wspomnień i tego, co było, przewija się przez cały album. Pezet opowiada o ludziach, przeżyciach. Słuchając tego utworu można poczuć się jak po otworzeniu albumu ze zdjęciami i powrócić do tego, co było lata temu i dawno już przeminęło. Sample dźwięku tykającego zegara budują niepokój, który z każdym odsłuchem działa mocniej. Końcówka ostatniego Retro to okazja do spojrzenia za siebie. Może z lekkim żalem i zdaniem, które zostało z fanami na długo:
„Będzie dobrze, ta. Będzie dobrze, dzieciak!”
Nie jestem dawno i Szósty zmysł
Gdy wchodzi Nie jestem dawno, wiadomo już, iż ten album nie będzie dawał prostych odpowiedzi. Pezet przygląda się życiu miasta i samemu sobie — wyciągając na światło dzienne wszystkie demony, niepewności i zmęczenie szarą rzeczywistością. A Noon? Robi co do niego należy — bębny, sample, ciemne brzmienie. Idealne tło pod wersy, które zostają z tobą jeszcze długo po wyłączeniu odtwarzacza.
Szósty zmysł — jeden z najbardziej znanych numerów z płyty — uderza już bezpośrednio. Alkohol, społeczne przyzwyczajenia, traumy pokoleniowe. I wers, który wbija się w głowę na długo:
„W tym kraju pijesz, gdy się cieszysz / Pijesz, gdy jesteś smutny”
Nie zawsze jest poważnie
Numer A mieliśmy być poważni to moment oddechu. Trochę jak impreza po załamaniu nerwowym — jeszcze nie wyleczony, ale już w klubie, w dymie, z kieliszkiem w dłoni. Pezet daje się ponieść, a my razem z nim. I dobrze, bo nareszcie mamy moment na rozluźnienie, po solidnym ciężarze trudnych emocji. To jak zdjęcie z barków ciężaru. Dobrze, iż Pezet daje słuchaczowi chwilę odpoczynku, bo zaraz potem znowu wraca ciężar Muzyki Poważnej, a z nim W branży.
Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej Pezet opowiada o trudach życia na scenie, o presji, o wypaleniu. Jest w tym wszystkim determinacja, cele ale nie ma do nich łatwej drogi. Słychać zmęczenie, zmianę i trudności, które niesie ze sobą życie. W tle beat Noona, który przypomina powolny marsz — ciężki, ale piękny, nadaje genialnej rytmiczności, więc utwór wpada w ucho.
„To mnie niszczy, ale to kocham, wiesz…”
Nostalgia, która boli jak zdjęcie z podstawówki
Gubisz ostrość zabiera nas z powrotem do lat młodości. Niby beztrosko, ale jednak pod spodem buzują emocje, które w czasach nastoletnich mogły być trudne do nazwania. Pezet daje słuchaczom retrospekcje, wspomnienia. Nie ma do nich już powrotu. „Gubią ostrość”, stają się coraz bardziej rozmyte z każdym kolejnym rokiem.
21 lat później — i przez cały czas brzmi jak złoto
Muzyka poważna to album, który dorastał razem z wieloma słuchaczami Pezeta. I może właśnie dlatego jest tak istotny — bo trafia inaczej, w zależności od tego, w jaki momencie swojego życia aktualnie się znajdujemy.
Muzyka Poważna to nie tylko klasyk. To płyta, która przetrwała próbę czasu. Wspominana, analizowana, cytowana. I chyba każdy, kto wraca do niej po latach, dochodzi do podobnego wniosku: wciąż boli, wciąż zachwyca, wciąż działa.
A jeżeli słuchasz jej pierwszy raz… pamiętaj: „tylko raz możesz tej płyty słuchać pierwszy raz”.
To tylko raz… ale wracasz wielokrotnie
Pierwsze zdanie, które słyszysz na płycie, to: „Tylko raz możesz tej płyty słuchać pierwszy raz”. I coś w tym jest. Bo to jedna z tych płyt, które robią piorunujące pierwsze wrażenie. Ale przy każdym kolejnym odsłuchu odkrywasz coś nowego — wers, który ci wcześniej umknął, detal w bicie, smutek w głosie Pezeta, którego nie udało się wyłapać wcześniej.
Muzyka Poważna nie była tylko płytą rapową. To było oświadczenie. To odpowiedź na życie uliczne. To rap dla ludzi, którzy chcą czegoś więcej niż punchline’ów. I choć minęły już dwie dekady, to Muzyka Poważna dalej ma to coś. przez cały czas jest aktualna, przez cały czas boli tam, gdzie ma boleć i porusza.