*Dziennik*
Ty milczysz, więc też szykujesz grunt pod rozwód jak jeden akt darowizny prawie nie zniszczył rodziny
Katarzyna i Tomasz kończyli kolację, gdy drzwi nagle otworzyły się z hukiem, a do mieszkania wpadła jego matka Barbara Nowak.
Synu! Musisz poznać prawdę o swojej żonie! krzyknęła już od progu.
Mamo, usiądź, uspokój się. Cała jesteś czerwona, ciśnienie ci skoczyło zaniepokoił się Tomasz.
Nic dziwnego! prychnęła teściowa i gwałtownie zwróciła się do synowej. Spotkałam dziś Ewę, twoją koleżankę z pracy, i wszystko mi powiedziała!
Co konkretnie? spokojnie zapytała Katarzyna, patrząc jej prosto w oczy.
Że rok temu dostałaś podwyżkę i teraz zarabiasz dwa razy więcej niż Tomek! A on choćby nie wiedział! Ukrywałaś to! Barbara ledwo łapała oddech z oburzenia.
W czym problem? Nie prosimy was o pieniądze, żyjemy normalnie. Czego chcecie?
Wiosną, gdy prosiłam was o pomoc z remontem w domku letniskowym, mówiłaś, iż nie macie oszczędności. A teraz się okazuje, iż są! Gdzie one idą? Zbierasz na rozwód, co?! wrzeszczała teściowa.
Katarzyna wstała i spojrzała na męża:
Tomasz, przynieś proszę zieloną teczkę z szuflady w sypialni.
Milcząc, spełnił prośbę.
Co to jest? zapytał, otwierając teczkę. Lokaty?
Tak. Na Jakuba i Zosię. Co miesiąc odkładam część pensji na ich przyszłość. Gdy zrozumiałam, iż w waszej rodzinie uważacie mnie za obcą, musiałam pomyśleć o dzieciach.
Jaką obcą? przerwał Tomasz.
Zapomniałeś, jak kupowaliście to mieszkanie za pieniądze ze sprzedaży kawalerki w centrum? Tylko na twoje nazwisko. *Na wypadek rozwodu*. Nie powiedziałeś ani słowa. Byłam w ciąży, a ty milczałeś. Myślisz, iż nie zauważyłam?
Tomasz ciężko westchnął. Teściowa próbowała wtrącić:
To była tylko asekuracja!
Przed kim? Przed matką twoich dzieci? głos Katarzynie zadrżał. A potem dziwicie się, iż jestem zimna?
Gdzie są te pieniądze, Kasia? nie ustępowała Barbara. Skoro nie na rodzinę, to pewnie odkładasz na ucieczkę!
Tomek, odprowadź mamę, proszę. Nie mamy już o czym rozmawiać cicho powiedziała Katarzyna.
Oczywiście, iż pójdę! Ale pamiętaj: sama rujnujesz swoją rodzinę! rzuciła Barbara, ale na odchodne dodała: Choć od początku byliście z różnych światów.
Gdy drzwi się zamknęły, Tomasz długo milczał.
Naprawdę myślałaś, iż szykuję *plan B*? w końcu zapytał.
Nie wiedziałam. Milczałeś. A milczenie to też odpowiedź.
Nie chcę rozwodu. Kocham cię. I dzieci.
To udowodnij. Pokaż, iż nie jestem dla ciebie tylko tymczasowa.
Dobrze. Przepiszę mieszkanie na Zosię. Zacznę odkładać na konta dzieci. Niewiele, ale regularnie. Zaufanie buduje się we dwoje.
Katarzyna skinęła głową.
A słowa *rozwód* więcej nie wymawiamy dodał Tomasz.
Zgoda.
I po raz pierwszy od dawna poczuli, iż rozmawiają nie jak obcy, ale jak ludzie, którzy są sobie bliscy.
Rodzina trzyma się nie na pieniądzach, ale na szczerości. Milczenie niszczy, a prawda scala.
*Dziś znów przypomniałem sobie tę lekcję.*
















