"Okoliczności życiowe kształtują człowieka na wiele sposobów, często całkowicie poza jego kontrolą - narodziny, wpływy rodziców i świat, w którym dorasta" - pisze w autobiografii zatytułowanej po prostu "Melania" była, a w tej chwili przyszła pierwsza dama. W niedawno wydanej książce pani Melania Trump dzieli się z czytelnikami wieloma skrywanymi dotychczas faktami. Ale choć dowiemy się z niej sporo na temat wczesnej młodości Melanii, a także znajdziemy motywy kierujące wieloma jej życiowymi wyborami, kobieta, która już po raz drugi zostanie pierwszą damą USA, na wielu poziomach wciąż jest enigmą. I nieustannie budzi skrajne wręcz emocje - od zachwytu po nieskrywaną niechęć.
REKLAMA
Luksus w cieniu żelaznej kurtyny
Urodzona 26 kwietnia 1970 roku w mieście Novo Mesto Melania Knavs z luksusem zetknęła się już w domu rodzinnym. Choć Słowenia była wówczas częścią znajdującej się za żelazną kurtyną Jugosławii, u państwa Knavsów nie dało się odczuć komunistycznych niedoborów. Ojciec Melanii, z pochodzenia Austriak, zajmował się handlem samochodami, podczas gdy matka była zatrudniona w lokalnej fabryce tekstylnej. W autobiografii Trump opisuje dzieciństwo jako szczęśliwe i pełne śmiechu. Nic dziwnego - rodzinie świetnie się powodziło. Byli stałymi bywalcami wyścigów Formuły 1, zimą jeździli na narty w Alpy, latem na wycieczki do Włoch. Rozrywki dostarczały też koncerty Eltona Johna, a w garażu ojca Melanii stały luksusowe samochody, z Fordem Mustangiem, BMW i kolekcją Mercedesów na czele. Był jednak pewien haczyk - pan Knavs był członkiem partii komunistycznej. Ponoć nie ze względu na przekonania, a dlatego, iż było to obowiązkowe. Przynależność ta nie uchroniła jednak rodziny przed przeszukaniem domu przez "agentów". Ponoć nieproszoną wizytę Knavsowie zawdzięczali "podejrzanemu" stylowi życia ojca rodziny.
Melania Trump podkreśla, iż już jako dziecko przejawiała poczucie "organizacji i porządku", stosując "metodyczne podejście" do projektów, nad którymi pracowała lub w które była zaangażowana. W biografii wspomniała też, iż jako nastolatka była nękana przez rówieśników ze względu na odbiegający od powszechnego kanonu piękna wygląd, ale siła charakteru pomogła jej przetrwać trudne chwile. Zresztą wyróżniająca się na tle rówieśniczek aparycja Melanii gwałtownie przestała być wadą, a stała się przepustką do kariery modelki. W 1985 roku rodzina przeprowadziła się do Lublany. Melania ukończyła tam Średnią Szkołę Projektowania i Fotografii, a następnie podjęła studia na wydziale projektowania i architektury Uniwersytetu Lublańskiego. Wytrwała tam jednak zaledwie rok. Potem rzuciła studia dla kariery modelki. Mierząca 180 cm piękność o ciekawej urodzie była rozchwytywana. I to nie tylko w Słowenii, ale i w Mediolanie i Paryżu. niedługo Melania zaczęła się pojawiać na okładkach prestiżowych magazynów modowych, takich jak "Vogue", "Harper's Bazaar", a także "GQ". Co ciekawe, sesja dla tego ostatniego odbyła się na pokładzie prywatnego odrzutowca należącego do jej ówczesnego chłopaka, Donalda Trumpa.
Żona trofeum czy pierwsza dama imigrantka?
W swojej kampanii Donald Trump niejednokrotnie atakował nielegalnych imigrantów i obiecywał, iż doprowadzi do ich deportacji z USA. Jak na ironię, kiedy Melania po raz pierwszy postawiła stopę na amerykańskiej ziemi (w 1996 roku), w paszporcie miała niepozwalającą na legalną pracę wizę turystyczną. Ponieważ agencje modelek przymykały wówczas często na to oko, nie przeszkodziło jej to pracować i do momentu uzyskania zezwolenia na pracę (wizy H1B) zarobić na czarno 20 tysięcy dolarów. Dziś Melania Trump jest już pełnoprawną obywatelką USA. Została nią 11 lat przed pierwszą kadencją Donalda. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest pierwszą w historii kraju pierwszą damą imigrantką.
Za Donaldem Trumpem od lat ciągnie się reputacja kobieciarza. Nic więc dziwnego, iż Melania z początku sceptycznie podchodziła do jego zalotów. Ale przyszły prezydent nie przywykł do odmowy. Kiedy poznał piękną modelkę na imprezie w jednym z popularnych klubów przy Times Square w Nowym Jorku, nie przeszkadzało mu, iż był wówczas w towarzystwie innej kobiety. Ani to, iż kiedy poprosił Melanię o numer telefonu, dostał kosza.
- Chciał mój numer, ale był z partnerką, więc oczywiście mu go nie dałam. Powiedziałam, iż nie dam mu mojego numeru i iż on ma dać mi swój, a ja do niego zadzwonię. Chciałam zobaczyć, jaki numer mi da, czy to będzie numer prywatny, czy służbowy - wspominała w 2006 roku w rozmowie z "Harper’s Bazaar". Donald dał Melanii wizytówkę z obydwoma numerami. On z kolei tak wspominał ten wieczór: - Oszalałem. adekwatnie to miałam spotkać się z kimś innym. Obok Melanii siedziała wspaniała supermodelka. Miałem poznać właśnie ją. Ktoś powiedział: zobacz, tam siedzi. A ja odpowiedziałem: Zapomnij o niej. Kim jest ta kobieta po lewej stronie? I była to Melania - wyznawał Trump w jednym z wywiadów. Później para zgodnie twierdziła, iż gwałtownie między nimi zaiskrzyło. Nie było jednak łatwo. Trump wciąż był w biznesowych podróżach, Melania również latała po światowych tygodniach mody. Nie stanęło to jednak na drodze ich relacji. Z czasem zdjęcia pary na ściankach coraz częściej pojawiały się w mediach.
W 2004 roku Donald Trump oświadczył się ukochanej, wręczając jej pierścionek firmy Graff warty około 1,5 miliona dolarów. W jednym z wywiadów powiedział, iż kupił go okazyjnie, za pół ceny, ale jubiler zaprzeczył tej wersji. Jedno jest pewne - ślub pary był iście bajkowy. Przyciągnął 350 osób, w tym Hillary i Billa Clintonów. Uroczystość, która 22 stycznia 2005 odbyła się w posiadłości Mar-a-Lago w Palm Beach, ociekała luksusem. Panna młoda miała na sobie wartą 100 tysięcy dolarów suknię od Diora. Zdobiona 1500 kryształami kreacja powstawała przez 550 godzin. kilka ponad rok po ceremonii, dokładnie 20 marca 2006 roku, na świat przyszedł syn pary Barron. Ale czy w związku Trumpów wszystko zawsze układa się równie pięknie i bajkowo? Niekoniecznie.
Pierwsza dama z dala od Białego Domu
Jak pisze Nina Burleigh, autorka książki "Kobiety Donalda Trumpa. Życie w złotych kajdankach", Donald chciał transmitować ślub, ale panna młoda nie wyraziła na to zgody. Była to pierwsza poważna różnica zdań pomiędzy parą. Zdaniem Niny Burleigh, Melania wcale nie jest zachwycona koniecznością pełnienia roli pierwszej damy, ale godzi się na nią ze względu na zamiłowanie do luksusowego stylu życia. Bo żona prezydenta elekta jest stałą bywalczynią butików ekskluzywnych marek takich jak Bulgari, Chanel, Gucci, Louis Vuitton, Prada czy Tiffany. Nie oznacza to jednak wcale, iż zamierza być ślepo poddaną Trumpowi. Wielu zwracało uwagę na nieobecność Melanii podczas kampanii prezydenckiej. A jej jawne poparcie prawa kobiet do aborcji stało w wyraźnej kontrze z poglądami Trumpa i jego popleczników. A to dopiero początek dowodów na to, iż Melania postanowiła być pierwszą damą na własnych zasadach.
Choć wielu uważa, iż autobiografia Melanii Trump to staranie zaplanowany element ocieplenia wizerunku prezydenta elekta, uwagę zwraca fakt, iż przyszła pierwsza dama nie zamierza przeprowadzić się do Białego Domu. Według źródeł CNN, żona polityka planuje spędzać czas w Nowym Jorku i na Florydzie. W Waszyngtonie będzie stawiać się na ważne wydarzenia, by wypełniać obowiązki wiążące się z jej funkcją. Tyle, iż te zdążyła już zaniedbać, odmawiając spotkania z Jill Biden, żoną ustępującego prezydenta. CNN podało, iż jej nieobecność tłumaczona jest priorytetami związanymi z promocją książki. A więc własna kariera i życie ponad obowiązki służbowe związane z pracą męża. Czy tak będzie przez całą kadencję Donalda Trumpa? Zobaczymy, ale bardzo możliwe, iż Melania Trump jeszcze nie raz wszystkich zaskoczy.