Młodzi grzeczni

filmweb.pl 3 dni temu
Zdjęcie: plakat


Reżysersko-scenopisarski duet w postaci Sary Bustamante-Drozdek i Kacpra Szymańskiego wraca w iście ekspresowym tempie z drugą częścią "Piep*zyć Mickiewicza". Co prawda młodzież licealna nie jest już tak zbuntowana jak kiedyś, ale w dalszym ciągu przeżywa rozterki typowe dla okresu dorastania. O ile zeszłoroczna produkcja miała kształt autoironicznego żartu, który jednych bawił bardziej, drugich w ogóle, o tyle kontynuacja losów Dantego i spółki wybrzmiewa dużo poważniej.

  • ARTRAMA
  • Sławomir Mrozek

Centralną postacią "Piep*zyć Mickiewicza 2" jest Korek (debiutujący Karol Rot), nowy, neuroatypowy uczeń liceum, amator kolejarstwa i matematyczny geniusz unikający kontaktu wzrokowego z rozmówcami (szczególnie płci żeńskiej) i mający spore trudności z wpisaniem się w społeczny krajobraz szkoły. Już na dzień dobry zalicza bliskie spotkanie z pięścią lokalnego macho-agresora, Maksa (wszelkie podobieństwa, także fizyczne, do Nate'a z serialu "Euforia" przypadkowe). Zupełnie jakby wszechświat choćby na chwilę nie miał zamiaru zrobić sobie przerwy od przypominania chłopakowi o jego odmienności i braku perspektyw na zostanie częścią jakiegokolwiek kolektywu.

Jednak zbiegiem okoliczności – jak wiemy, to one rządzą światem – nastolatek odnajduje sojuszników w szeregach dobrze nam znanej ekipy: Daniela "Dantego" Czapskiego (Hugo Tarres), Bolo (Artur Gwizdak), Mietka (Krystian Embradora) i Cegły (Igor Pawłowski). Wspólnie podejmują się misji nauczenia naszego atypowego podrywania dziewczyn. Niestety: sami w tym zakresie nie brylują, dlatego ich rady wcielane w życie generują zwykle serię nieporozumień i kończą się fiaskiem. Dante ma przy okazji związkowe problemy z Nel (Wiktoria Koprowska), a jego mentor Jan "Keating" Sienkiewicz (Dawid Ogrodnik), mimo wieku cokolwiek dojrzałego, swoją partnerkę Irenę (Weronika Książkiewicz) traktuje jak dziewczynę z liceum – co ją oczywiście uwiera, ale z jakiegoś powodu nie na tyle, żeby mu to jawnie zakomunikować.

  • ARTRAMA
  • Sławomir Mrozek

Druga część serii tonuje nieco autoironię, obierając bardziej dojrzały kierunek. Pod warstwą żartów – czasem autentycznie zabawnych, czasem czerstwych niczym tik-toki niektórych naszych celebrytów, skrywa ważkie tematy, jak chociażby potrzebę edukacji seksualnej. Film uświadamia (albo przypomina), jak toksyczne jest uprzedmiotowienie kobiecego ciała, presja grupy rówieśniczej w kwestii inicjacji oraz traktowanie filmów pornograficznych jak życiowej wykładni. Twórcy uczą, jak ważna jest rozmowa, szczere komunikowanie swoich potrzeb i lęków bez obawy przed odrzuceniem lub wyśmianiem oraz zerwanie z postrzeganiem bliskości w kategoriach czegoś wstydliwego czy niemęskiego. Tematy zawsze aktualne, w końcu to film o dzieciakach, które z mlekiem matki wyssały emocjonalną niezborność – choćby jeżeli młode pokolenie jest zaopiekowane psychoterapeutycznie nieporównywalnie do poprzednich.

Postać Korka jest tu z jednej strony reprezentacją neuroróżnorodności, konsekwentnie przez nasze (i nie tylko) kino omijanej i traktowanej jako mało atrakcyjna anomalia. Z drugiej stanowi metaforę stosunków międzyludzkich. W końcu osoby neurotypowe, a zatem odnajdujące się w plątaninie stadnych zależności, dają tu ciała nie rzadziej niż nowy bohater – i w przeciwieństwie do niego nie mają niczego na swoje usprawiedliwienie. Komunikacja okazuje się złożona dużo bardziej niż matematyczne całki – to punkt wyjścia dla kolejnych wątków, jednych mniej, a drugich bardziej wiarygodnych. Dostaje się także – a w zasadzie przede wszystkim – kadrze pedagogicznej, która w konfrontacji z jednostką wychodzącą poza schemat może "popisać się" brakami zarówno kwalifikacyjnymi, jak i osobowościowymi. Korek, z racji swojej odmienności, hiperbolizuje także pojęcie "inności", które jest najważniejsze dla wieku dorastania i początków kształtowania się osobowości. W tym kontekście "Piep*zyć Mickiewicza 2" mówi zatem o tym, jak ważne, prorozwojowe i ośmielające do działań oraz procesu samoakceptacji – szczególnie w przypadku tak wrażliwych osób – jest wsparcie grupy rówieśniczej. I jest to jednocześnie najmocniejsza warstwa filmu.

  • ARTRAMA
  • Sławomir Mrozek

Dużo tu naprawdę dobrych intencji i słusznych kwestii, ubranych w nieco czerstwą stylistykę, którą albo się kupuje, albo nie, a która działa głównie dzięki postaciom i idealnie dobranej obsadzie. Niekoniecznie dzięki konstrukcji opowieści. Część wątków rozwiązuje się jakby tylko na życzenie scenarzysty, na chybcika, bez konkretnej przyczyny, marnując swój potencjał. Wektor zachowań co poniektórych bohaterów także zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – i tu już Święty Boże – ani serce do ekipy – nie pomoże. Zgrzyty te mocno wpływają na płynność narracji. Bolączką jest także zupełnie niepotrzebne, miejscami nazbyt łopatologiczne, dydaktyczne objaśnianie widzowi rzeczywistości (z wisienką na torcie w postaci płaczącej gwiazdy porno). A także kompulsywna potrzeba uszczęśliwienia wszystkich i pozytywnego zamknięcia wątków, przez co całość wypada cukierkowo i naiwnie (a przecież to nie komedia romantyczna). W pierwszej części, nietraktującej samej siebie poważnie, konwencja pozwalała przymykać oko na wiele, tym razem jest z tym dużo trudniej. Mam nieodparte wrażenie, iż produkcja działałaby dużo lepiej w serialowym formacie, gdyby poświęcono więcej czasu w ekspozycję postaci i eksplorację wątków, zamiast ucinać je w pośpiechu przed napisami końcowymi.

Mam dużo sympatii dla obu części "Piep*zyć Mickiewicza", uwielbiam obsadę i zamierzoną krindżowość, szczególnie pierwszej z nich. Ubolewam jednak nad tym – i to uwaga ogólna, bardziej o kondycji polskiego kina niż o tym konkretnym filmie – iż mamy rok 2025, a "Klub winowajców" (1985) czy "Więcej czadu" (1990) ciągle pozostają niedoścignionymi portretami młodych ludzi: zagubionych, niewysłuchanych, poszukujących siebie, z którymi można się utożsamić, przyjąć ich ból, oddać trochę swojego; portretami bez fałszywych nut czy chodzenia na skróty, których nie trzeba traktować w kategoriach guilty pleasure, ale jako niemalże część siebie.
Idź do oryginalnego materiału