Mój syn mnie wykreślił: jak synowa rozbiła naszą rodzinę

newsempire24.com 3 tygodni temu

Dziewczyny, serce mi pęka, gdy piszę te słowa, ale już dłużej nie zniosę tego w samotności. Mój syn — jedyne dziecko, które nosiłam pod sercem, wychowałam, któremu poświęciłam życie — dziś udaje, iż mnie nie ma. A wszystko to przez jedną osobę — jego żonę, moją synową. Do dziś nie pojmuję, co zawiniłam. Gdzie popełniłam błąd? Dlaczego ten, którego kocham najbardziej, odwrócił się od matki z takim chłodem?

Wychowywałam go sama. Mężczyźni pojawiali się w moim życiu, ale żaden nie został. Jedni wykorzystywali moją dobroć, inni po prostu znikali. Może to wina mojego charakteru, a może pragnęłam miłości tak bardzo, iż brałam za nią choćby cień uczucia. W trudnych latach 90. harowałam na kilku etatach, oszczędzałam na sobie, byle tylko jemu niczego nie brakowało. Szłam przez życie, nie patrząc na zmęczenie, nie żałując rąk, nie dosypiając nocy.

Później pojawił się człowiek, który stał się dla nas oparciem. Żonaty, tak. Ale pomagał. Najważniejsze, iż załatwił synowi pracę w górniczej firmie. Wspierał nas, zarówno moralnie, jak i finansowo, gdy nikt inny tego nie robił. Dzięki niemu syn został górnikiem, skończył technikum, potem studia, zdobył doświadczenie. Zawsze w niego wierzyłam, choćby gdy marzył o własnym biznesie, a nie o stabilnej pensji. Pożyczałam mu pieniądze, choć sama żyłam od chleba do wody.

Aż pewnego dnia przyprowadzi do domu dziewczynę — ładną, ale, jak mi się wtedy wydawało, pustą w środku. gwałtownie zaszła w ciążę. Cieszyłam się — będę miała wnuczkę! Pomogłam zorganizować wesele. Mój znajomy dał im pieniądze na obrączki, i wtedy po raz pierwszy poczułam niepokój. Wybrała pierścionek droższy niż cała suma, nie pytając nikogo o zdanie. Delikatnie zauważyłam, iż przecież to pieniądze dla dwojga, może lepiej wybrać coś skromniejszego, ale w parze. Spojrzała na mnie z nienawiścią. Od tamtej chwili stałam się jej wrogiem numer jeden.

Milczałam. Znosiłam wszystko. choćby kupiłam im samochód, by syn mógł dorabiać po pracy. A potem wszystko się posypało. Auto sprzedali, brakowało pieniędzy. Posypały się wyrzuty od jej rodziców: „Co to za mąż, który nie utrzyma rodziny?” — i w końcu rozwód. Syn zaczął pić. Odebrano mu prawo jazdy. Wyciągałam go z tego dna. Pomagałam. W końcu zaczął własny biznes. Gdy tylko pieniądze wróciły — ona też wróciła. A on na to pozwolił. A mnie zaczął unikać.

Biznes jest na moje nazwisko — przez długi u komornika. Spłaca je, ale po trochu. Zaczął grać w hazard, wierząc, iż wygra i odzowci wszystko: żonę, rodzinę, stabilność. Znowu dałam mu pieniądze — na pracowników, czynsz, rozwój. Zapewniał, iż wszystko się ułoży. Uwierzyłam. A potem zaczął żądać więcej — żebym zrezygnowała z pracy, by mu pomagać. Porzuciłam etat, oddałam się całkowicie, a teraz tylko czekam, aż o mnie pomyślą. Często — nie pamiętają. choćby wnuczce nie mogę nic kupić — nie mam z czego. Zapraszają mnie tylko wtedy, gdy coś ode mnie potrzebują.

Podarował mi auto — nowe, ładne. Tylko iż nie stać mnie na paliwo ani ubezpieczenie. Czasem zabiera je, a oddaje zepsute. Gdy musiałam pilnie gdzieś jechać — silnik choćby nie zaskoczył. A przecież jeszcze spłacam kredyt na jego poprzednie auto — wzięty na moje nazwisko. Najpierw płacił, potem przestał. A ja? Milczę. Bo jestem matką.

Oddałam im udział w swoim mieszkaniu. Na święta mnie nie zapraszają. Ani na Sylwestra, ani na urodziny. Raz przyszłam do niego do pracy — nakrzyczał. Powiedział, iż go kompromituję. Za co? Przecież nie piję, pisałam do literackich czasopism, należałam do związku pisarzy, czytałam książki, pracowałam całe życie. Nie jestem jakąś zaniedbaną babcią znad piwnicy.

Czasem po prostu przepraszam — za wszystko. choćby nie wiem, za co dokładnie. Mówię tylko: „Wybacz, jeżeli coś zawiniłam”. A teraz — zablokował mnie. Nie dodzwonię się. Nie napiszę. Zostałam w ciszy, która powoli wypala mi duszkę. Siedzę przy oknie, patrzę, jak mijają mnie obce dzieci, i myślę: czym zasłużyłam na to, by mój syn — cały mój świat — uznał, iż już mnie nie potrzebuje?

Płaczę z bólu, którego nie umiem wyrazić ani przeżyć. Płaczę, bo ten, który miał być moją podporą, stał się najdalszym człowiekiem na ziemi. A wszystko, co mi zostało, to wspomnienia i nadzieja. Nadzieja, iż kiedyś przypomni sobie, jak trzymałam jego rękę, gdy się bał. Jak stałam przy nim, gdy cały świat był przeciw. I zrozumie, iż matka nie zdradza. Matka po prostu kocha.

Idź do oryginalnego materiału