Młoda żona. Składając pozew o rozwód po 25 latach małżeństwa, Wojciech ożenił się ponownie i pożałował

przytulnosc.pl 1 miesiąc temu

Wojciech czuł, jak w gardle narasta mu gula. 58 lat – wydawałoby się, wiek mądrości i spokoju. Tylko iż zamiast ukojenia, na niego spadła fala rozpaczy. Znalazł się w sytuacji jak nastolatek, naprawdę! Kto by pomyślał, iż próba odzyskania uciekającej młodości skończy się w ten sposób?

Ania zawsze była wiernym przyjacielem, niezawodnym oparciem. Utrzymywała dom w porządku, gotowała pyszne obiady, udzielała mądrych rad – wszystko trzymało się na niej. A potem wszystko stało się takie zwyczajne, rutyna pochłonęła ich życie. Wojciech wracał z pracy, Ania czekała na niego w szlafroku, z kucykiem na głowie. Obiad, telewizja, rozmowy o niczym… Śmiertelna nuda! A tu nagle ta Kasia – ogień, huragan! Oczy błyszczą, figura – marzenie! Natychmiast poczuł się znów młody.

Wszystko zaczęło się od banalnego uczucia – Wojciech zdał sobie sprawę, iż przestał czuć się żywy. Dom, praca, codzienna rutyna – wszystko było szare i zwyczajne. Żona Ania, z którą spędzili razem 25 lat, stała się jakby integralną częścią wystroju wnętrza. Córki dorosły, dom stopniowo pustoszał, a razem z nim dusza Wojciecha.

I wtedy pojawiła się Kasia. Jasna, jak błyskawica, młodsza od Wojciecha o całe 23 lata. Wdarła się do jego życia, przynosząc ze sobą wir emocji, o których Wojciech myślał, iż dawno zapomniał.

Z nią czuł się młody, pożądany, znów zdolny do szaleństw. Relacja, która zaczęła się od lekkiego flirtu, gwałtownie przekształciła się w coś więcej. Wojciech nagle zdał sobie sprawę, iż potrzebuje tej pasji, tej nowości, tej życia pełnej energii. Zanurzył się po uszy w wir randek, tajemnych spotkań, gorących wyznań. Cieszył się swoim odbiciem w oczach Kasi.

– Wojtku, obierzesz dzisiaj ziemniaki? – dobiegło go z kuchni, podczas gdy był wciągnięty w transmisję sportową. Skrzywił się.

– Tak, zaraz – burknął, nie odrywając wzroku od ekranu. Ziemniaki… Z Kasią jedli w restauracjach, kroili czerwone ryby na cienkie plasterki pod kieliszek schłodzonego białego wina, a tu… Nuda.

Wspomnienia o zawrotnym romansie z Kasią były jak łyk świeżego powietrza. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie na firmowej imprezie – jasna, efektowna Kasia, wcale nie podobna do skromnej i domowej Ani. „Wojtek, zatańczysz ze mną?” – zapytała, patrząc na niego zalotnie spod długich rzęs. Jak zaczarowany, zgodził się, zapominając o wszystkim.

– Wojtku, co tak stoisz? Prosiłam cię o ziemniaki! – głos Ani przywrócił go do rzeczywistości.

– Już idę, już idę – odpowiedział zirytowany, czując, jak złość na siebie, na Anię i na cały świat go dusi.

Później, podczas obiadu, Ania jakby nigdy nic opowiadała o wspólnych znajomych. Wojciech słuchał jednym uchem, grzebiąc widelcem w talerzu.

– Wojtek, czemu jesteś taki smutny? – zapytała z troską Ania, zauważając jego stan.

– A, to tylko sprawy w pracy… – machnął ręką.

– A może podzielisz się, może jakoś pomogę?

– Nie wtrącaj się, mówię! – warknął Wojciech, wstając od stołu. Irytowało go dosłownie wszystko: nudny głos Ani, jej wyblakły szlafrok, nieapetyczny widok ziemniaków na talerzu.

Trzasnął drzwiami i wyszedł z mieszkania. Potrzebował łyk świeżego powietrza, musiał pomyśleć. O Kasi, o tej nieznośnej sytuacji, w którą sam się wpędził.

„No tak, zagubiłem się! – myślał. – Kto by na moim miejscu oparł się? Kasia… Przy niej jakbym znów zaczął żyć!”.

I rzeczywiście, z Kasią życie nabrało żywych kolorów. Spędzali wieczory jeżdżąc po nocnym mieście, chodzili na premiery filmowe. Wojciech, zapomniawszy, kiedy ostatnio dawał kobiecie kwiaty, obsypywał Kasię bukietami róż, jej ulubionych.

Zabierał ją do drogich butików, o których wcześniej nie miał pojęcia. Kasia bez skrępowania przyjmowała prezenty, jej śmiech dźwięczał jak dzwoneczek, a Wojciech czuł się bohaterem, zdolnym spełnić każde jej życzenie.

Wynajął dla nich mieszkanie w centrum, z dala od zwykłej dzielnicy, gdzie wszyscy go znali. Tutaj unosił się tylko zapach ich miłości, ich pasji. Wojciechowi podobało się być hojny, potrzebny, młodnieć na oczach Kasi. Dawał jej drogie klejnoty, zabrał ją na weekend do Rzymu, o którym marzyła od dzieciństwa.

Chłodny wieczorny wiatr nieco uspokoił nerwy, ale myśli przez cały czas się mieszały. Jak do tego doszło? Przecież wciąż kochał Anię. No, jak kochał… na swój sposób. Jak rodzinę. Była mu droga – jako żona, matka jego dzieci. Ale pasja, ta iskra, która kiedyś płonęła – dawno zgasła.

A Kasia… Przy niej życie nabrało smaku. Sprawiła, iż serce biło szybciej, a krew kipiała. Z nią Wojciech zapomniał o swoim wieku, o siwiznach i zmarszczkach. Czuł się młody, pełen energii, gotowy na każde szaleństwo dla niej. Obok Kasi znów poczuł się Mężczyzną, a nie zmęczonym życiem obywatelem.

Wróciwszy do domu blisko północy, Wojciech zastał Anię w kuchni. Czekała na niego, nie poszła spać. Twarz blada, oczy czerwone – widać, iż płakała.

– Wojtku, gdzie byłeś tak długo? Już zaczęłam się martwić – głos Ani drżał, zdradzając jej niepokój.

– Nie czekaj na mnie więcej – rzucił ostro, zdejmując kurtkę.

Ania spojrzała na niego nie rozumiejąc.

– Co?

– Odchodzę – powiedział, unikając jej wzroku.

– Jak odchodzisz? Dokąd?

– Do innej kobiety.

Zapadła cisza. Ania patrzyła na niego w milczeniu, jej twarz stała się kamienna. W oczach pojawił się niemy ból.

– Jak to, Wojtku? – wyszeptała w końcu. – Dlaczego?

– Bo tak – odpowiedział sucho.

Nastała przerwa.

– Jak długo to trwa? – zapytała cicho Ania.

– Kilka miesięcy.

– I przez cały ten czas kłamałeś mi w oczy… Rozumiesz, co robisz? Niszczyłeś naszą rodzinę, nasze życie!

– Och, Aniu, nie rób dramatu – odparł Wojciech z irytacją. – Co, jesteśmy w taniej telenoweli? Tak, spotkałem inną kobietę. Z Kasią jestem szczęśliwy, rozumiesz? Szczęśliwy jak nie byłem z tobą od wielu lat.

Odsunął się z wyraźnym zniecierpliwieniem.

– Jak możesz być tak okrutny?

– wyszeptała Ania. – Dwadzieścia pięć lat życia… To dla ciebie nic nie znaczy? A nasze córki?

Wojciech niecierpliwie przerwał:

– Co mają do tego córki? Są dorosłe, zrozumieją – rzucił niedbale. – A tobie… tobie zostawiam mieszkanie, samochód. Wszystko zostaje u ciebie.

Wypowiedział to szybko, jakby chciał jak najszybciej zakończyć ten nieprzyjemny rozmowę.

– Nie potrzebuję twoich jałmużn! – głos Ani, zwykle tak cichy i łagodny, zabrzmiał ostro, z zacięciem. – Myślisz, iż pieniądze mogą zrekompensować zdradę? Złamane serce?

– Słuchaj, Aniu, nie róbmy teatru. Odchodzę. Kropka. Załatwmy to cywilizowanie. Rozwód. Ty – z mieszkaniem, samochodem.

Rozwód przeprowadzili szybko. Ania, ku zaskoczeniu Wojciecha, nie robiła scen ani skandali. Z Kasią przeniósł się do nowego mieszkania w centrum miasta. Życie rozkręciło się na nowo. Restauracje, nocne imprezy… „Oto życie!” – myślał Wojciech, obejmując Kasię.

Wojciech myślał, iż z Kasią będzie inaczej – pasja, romantyzm, zabawa do rana. A wyszło jak zawsze. Na początku, oczywiście, było jak w bajce. Kasia wtedy pracowała w salonie piękności, więc miała mnóstwo wolnego czasu. A potem zaszła w ciążę…

I wtedy wszystko się zaczęło.

Nawet nie myśleli, iż coś takiego może się zdarzyć. A jednak… Mieli jeszcze proch w lufach. Ale Kasia stała się bardzo kapryśna…

– Wojtku – ciągnęła, – teraz nie mogę pracować, będziesz mnie utrzymywał?

Cóż mu pozostało? Pracuj, Wojtku, jak wół, utrzymuj młodą żonę i noworodka. Kasia tymczasem siedziała w domu i wydawała pieniądze na prawo i lewo. Nowe sukienki, tony kosmetyków, salony piękności – przecież musiała odzyskać figurę! O dziecku też jakby zapomniała. Nakarmiła mieszanką i oddała niani. A sama albo do kawiarni z koleżankami, albo na zakupy.

Wojciech wracał do domu późnym wieczorem, zmęczony jak pies. W domu bałagan, a żona przebrana, szykuje się gdzieś wyjść.

– Gdzie się wybierasz? – pyta.

– A co, teraz bez twojej zgody nie mogę zrobić kroku? – oburzała się Kasia. – Nie mogę się spotkać z przyjaciółkami?

– Choćby z kim – mówi, – ale przecież jesteś matką! Dziecko cały dzień z nianią!

– Och, przestań się martwić! pozostało mały, nic nie rozumie!

I tak prawie codziennie. Rozmowy z nią były bezcelowe – była pusta, powierzchowna. Nie chciała mówić o niczym poważnym, tylko o ciuchach i swoich salonowych plotkach.

Wojciech często wspominał byłą żonę. Ale przeszłości nie można przywrócić… Próbował choćby rozmawiać z Anią, ale ona od razu go odrzuciła. Powiedziała, iż nie potrzebuje włóczęgi. Tak więc Wojciech pozostał z niczym.

Jakie jest wasze zdanie, Wojciech otrzymał wszystko, na co zasłużył, czy jednak postąpił adekwatnie, poddając się nowym uczuciom? Podzielcie się swoimi myślami w komentarzach.

Idź do oryginalnego materiału