nie każde słowo płynie gładko
głuchy chrzęst żwiru pod stopami
zgrzyt klucza w zamku
kaszel niepowiedzianych
w otwartą dłoń tuż obok ust
strumień gdzieś w głowie
wygrywa płynną muzę
deszcz w rynnie więzi dźwięki
parapet filharmonią kropel
a chmury bezszelestne
świst wiatru urwał kawał frazy
drzwi o futrynę rozbiły błogi spokój
zegar takt podliczył milczy
kroki jak echo oddalone
po niecierpliwym bębnieniu palcami
rumor zamiera
piano coraz bardziej ciąży
melancholijnym wyrzekaniem
że granie iż dzwonków kapela
i dziwnie smutne zasłuchanie
obudzi się po słotnej porze
obeschnie mokry koncert
we fleszach słońca
______________
* Rok 2007