Benedict Cumberbatch od lat przyciąga widzów rolami, które wymagają emocjonalnej precyzji. W najnowszym filmie „Czas kruka” ponownie udowadnia, iż potrafi wziąć na siebie ciężar bohatera stojącego na granicy załamania, odpowiedzialności i nieprzepracowanej żałoby. To jedna z najbardziej oczekiwanych premier końcówki 2025 roku. Film wyreżyserował Dylan Southern, twórca znany przede wszystkim z kultowych teledysków dla Oasis, Blur i Björk. Tym razem łączy dramat psychologiczny z mroczną baśnią i subtelnym horrorem, tworząc opowieść o ojcu próbującym poskładać życie po nagłej stracie żony. Do tego w jego domu pojawia się… kruk. To postać jakby żywcem wyjęta z komiksów, które kiedyś rysował dla swoich synów. Niezależnie od tego, czy jest wytworem wyobraźni, czy czymś znacznie bardziej namacalnym, jego obecność zmienia codzienność wszystkich bohaterów.
„Czas kruka”: film o żałobie, która przestaje być abstrakcją
Southern z ogromnym szacunkiem podchodzi do literackiego pierwowzoru Maxa Portera. Jego film opowiada o żałobie, która nie przebiega liniowo, ale stale powraca w zaskakujących reakcjach i w chwilach bezradności. Kruk staje się figurą tego, co niewypowiedziane: bólu, straty, gniewu, ale też dojrzewania do nowego etapu życia. Film celowo balansuje na styku gatunków pomiędzy dramatem, horrorem i wizualną poezją. To seans dla widzów, którzy potrafią czytać emocje zapisane między słowami i obrazami. Nieprzypadkowo wielu krytyków zwraca uwagę, iż „Czas kruka” przypomina moment po dużym życiowym wstrząsie, kiedy świat pozornie wraca do normy, ale człowiek jeszcze nie. Benedict Cumberbatch świetnie odnajduje się w tej przestrzeni. Jego bohater w jednej scenie dusi w sobie gniew, w kolejnej sprawia wrażenie, jakby całkowicie odłączył się od otoczenia. To rola pozbawiona efektów specjalnych, oparta wyłącznie na subtelnych reakcjach i drobnych gestach. W rozmowie z Reuters Cumberbatch wyznał, iż sceny związane z porządkowaniem rzeczy po zmarłej żonie „uderzyły w niego głęboko” i iż emocje „wyłaniały się naturalnie”.
Polscy widzowie mogą już oglądać film „Czas kruka”, który trafił do kin 28 listopada. Historia zaczyna się od tragicznego wypadku, w którym ginie młoda matka. Jej mąż i dwóch kilkuletnich synów próbują odnaleźć się w nowej, zupełnie obcej rzeczywistości. Kiedy emocje zaczynają ich przytłaczać, w ich domu pojawia się kruk. Southern nie idzie w stronę strachu budowanego na jump scare’ach. Bardziej interesuje go to, co dzieje się w psychice bohaterów. Kruk jest tyleż intruzem, co przewodnikiem. Towarzyszy im w momentach prawdziwej bezradności. Film korzysta z muzyki m.in. The Cure, Meredith Monk czy Screamin’ Jay Hawkinsa, która nadaje mu specyficzny, niemal transowy charakter.
Od kultowego Sherlocka Holmesa po filmowe uniwersa
Cumberbatch konsekwentnie wybiera role wymagające, psychologicznie wymagające i często balansujące na granicy komfortu widza. Sam mówił w rozmowie z „Variety”:
To aktor, który nie ucieka od postaci trudnych ani niejednoznacznych. Z każdej roli, czy to Hawkinga, Turinga, Vincenta van Gogha, Assange’a, Sherlocka czy Patricka Melrose’a, wydobywa coś, co pozwala widzowi spojrzeć na bohatera z innej perspektywy. Znany jest również z radykalnego przygotowania do pracy: potrafi zrezygnować z wygód, nauczyć się nowych umiejętności, a choćby wejść w stan całkowitego odcięcia od świata zewnętrznego, jeżeli wymaga tego rola. Największą popularność przyniosła mu rola Sherlocka Holmesa w serialu BBC, która stała się globalnym fenomenem. Z czasem dołączył do Hollywood, grając w „Star Trek: W ciemność”, „Grze tajemnic”, „Piątej władzy”, a potem, jako Doktor Strange, do Marvel Cinematic Universe. Co interesujące Cumberbatch stara się zachować balans między blockbusterami a kinem artystycznym. W jednym z wywiadów wspominał, iż bracia Russo radzili mu, aby po dużym filmie Marvela zawsze wybierać projekt niezależny. Tak właśnie trafił m.in. do serialu „Patrick Melrose” czy mrocznego thrillera „Eric”.
Cumberbatch prywatnie: blisko ludzi, daleko od celebryckiego życia
Mimo światowej rozpoznawalności aktor unika sztucznego blasku. Jest weganinem, praktykuje buddyzm, angażuje się w działania na rzecz uchodźców. W „Variety” powiedział:
W życiu prywatnym najważniejszą rolę odgrywa jego rodzina: żona Sophie Hunter i trzech synów. W rozmowie z „City A.M.” przyznał, iż to właśnie ojcostwo uświadomiło mu, jak gwałtownie mija czas.















