Mój brat zadzwonił do mnie wczoraj i poprosił, abym przepisał swój udział w dworku na niego. Jego argumentem było to, iż przez ostatnie trzy lata opiekował się naszym ojcem.

newsempire24.com 3 godzin temu

Mój brat Marek zadzwonił do mnie wczoraj i poprosił, żebym przekazał mu mój udział w naszym rodzinnym gospodarstwie. Jego jedyne “argumenty” to to, iż przez ostatnie trzy lata opiekował się naszym ojcem, Stasiem.

Kiedy zaczynałem studia, wyprowadziłem się z domku w Mazowieckiej wsi. Po ukończeniu studiów zostałem w Warszawie, znalazłem dobrą pracę, ożeniłem się z Kasią i niedługo mieliśmy naszego synka, Kacpra. Marek także wziął ślub z Anną i wciąż mieszkał w domu rodziców, pomagając im w codziennych obowiązkach. Nie mam nic przeciwko niemu; jest porządnym facetem, a Anna to prawdziwy skarb. Przez lata żyli w zgodzie z rodzicami, aż w końcu mieli własne dzieci Łukasza i Maję. Choć już byliśmy niezależni i często odwiedzaliśmy rodziców na farmie, teść podarował nam samochód, żebyśmy mogli szybciej dojeżdżać do miasta.

Lata minęły, latem jeździliśmy na wakacje w góry, a w wolnych chwilach pomagaliśmy rodzicom przy domu i w ogrodzie. Żaneta, nasza sąsiadka, zawsze była blisko mojej matki Zofii, bo każdy chciał jej pomóc. Troje lat temu Zofia odeszła, a ja nie mogłem już tak często pomagać. Dodatkowo światowa recesja dała się we znaki musiałem brać dodatkowe zlecenia, żeby nie stracić mieszkania w centrum Warszawy.

Nie mieliśmy czasu w wyjścia do sklepu, a miesiąc temu odszedł nasz ojciec, Stas. Wspólnie z bratem zorganizowaliśmy pogrzeb i podzieliliśmy koszty po połowie.

Teraz Marek znowu dzwoni i pyta, czy mogę mu “przesądzić” mój udział w gospodarstwie. Twierdzi, iż zasłużył na to, bo przez trzy lata pilnował taty. Byłem zaskoczony nasz ojciec miał miesięczną rentę, którą jeszcze wspierał wnuki. Co starszy człowiek tak naprawdę potrzebuje? Przecież to przecież gospodarstwo, nie portfel!

Marek wydaje się zadowolony, a ja przez cały czas nie do końca rozumiem, co miał na myśli mówiąc o “opiekuńczości”. Rodzice nigdy nie mówili, iż mają zostawić gospodarstwo wyłącznie jemu. Nie chcę psuć naszego braterskiego kontaktu, ale nie widzę sensu oddawać coś, co należy do mnie. Mam kredyt, który trzeba spłacić, a Kacper może jeszcze liczyć na pomoc od dziadków.

Teraz nie wiemy, co zrobić. Nie dałem Markowi konkretnej odpowiedzi, jedynie rzekłem, iż muszę najpierw porozmawiać z Kasią. Jak rozwiązać ten problem, żeby rodzinna atmosfera nie poszła na marne?

Idź do oryginalnego materiału