***
Pierwsze jego zadziwienie – liczba obcokrajowców: – Kiedy przyjechałem do Polski, byłem zszokowany, ile osób na ulicy, na uniwersytecie rozmawia po angielsku, po hiszpańsku, po włosku i tak dalej. Na co dzień spotykam takich ludzi i widzę, iż to nie są turyści. Jak pracowałem w korporacji, dużo było osób z Włoch, Hiszpanii, trochę z Anglii. Zostali w Polsce, uczą się polskiego, no i płacą podatki. Myślałem wcześniej, iż Polska jest mononacjonalnym państwem, a okazało się, iż nie.
***
W oczach Vlada nie znajduje też potwierdzenia opinia, iż Polacy mało czytają. Opowieści o książkach, jakie snuje na YouTubie, są jego najpopularniejszymi filmikami. – I w ogóle, jak idę do sklepu z książkami, to ilość dzieci, młodzieży, jest tam po prostu niesamowita. No i ceny tych książek są bardzo niskie, bo rynek w Polsce jest duży.
***
Niespodziankę sprawiły Vladowi również zakupy spożywcze: – Prawie codziennie chodzę do sklepów i zadziwiające są te ceny. Większość produktów u nas kosztuje drożej, oprócz rzeczy bazowych, jak chleb, jaja, nabiał, wszystko inne w Mołdawii jest droższe. Kiedy moja rodzina przyjechała do Polski, matka kupiła dużo kiełbas na krakowskim targu, bo powiedziała, iż są bardzo, bardzo tanie, jak na taką wysoką jakość. Wiadomo, Polska słynie ze swoich kiełbas. Ja teraz nie mogę się obejść bez kabanosów.
***
Nim Vlad do nas trafił, miał obawy, iż będzie musiał zmienić swoje zwyczaje żywieniowe. – Myślałem, iż może i pije się tu herbatę, ale na pewno, jak we wszystkich krajach zachodnich, kawa już ją wyprzedziła. Ale nie! Gdy wchodzę do jakiejś kawiarni, prawie zawsze jest tam bardzo duży wybór herbat, w centrum handlowym zawsze można znaleźć sklep z herbatami, czasem kilka sklepów. Chociaż, jak nauczyło go doświadczenie, Polacy zwykle piją herbatę w domu, w kawiarniach preferują kawę. – A ja, zamawiając herbatę, czuję się jak czarna owca. Zaskoczenie, pozytywne, budzi polska kolej. – Wiem, iż jestem na Dolnym Śląsku i tu mamy lepszą sieć torów niż na wschodzie, ale fakt, iż w dużym kraju w ogóle nie potrzebuję samochodu, żeby się przemieszczać, bardzo mnie zdziwił.
***
– Następną rzeczą, której po prostu nie można nie zauważyć, jest ilość psów – twierdzi Mołdawianin. – Codziennie staramy się spacerować i widzę dziesiątki psów. Pomyślałem sobie – jaki kraj może być bardziej psiowy niż Polska? Po przejrzeniu statystyk, doszedł do wniosku: – W Europie – żaden. Prawie co drugie gospodarstwo domowe w Polsce ma psa. To mi się bardzo podoba. Właściciele psów spełniają normę aktywności Światowej Organizacji Zdrowia. Wiadomo, z psem trzeba spacerować, więc posiadanie psów czyni ludzi zdrowszymi. Za jednym zamachem Vlad sprawdził również statystyki pokazujące ilość kotów. I w tej dziedzinie jesteśmy na europejskim podium – drugie miejsce. Co do gołębi, statystyk brak, jednak, według obserwacji Vlada, mamy się czym pochwalić, przynajmniej w porównaniu z Mołdawią. – Bez żartów, co one jedzą? Są tak piękne. U nas gołębie są takie… Vlad pokazuje zdjęcie zabiedzonego ptaka. – A tu jakieś mega grube i tego samego rozmiaru co wrona czy mały kurczak.
***
Zdaniem Vlada Polska zmienia cudzoziemców. Oto jak wpłynął na niego nasz styl życia i język: – Kiedy mówię w innych językach, niektóre słowa wypowiadam po polsku. Z tych, jakie gwałtownie przychodzą mi do głowy: urząd, województwo, frytki (po prostu fantastyczne słowo, krótkie, szybkie), herbata. Są choćby dziedziny, o których mogę mówić tylko po polsku – księgowość, ekonomia – bo mam wykształcenie w tym kierunku. Nie umiem tłumaczyć ekonomii w innym języku niż polski.
– Od jakiegoś czasu wszystko liczę w złotówkach. Złotówka została moją główną walutą. Gdy ktoś mi mówi cenę w euro czy dolarach, w głowie zmieniam to na złotówki. To trochę trudne, ponieważ od ostatnich trzech lat kurs złotówki nie jest stabilny i muszę go ciągle sprawdzać. W Mołdawii zawsze wiedziałem, jaki jest, bo niektóre rzeczy można było kupić tylko za granicą. A w Polsce jest wszystko.
– Stałem się bardziej życzliwy wobec nieznajomych. Przez to powszechne stosowanie zwrotu „pan” i „pani”. (Kiedy jadę do Mołdawii, używam ich częściej, a u nas nie jest to takie powszechne. Trochę szkoda). No i przez to, iż widzę, jak dużo Polacy pracują. Bardzo dużo w porównaniu z innymi Europejczykami. Chyba bardziej zacząłem szanować ludzki czas, prawo do odpoczynku. o ile mogę poprzez szacunek, uśmiech, cierpliwość sprawić, by danej osobie pracowało się łatwiej i lepiej, zawsze to robię. Kiedy dzwonię na infolinię i oni mają jakiś problem techniczny, spokojnie poczekam.