Masakra, co dzieje się z Schreiber. Operacja za lajki – co jeszcze zrobi dla zasięgów?

natemat.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Marianna Schreiber o operacji piersi. Fot. Instagram / Marianna Schreiber


Marianna Schreiber szokuje swoją kolejną decyzją w social mediach. Żona polityka PiS właśnie oznajmiła, iż za określoną liczbę "serduszek" zrobi sobie... operację piersi. To jej ciało i jej wybór, ale tutaj chodzi o coś więcej. Ten wybór oddała właśnie w ręce internautów. Czytając ten post, nasunęło mi się jedno pytanie: co jeszcze Schreiber zrobi dla zasięgów – aż strach pomyśleć.


O Mariannie Schreiber szersza publiczność dowiedziała się gdy ta wystąpiła w programie "Top Model", a w dodatku miała chwytliwą historię, bowiem o swoim udziale w castingach nie powiedziała mężowi – posłowi Prawa i Sprawiedliwości Łukaszowi Schreiberowi (ich związek ostatecznie rozpadł się kilka tygodni temu).

Od tamtej pory celebrytka nie daje o sobie zapomnieć. Imała się już przeróżnych zajęć: próbowała robić karierę polityczną, została żołnierką, a teraz jeszcze walczy ze freak fightach.

Schreiber aktywnie udziela się też w social mediach. Nie boi się publikować śmiałych i często kontrowersyjnych opinii. Ostatnio głośno zrobiło się o jej zdjęciach. Niektórzy zaczęli ją hejtować za to, iż eksponowała swoją sylwetkę, w tym piersi.

Teraz jednak celebrytka poszła o krok dalej. "Na 7 k serduszek i 70 k obserwacji powiększam sobie cycki. (...) Macie czas do 15 lipca" – napisała.



Niektórzy z niedowierzaniem podeszli do tego wpisu. "Ty tak na serio?"; "Zbieram zakłady, iż zbiera tylko obserwujących i nie powiększy sobie piersi" – czytamy w komentarzach.

Znaczna większość była jednak zniesmaczona tym, co robi Schreiber, a ten post przelał czarę goryczy. "Kobieta, która już serio żebra o uwagę"; "Czego się nie robi dla zasięgów"; "Cycki za lajki? Kiedy tak nisko upadłaś?" – pojawiły się głosy.

"Pani Marianno, czy warto ingerować w swoje ciało jeżeli decydować mają obcy ludzie? Czy nie ma Pani własnego zdania? To poważna operacja, a Pani chce takie rzeczy zrobić, bo ktoś wirtualnie nabije Pani serduszek?" – zastanawiał się internauta.

Władza nad własnym ciałem za... lajki?


Też zadałam sobie te pytania, gdy zobaczyłam publikację Schreiber. Czy naprawdę żyjemy w świecie, gdzie celebrytce decyzję o operacji piersi dyktują... "serduszka" i lajki? Mam nadzieję, iż jednak nie...

Z jednej strony Marianna Schreiber – tak jak każda inna kobieta – może sobie zrobić operację, czego tylko chce i nie musi się z tego tłumaczyć, bo w końcu jej ciało, to jej wybór. Ale chodzi tutaj właśnie o to, iż oddała ten wybór... internautom. Jak dla mnie – nie do pomyślenia.

Oddawanie władzy nad własnym ciałem dla lajków – serio? Oby okazało się, iż to tylko nieśmieszny żart lub wkrętka.

Idź do oryginalnego materiału