Klaudia Kolasa, Gazeta.pl: Może na początku, żeby przedstawić ten film naszym czytelnikom, opowiedz, o czym opowiadają "Balkoniary".
REKLAMA
Noemie Merlant, reżyserka: Film jest komedio-horrorem rozgrywającym się w Marsylii podczas fali upałów. Bohaterkami są trzy kobiety, przyjaciółki, które mieszkają razem. Jedna z nich zakochuje się w sąsiedzie, który mieszka naprzeciwko. Pewnego dnia mężczyzna zaprasza je do swojego mieszkania i dzieje się zupełnie coś innego niż się spodziewały. Następnie akcja przemienia się w szalenie krwawą aferę. Tak bym to ujęła.
Zobacz wideo Zrobiła film o swoich doświadczeniach. "Jako 17-latka stałam się ofiarą fotografa"
Przygotowując się do naszej rozmowy, dowiedziałam się, iż scenariusz jest oparty na twoich doświadczeniach.
Ten film opowiada o rzeczach, które mi się przytrafiły. To historia o przemocy, gwałcie, gwałcie małżeńskim. O moim doświadczeniu, które miałam jako 17-latka. Brałam udział w sesji fotograficznej w apartamencie pewnego fotografa. Zostałam tam wysłana przez swoją agencję i padłam jego ofiarą. Przez wiele lat dusiłam to w sobie. Zresztą jak wiele kobiet. Chowałam to gdzieś na dnie i starałam się normalnie funkcjonować. Pewnego dnia zorientowałam się, iż miewam częste ataki paniki. Nie czułam się dobrze w swoim ciele. Miałam niskie libido. Ruch #MeToo uświadomił mi, iż przyczyną jest to, co się stało. Społeczeństwo wmawiało mi, iż to nic takiego. Że takie rzeczy się po prostu kobietom zdarzają - wspomina.
Aby uporać się z traumą, przeprowadziłam się do mieszkania przyjaciółek. Tam poczułam, iż w końcu moje ciało jest zrelaksowane. Miałam poczucie, iż w końcu jestem wysłuchana i zrozumiana, bo wszystkie przeszłyśmy przez podobne rzeczy. Więc podstawą do stworzenia filmu była prawdziwa historia, ale jednocześnie to "kinowe doświadczenie".
Zobacz także: Wanda nie miała do czego wracać. Dla niej nie było już miejsca. Ani tu, ani tam
Pozwoliłam sobie na eksperymentowanie, mieszanie gatunków. Zrobiłam to celowo. Gdybym zastanawiała się, co byłoby bardziej pożądane, kiedy mówimy o tak dramatycznych historiach, to odpowiednim gatunkiem byłby klasyczny dramat. Ale chciałam opowiedzieć o tym z rozlewem krwi, humorem i jednocześnie oddając ten strach, który jest w nas. W ten sposób mogłam się uwolnić od tego doświadczenia, wyrzucić z siebie całą przemoc, której padłam ofiarą. W moim prawdziwym życiu nie ma na nią miejsca, ale w fikcji mogę sobie na to pozwolić. Chciałam filmu, gdzie kobiety są wolne. Bronią się, mogą znów się śmiać. choćby jeżeli są ofiarami, to wolno im się śmiać.
Bohaterki, które stworzyłaś, w pewien sposób są odbiciem lustrzanym męskich zachowań: stosują przemoc, są wulgarne, chodzą po ulicy topless. Jaki był cel tego zabiegu?
W filmach zwykle widzimy mężczyzn, którzy są wulgarni i stosują przemoc. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Nie dziwi nas, iż chodzą bez koszulek, zabijają i stosują przemoc wobec kobiet w filmach lub je seksualizują. W pewnym sensie przeniosłam to wszystko na kobiece postaci, żeby dać im wolność. Ale jednocześnie zrobiłam to z humorem. Te kobiety używają przemocy nie dlatego iż to lubią, ale robią to, bo jest to dla nich jedyny sposób na przetrwanie i obronę. Bo społeczeństwo ich nie chroni.
Jak się czułaś, wcielając się w taką postać?
Poczułam ulgę. Pomimo tego, iż musiałam odgrywać rzeczy, które mi się przytrafiły, co nie było łatwe, jednocześnie to było bardzo oczyszczające. Miałam poczucie, iż ludzie mogą zobaczyć, przez co czasem przechodzimy. Mówię o gwałcie małżeńskim, który jest niewystarczająco nagłaśniany. Nie mówimy o tym wystarczająco dużo. Pokazanie tego było dla mnie bardzo ważne. Praca na planie była bardzo wesoła. Dużo się śmiałyśmy. W filmie jest wiele zabawnych scen, pozwalamy sobie na śmiech. Pozwalamy sobie śmiać się z agresora. Śmiać się z tego, jak bardzo czasem absurdalne staje się życie.
Jesteś kobietą w branży filmowej, która niestety wciąż jest zdominowana przez mężczyzn. Wyobrażam sobie, iż nie jest łatwo. Ale może jest?
Jest na pewno mniej trudno niż wcześniej, ale wciąż wiemy, iż jest wiele nierówności. W kwestii wynagrodzeń, w wielu innych aspektach... I nie mówię tylko o reżyserkach. przez cały czas w większości przypadków w ekipach filmowych dominują mężczyźni. Nie wierzymy w możliwości kobiet, ale też kobiety same nie wierzą w swoje możliwości. Społeczeństwo nie pomaga im w osiągnięciu pewności siebie.
Wciąż musimy o siebie walczyć. Walczyć, żeby kręcić własne filmy, które kosztują sporo. Wciąż nie mamy tych pieniędzy, bo branżą kierują mężczyźni. I... pozostało wiele do zrobienia. Cieszę się, iż zrobiłam "Balkoniary", chociaż trudno było znaleźć budżet. Wielu mężczyzn, którzy zarządzają finansowaniem, zarzucało mi, iż film jest "przeciwko mężczyznom". Ale to film "przeciwko agresorom". I to jest komedia, to jest farsa. A znowu społeczeństwo chroni agresora. Nie było łatwo, ale w końcu znalazłam mężczyzn, którzy w to uwierzyli i mi pomogli. Więc to duża rzecz, która wydarzyła się dzisiaj.