Mark Hamill miał inny pomysł na przeszłość Luke’a w „Ostatnim Jedi”. Wyjawił swoją interpretację

film.org.pl 2 tygodni temu

Mark Hamill niedawno wrócił do tematu kontrowersyjnego sportretowania Luke’a Skywalkera w „Gwiezdnych wojnach: Ostatnim Jedi”. Aktor od lat otwarcie mówił, iż nie zgadzał się z decyzją Riana Johnsona o przedstawieniu Luke’a jako samotnika, który odciął się od świata i Zakonu Jedi na odizowlowanej wyspie. Teraz, w rozmowie w programie Bullseye with Jesse Thorn, ujawnił alternatywną, wymyśloną przez siebie przeszłość postaci.

Hamill jednocześnie zaznaczył, iż nie ma pretensji do Johnsona:

Rian Johnson to jeden z najbardziej utalentowanych reżyserów, z jakimi pracowałem. Jest inteligentny, pełen energii, zrobił świetny film. Scena finałowego pojedynku z Kylo Renem to majstersztyk.

Przyznał jednak, iż jego własna interpretacja Luke’a różniła się diametralnie od tego, co widzieli widzowie:

Mówiłem Rianowi: widziałem całe planety niszczone, Luke w obliczu tragedii powinien się zahartować, a nie złamać. To wszystko.

Kiedy Johnson pozwolił mu stworzyć własną „podkładkę” fabularną, aktor wymyślił dużo bardziej dramatyczny scenariusz:

Pomyślałem: co mogłoby sprawić, iż ktoś porzuca wszystko, choćby Zakon Jedi? Miłość do kobiety. Luke zakochuje się, odchodzi z Zakonu, mają dziecko. Pewnego dnia maluch znajduje niepilnowany miecz świetlny i ginie. Żona, pogrążona w rozpaczy, odbiera sobie życie. To byłaby motywacja, która naprawdę usprawiedliwia jego wycofanie się ze świata. Słyszymy o dzieciach, które znajdują broń i dochodzi do wypadków. To głęboko mną poruszało. Ale Rian chciał prostszego wyjaśnienia, skrótu narracyjnego. Powtarzam fanom: kocham Riana i jego filmy. Może nie zgadzałem się z kierunkiem dla Luke’a, ale dałem z siebie wszystko, żeby jego scenariusz zadziałał.

Aktor ujawnił również, iż nie planuje już powrotu do „Gwiezdnych wojen”. Nie ma mowy, żebym pojawił się jako nagi duch Mocy.

Idź do oryginalnego materiału