Jestem zamężna od piętnastu lat i nie mogę powiedzieć, iż jestem ze swoim mężem szczęśliwa. Mam dwóch wspaniałych synów, którzy są sensem mojego życia. Poznaliśmy się z mężem na uniwersytecie, od razu spodobaliśmy sobie nawzajem. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy i postanowiliśmy wziąć ślub. Początkowo wszystko było w porządku, ale podczas drugiej ciąży mąż znalazł sobie inną kobietę.
Nie rozwiodłam się wtedy, bo co niby mogłam zrobić sama z dwójką dzieci? Po zastanowieniu się zdecydowałam wybaczyć mu dla dobra naszej rodziny. Mąż bardzo kochał naszego pierworodnego, więc ze względu na dzieci zdecydowaliśmy się na dalsze wspólne życie.
Po narodzinach drugiego syna liczyłam na powrót męża do rozsądku, ale niestety on kontynuował swoje przygodne znajomości. Chłopcy mają teraz czternaście i trzynaście lat. Są mądrzy i dobrze wychowani, i bardzo chcę, żeby wyrośli z nich wierni mężowie i uczciwi ludzie. Mam nadzieję, iż się uda.
Niedawno mąż zdecydował się na rozwód i postanowił opuścić nas dla innej rodziny. Dla mnie to nie była nowość, ale jego zachowanie było po prostu oburzające. Zastanawiam się, jak mogłam spędzić z nim najlepsze lata swojego życia. Ten łajdak postanowił nie tylko odejść, ale także zaszkodzić mi i swoim dzieciom. Jak inaczej można go nazwać? Mój były mąż uznał, iż ma pełne prawo do całego majątku.
Chodzi o mieszkanie w centrum miasta, dwie samochody i działkę zakupioną na budowę domu. Takiej podłości nie spodziewałam się choćby po nim samym. Oznacza to, iż nowa rodzina potrzebuje wszystkiego, a poprzednia – nic. Nie mam słów, żeby opisać, za jakiego człowieka go uważam.
Tak miałam nadzieję, iż rozstaniemy się jak dorośli, kulturalni ludzie, ale nasze dzieci stały się świadkami kłótni i konfliktów między rodzicami. Mąż naprawdę wierzy, iż będzie mógł zabrać cały majątek, nie zważając na prawo. choćby go nie obchodzi, co stanie się z jego synami. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak mogłam spędzić z tym nicponiem tyle lat.