Dziś (5 listopada) odbyła się premiera najbardziej wyczekiwanego serialu tego roku. To najdroższa i największa polska produkcja Netflixa. I kolejna, po „Rojst” oraz „Wielkiej wodzie”, za którą stoi duet reżysersko-scenariuszowy Jan Holoubek i Kasper Bajon. Praca nad „Heweliuszem” zajęła im ponad 4 lata. Ten pięcioodcinkowy miniserial genialnie łączy w sobie elementy filmu katastroficznego z dramatem sądowym. Dlatego choćby jeżeli nie przepadacie za gatunkiem disaster movie, to warto dać mu szansę. Zwłaszcza jeżeli bliski jest wam trend na nostalgię albo pamiętacie lata 90. z własnego dzieciństwa. Oglądając go, poczujecie się, jakbyście cofnęli się w czasie. To zasługa świetnej pracy scenografów i kostiumografów, którzy wiernie odtworzyli realia tamtej epoki wraz z czołowymi jej artefaktami.
„Heweliusz”: to nie tylko opowieść o męskim świecie
Ponadto, poza mrożącymi krew w żyłach scenami na morzu, akcja równolegle toczy się w sądzie i wśród rodzin ofiar katastrofy. Żony zmarłych muszą zmierzyć się z obojętnością systemu i nieczułym aparatem wymiaru sprawiedliwości. Nie bez znaczenia jest też polityczne tło. Kobiety gwałtownie orientują się, iż władzy zależy głównie na tym, by znaleźć kozła ofiarnego i obciążyć ich bliskich odpowiedzialnością za katastrofę. Mimo to nie poddają się. Michalina Łabacz, która występuje w serialu, mówiła niedawno w wywiadzie dla Glamour, że „kobiety w pewnym momencie przejmują stery. Każda ma swój własny statek i starają się dopłynąć i mierzyć z tą trudną codziennością”. Natomiast Justyna Wasilewska, którą również zobaczymy w produkcji, przyznaje: „Te kobiety zostały na lądzie, ale wciąż walczą z tym żywiołem o to, by się utrzymać na powierzchni. [...] Ten świat decydentów był bardzo męski. Kobiety zostały w domach, niezaangażowane w te wielkie sprawy i nagle zostały z tym same. Ich opowieść jest uniwersalna, bo mierzą się z pewną stratą i odbywają żałobę po poprzednim życiu, które zmieniło się pod wpływem tej tragedii. (...) Mimo iż to opowieść o męskim świecie, to te kobiety się w niej wybijają w tej swojej heroicznej walce i można im współczuć”.
„Heweliusz”: fabuła i obsada
Przypomnijmy: 13 stycznia 1993 roku pasażerowie i załoga promu Heweliusz wypływają z portu w Świnoujściu w Polsce w kierunku Ystad w Szwecji. Podróż gwałtownie zamienia się w desperacką walkę o przetrwanie, gdy potężny sztorm stawia ich w obliczu brutalnej siły morza. Na lądzie zrozpaczone rodziny zderzają się z mroczną stroną systemu, wymiaru sprawiedliwości i ludzkiej natury. Mimo to podejmują trudną i nierówną walkę o zachowanie godności i dobrego imienia ich bliskich zaginionych na morzu. O dramacie kobiet, które nie dość, iż zostały same, pozbawione środków do życia, to jeszcze musiały w sądzie ubiegać się o sprawiedliwość i mierzyć się z obojętnością systemu, opowiadają nam Michalina Łabacz, która wciela się w Jadwigę Skirmuntt i Justyna Wasilewska (Kaczkowska). Jako iż akcja serialu toczy się w latach 90., dzielą się też własnymi wspomnieniami z tego okresu. Zachęcamy was również do obejrzenia naszego poprzedniego wywiadu z Magdaleną Różczką i Mią Goti.
View oEmbed on the source website















