Mój przyszły mąż z dalekiej krainy. Gdyż kiedyś został wysłany do nas na obowiązkową służbę.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Mój jeszcze mąż pochodzi z innego miasta. Dawno temu wysłano go do nas na obowiązkową służbę wojskową. Po jej zakończeniu nie wrócił do domu, tylko został tu na stałe. Zamieszkał z dziewczyną, którą poznał w wojsku.

Nic z tego nie wyszło — rozstali się. Antoni wynajął mieszkanie i kontynuował pracę. Rodzina go wzywała — ma tam mamę, dwóch braci i siostrę, wszyscy starsi — ale nie pojechał.

Poznaliśmy się siedem lat temu. Ja mam starszą mamę, jestem późnym dzieckiem. Nie mogłam jej zostawić w żadnym wypadku. Antoni się z tym zgodził i wprowadził się do nas. Gdy poprosił o zameldowanie, mama od razu odmówiła. Tak więc żył z meldunkiem w innym mieście.

Oprócz mamy, mam też dziecko z pierwszego małżeństwa — córkę Karolinę, którą nazywamy Kasią. Teraz ma dziewięć lat.

Po roku wspólnego życia wzięliśmy ślub, po prostu urzędowo. Antoni miał wtedy problemy zdrowotne, więc nie pracował. Nie było nas stać na wesele, ale i tak nie chcieliśmy hucznej imprezy.

Gdy Antoni siedział w domu, zrobił remont w mieszkaniu mamy. Ja i mama — ona z emerytury, ja z pensji — dawaliśmy mu pieniądze na materiały, a on sam wszystko wymieniał i układał. Tapety, drzwi wewnętrzne, płytki w kuchni i łazience — u nas jest to jedno pomieszczenie. Dodatkowo zrobiliśmy napinany sufit, ale tym zajęli się fachowcy.

Mama z Antonim się dogadywali, nie mieli powodów do kłótni. Antoni — w jednym pokoju, mama z wnuczką wieczorami i w weekendy. Ja pracowałam teoretycznie w systemie dwa po dwa, ale wolne weekendy były rzadkością — starałam się brać dodatkowe zmiany, żeby utrzymać rodzinę.

Oprócz pensji, mam też inny dochód — alimenty. Ale te pieniądze idą tylko na Kasię. Część — na codzienne wydatki: ubrania, opłaty za przedszkole, potem szkołę, mundurek, podręczniki i zajęcia dodatkowe. Drugą część odkładam dla córki na przyszłość — na studia albo małe mieszkanie. Były mąż nie skąpi, więc do jej pełnoletności powinno wystarczyć.

Trzeba powiedzieć, iż Antoni niemal w ogóle nie rozmawiał z Kasią. Nigdy nie wieszałam swojego dziecka na obecnym mężu. Poza tym Kasia ma swojego tatę, który spędza z nią czas.

Więc nie nalegałam na zbliżenie między nimi.

To w zasadzie cała historia. Wspólnych dzieci nie mamy — ja nie chciałam.

Miesiąc temu wydarzyła się pewna sytuacja. Antoni (od pół roku znów pracował) wieczorem zaczął się gdzieś szykować. Na moje pytanie „gdzie”, odpowiedział:

— Przyjeżdża siostra z siostrzeńcem, muszę ich odebrać.

Założyłam, iż zatrzymają się u znajomych albo w hotelu. Nigdy bym nie pomyślała, iż Antoni przyprowadzi ich do nas. Ale przyprowadził.

Za mężem do mieszkania weszła jasnowłosa kobieta około czterdziestki z osiemnasto-, może dziewiętnastoletnim chłopakiem i oznajmiła:

— Jestem Maria, a to mój syn, Sebastian.
Antoni, jak gdyby nigdy nic, zaprosił ich do środka i poszedł do samochodu po walizki.

Posadziłam gości przy herbacie i wezwałam męża na rozmowę.

— Maśkę zostawił mąż. Nie ma gdzie mieszkać, zaprosiłem ją do nas. — postawił mnie przed faktem.
— Dlaczego mnie nie zapytałeś? To mieszkanie mamy, trzeba było i z nią porozmawiać. Gdzie oni będą spali?

U Antoniego sprawa była prosta. Mama ma trzypokojowe mieszkanie. W jednym pokoju — mama, w drugim — my z Antonim, w trzecim — Kasia. Więc ja miałam się przeprowadzić do mamy razem z Kasią. W pokoju córki miał zamieszkać Sebastian, a Maria — z Antonim.

Pokłóciliśmy się. Dlaczego Sebastian z matką nie mogą spać razem w pokoju córki? Ale Antoni stał twardo przy swoim.

Mama nie była zachwycona gośćmi. Dała jasno do zrozumienia, iż zostaną najwyżej na parę dni. Powiedziała też Antoniemu: — Trzeba było zapytać, czy ja tu już nie gospodyni? Antoni się zdenerwował:

— Ja z waszej rudery zrobiłem pałac! jeżeli będziecie się wymądrzać, pójdę do sądu i zażądam swojej części mieszkania!

Mama była w szoku, ciśnienie jej skoczyło. Sprzeczałam się z mężem, ale on nie ustąpił, grożąc, iż zniszczy remont — pozrywa płytki i oderwie tapety.

Z mamą i Kasią spałyśmy razem. Sebastian spał w pokoju córki, a Antoni — z siostrą, jak chciał. Sytuacja mnie zszokowała. Tyle lat siedział w domu bez pracy, a teraz nagle udaje wielkiego pana domu — koszmar.

Rano, gdy Antoni jeszcze spał, odnalazłam w mediach społecznościowych (specjalnie się zarejestrowałam, wcześniej nie używałam. Znałam nazwisko — mąż kiedyś wspomniał, iż jego siostra wyszła za mąż i ma takie samo jak moi dalsi krewni) jego siostrę, Marię. Imię, nazwisko, imię dziecka — wszystko się zgadzało. Ale ludzie — inni. Prawdziwa siostra Antoniego to 35-letnia brunetka, matka czternastoletniego Sebastiana. Jej profil pełen jest postów „Kocham męża”, „Moja wspaniała rodzina” itd. Więc kim jest ta kobieta, którą przyprowadził mój mąż? Odpowiedź naszła mnie sama — to jego kochanka.

Wtedy zupełnie oszalałam. Pierwszym odruchem było urządzić mu awanturę. Ale zachowałam zimną krew. Odprowadziłam córkę do szkoły z poleceniem, by po lekcjach poszła do koleżanki i czekała na mój telefon. Potem z mamą pojechałyśmy do prawnika. Konsultacja uspokoiła nas — remont nie daje prawa do udziału w mieszkaniu. Gdyby był kapitalny — mogłybyśmy mieć problem.

Po prawniku pojechałyśmy na policję. Wiedziałam, iż Antoni sam się nie wyniesie. A jeżeli spróbujemy go wyrzucić, może spełnić groźbę i zniszczyć wszystko. Policja odmówiła pomocy: — Jak będzie szkoda, to się państwo zgłoszą.

Mamę odesłałam do domu, ja pojechałam do sądu — złożyłam pozew o rozwód, a potem zaczęłam dzwonić do znajomych. Kilku zgodziło się pomóc w eksmisji męża — ale dopiero wieczorem, po pracy.

W domu uspokoiłam mamę. Nie mogłam patrzeć na męża i tę Marię. Okazało się, iż „Sebastian” ma siedemnaście lat, nie uczy się i nie pracuje.

Resztę dnia zadawałam „siostrze męża” podchwytliwe pytania. Prosiłam, by opowiedziała o dzieciństwie. Z perwersyjną przyjemnością patrzyłam, jak się plączą i wymieniają spojrzenia.Czekałam do wieczora, aż przyjdą znajomi, i wtedy raz na zawsze wyrzuciłam Antoniego i jego kłamstwa za drzwi.

Idź do oryginalnego materiału