Grupa wspomniała wieloletniego kolegę!
21 sierpnia świat metalu obiegła informacja, iż wieloletni gitarzysta i wokalista zespołu Mastodon, Brent Hinds, zginął w wypadku samochodowym. Zespół wydał oświadczenie na swoich social mediach.
– Jesteśmy pogrążeni w niewyobrażalnym smutku i żałobie. Wczoraj wieczorem Brent Hinds zmarł w wyniku tragicznego wypadku. Jesteśmy załamani, zszokowani i wciąż próbujemy otrząsnąć się po stracie jego twórczej siły, z którą dzieliliśmy tak wiele triumfów i kamieni milowych. Tworzyliśmy muzykę, która poruszała serca wielu osób. Nasze serca są z rodziną, przyjaciółmi i fanami Brenta. W tym czasie prosimy o uszanowanie ich prywatności. Spoczywaj w pokoju, Brent – czytamy w oświadczeniu.
22 sierpnia Mastodon zagrał koncert na Alasce. Podczas występu perkusista, Brann Dailor, wyszedł na przód sceny i razem z kolegami oddał hołd zmarłemu artyście.
– Wczoraj straciliśmy kogoś bardzo dla nas wyjątkowego. Brent Hinds, gitarzysta, który był z nami przez 25 lat, jeden z najbardziej kreatywnych i pięknych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkaliśmy, tragicznie nas opuścił. To bardzo przykro. Kochaliśmy go bardzo, bardzo mocno. Mieliśmy wzloty i upadki podczas tych 25 lat. Wiecie o co mi chodzi? Nie zawsze jest idealnie, nie zawsze jest wspaniale, ale byliśmy braćmi do końca. Naprawdę się kochaliśmy i stworzyliśmy razem mnóstwo pięknej muzyki. Myślę, iż to przetrwa próbę czasu, czego dowodem jesteście wy, zebrani na tym koncercie – powiedział Dailor.
Brent Hinds opuścił Mastodon na początku tego roku. We wpisach na social mediach wypowiadał się o swoich dawnych kolegach w bardzo negatywny sposób. Gitarzysta w grudniu miał zagrać koncert we Wrocławiu.