Mój mąż z daleka – historia o miłości i odległości.

polregion.pl 1 dzień temu

No jeszcze mój mąż pochodzi z innego miasta. Dawno temu wysłano go do nas na służbę wojskową. Po zakończeniu służby nie wrócił do domu, tylko został u nas. Wtedy zaczął mieszkać z dziewczyną, którą poznał w wojsku.

Niestety, nie wyszło – rozstali się. Antek wynajął mieszkanie i dalej pracował. Rodzina go wzywała – ma tam mamę, dwóch braci i siostrę, wszyscy starsi, ale nie pojechał.

Poznaliśmy się z Antkiem siedem lat temu. Ja mam starszą mamę, jestem późnym dzieckiem. I nie mogłam jej w żadnym wypadku zostawić. Antek się na to zgodził i wprowadził się do nas. Gdy poprosił o zameldowanie, mama od razu odmówiła. Tak żył – bez meldunku.

Oprócz mamy, mam też córkę z pierwszego małżeństwa – Kornelię, którą nazywamy Korni. Teraz ma dziewięć lat.

Po roku wspólnego życia wzięliśmy ślub, po prostu urzędowo. Antek miał wtedy problemy zdrowotne, więc nie pracował. Nie mieliśmy pieniędzy na wesele, ale i tak nie chcieliśmy hucznej imprezy.

Kiedy Antek siedział w domu, zrobił remont w mieszkaniu mamy. Ja i mama – ona z emerytury, ja z pensji – dawaliśmy mu pieniądze na materiały, a on wszystko przerabiał własnymi rękami. Tapety, wymienił drzwi wewnętrzne, położył nowe płytki w kuchni i łazience – u nas jest łazienka z toaletą. Dodatkowo zrobiliśmy podwieszany sufit, ale tym zajmowali się fachowcy.

Mama i Antek się dogadywali, nie mieli powodów do kłótni. Antek był w jednym pokoju, a mama z wnuczką wieczorami i w weekendy. Ja pracowałam teoretycznie w systemie dwa po dwa, ale rzadko miałam wolne – brałam tyle zmian, żeby utrzymać rodzinę.

Oprócz pensji mam jeszcze jeden dochód – alimenty. Ale te pieniądze idą tylko na córkę. Część na bieżące wydatki: ubrania, opłaty za przedszkole, potem szkołę, mundurek, podręczniki i zajęcia dodatkowe. Resztę odkładam na przyszłość Korni – na studia albo małe mieszkanie. Były mąż nie skąpi, więc na kawalerkę do jej pełnoletności powinno wystarczyć.

Trzeba powiedzieć, iż Antek praktycznie nie rozmawiał z Kornią. Nigdy nie zwalałam dziecka na obecnego męża. Kornia ma swojego tatę, który spędza z nią czas. Dlatego nie naciskałam na zbliżenie między nimi.

Właściwie to cała przedhistoria. Wspólnych dzieci nie mamy – ja nie chciałam.

Miesiąc temu zdarzyła się sytuacja. Antek (pół roku temu znalazł pracę) wieczorem zaczął się gdzieś szykować. Gdy zapytałam – dokąd, odpowiedział:

– Przyjeżdża siostra z siostrzeńcem, muszę ich odebrać.

Myślałam, iż zatrzymali się u znajomych albo w hotelu. Nigdy bym nie pomyślała, iż Antek przyprowadzi ich do nas. Ale przyprowadził.

Za mężem do mieszkania weszła jasnowłosa kobieta koło czterdziestki z chłopakiem na oko 18-19 lat i powiedziała:

– Jestem Maria, a to mój syn, Sławomir.

Antek, jak gdyby nigdy nic, zaprosił ich do środka i wyszedł po bagaże.

Posadziłam gości przy herbacie i zawołałam męża na rozmowę.

– Maśkę zostawił mąż. Nie ma gdzie mieszkać, zaprosiłem ją do nas. – Antek postawił mnie przed faktem.

– Dlaczego nie zapytałeś mnie o zdanie? To mieszkanie mamy, trzeba było i z nią pogadać. I gdzie oni będą spali?

Dla Antka sprawa była prosta. Mama ma trzypokojowe mieszkanie. W jednym pokoju – mama, w drugim – my z Antkiem, w trzecim – Kornia. Więc ja mam się przenieść do mamy razem z Kornią. W pokoju córki zamieszka Sławomir, a Maria będzie żyć z Antkiem.

Pokłóciliśmy się. Dlaczego Sławomir nie może spać z matką w pokoju Korni? Ale Antek uparł się na swoim.

Mama nie była zachwycona gośćmi. Dała jasno do zrozumienia, iż mogą zostać najwyżej na parę dni. Powiedziała też Antkowi: „Trzeba było zapytać, czy ja tu już nie gospodyni?”. Antek się wkurzył:

– Ja wam z tego barłogu zrobiłem pałac! Będziecie się stawiać – pójdę do sądu o swoją część!

Mama była w szoku, choćby ciśnienie jej skoczyło. Sprzeczaliśmy się z mężem, ale on postawił na swoim, grożąc, iż jeżeli go wyrzucimy, to zdemoluje mieszkanie – podziabie płytki i podrze tapety.

Z mamą i Kornią spałyśmy razem. Sławomir spał w pokoju córki, a Antek – z siostrą, jak chciał. Ta sytuacja mnie zszokowała. Tyle lat siedział w domu bez pracy, a teraz w głowie mu się przewróciło – koszmar.

Rano, gdy Antek spał, znalazłam w necie (specjalnie założyłam konto, wcześniej nie używałam. Znałam nazwisko – wcześniej Antek wspomniał, iż jego siostra ma takie samo jak moja daleka rodzina) jego siostrę, Marię. Imię, nazwisko, imię dziecka – wszystko się zgadzało. Ale ludzie byli inni. Prawdziwa Maria, siostra Antka, to 35-letnia brunetka, mama 14-letniego Sławomira. Jej profil pełen był postów „Kocham męża”, „Rodzina to skarb” itd. Pytanie – kogo tu przyprowadził mój mąż? Wnioski nasuwały się same – kochankę.

Wtedy mi puściły nerwy. Najpierw chciałam urządzić scenę, ale otrząsnęłam się. Odesłałam Kornię do szkoły, kazałam jej iść potem do koleżanki i czekać na mój telefon. Potem z mamą pojechałyśmy do prawnika. Konsultacja uspokoiła nas – remont nie daje prawa do części mieszkania. Gdyby to była przebudowa – wtedy mogłybyśmy mieć problem.

Po prawniku pojechałyśmy na policję. Byłam pewna, iż Antek sam się nie wyprowadzi. A jeżeli spróbujemy go wyrzucić, może zrealizować groźbę i rozwalić mieszkanie. Na policji odmówili pomocy: „Jak będzie demolka, to niech pani dzwoni”.

Odesłałam mamę do domu, wstąpiłam do sądu – złożyłam pozew o rozwód i zaczęłam dzwonić do znajomych facetów. Kilku zgodziło się pomóc przy eksmisji męża – ale dopiero wieczorem, po pracy.

W domu uspokoiłam mamę. Nie mogłam patrzeć na Antka i tę Marię. Okazało się, iż „Sławomirowi” jest 17 lat. Nie pracuje i nie uczy się.

Resztę dnia zadawałam „siostrze męża” podchwytliwe pytania. Pytałam o dzieciństwo. Z jakimś dziwnym uczuciem patrzyłam, jak się kręcą i plączą w zeznaniach. Czekałam na wieczór.

Wieczorne „show” zapamiętam na długo.Wieczorem moi znajomi pomogli wyrzucić Antka, jego „siostrę” też wyprosiłam, a Sławomirowi grzecznie pokazaliśmy drzwi, po czym wszystkie rzeczy męża wylądowały na klatce schodowej, a ja w końcu odetchnęłam z ulgą.

Idź do oryginalnego materiału