Mariusz Grzebalski w Mikołowie

gazetatrybunalska.info 4 miesięcy temu

Mariusz Grzebalski (1969) – poeta, wydawca, redaktor – niemal po dziesięciu latach milczenia opublikował książkę poetycką zatytułowaną “Tylko kanarek widział”. W ramach promocji tomu odwiedził Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka.

Spotkanie rozpoczęło się 17 maja o godz. 18. w nowo wyremontowanej, obszernej willi Jana Koja – międzywojennego burmistrza Mikołowa – którą instytut dzieli z muzeum mikołowskim. Pod portretem Wojaczka, przy okrągłym stole, zasiadł gość oraz gospodarze spotkania: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.

Od lewej: Melecki, Grzebalski, Siwczyk. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

Siwczyk jest erudytą, posiadł także dar wyjątkowej elokwencji, więc słuchanie laudacji odnoszącej się do Grzebalskiego było prawdziwą przyjemnością. Podkreślił jego niepodważalne zasługi w promowaniu współczesnej polskiej poezji, co czyni będąc m. in. redaktorem poznańskiego wydawnictwa WBPiCAK. Wiele ciepłych słów padło także pod adresem twórczości lirycznej autora “Kanarka”, swoje uwagi przekazał również szef instytutu Melecki.

Grzebalski był wyraźnie wzruszony. Podziękował za miłe przyjęcie, opowiedział o swoich planach twórczych oraz przeczytał kilka wierszy z nowego tomu.

Na sali można było dostrzec m. in. śląskich poetów: Martę Podgórnik, Wojciecha Brzoskę, Bogdana Prejsa.

Cóż to są za wiersze?

Grzebalski ma 55 lat, wszedł zatem w wiek refleksji. Wspomina przeszłość, swoich bliskich i tych, których minął po drodze, a którzy w jakiś sposób zaznaczyli swoją obecność w jego życiu. W wierszu pt. “Dni względnego spokoju” pisze:

Jeszcze trochę
i nie będzie spacerów brzegiem morza,
nikt nie będzie się zanurzał w falach.
Nie będzie wydm ani słońca.

Każdy zabierze fragment zepsutej zabawki
i zniknie w swojej ciemności.

Dużo w tych wierszach odniesień do dzieciństwa spędzonego w robotniczej i przygnębiającej Łodzi, często traumatycznych. Oto 6-letni Mariuszek w szpitalnym korytarzu przygląda się, jak jego babka “myła, goliła, / potem czesała i przebierała / swojego brata w czystą bieliznę,/ bez słowa, do dnia, kiedy umarł”. U nadwrażliwców takie obrazy nie zanikają z wiekiem, wręcz przeciwnie – przechowywane w pamięci powracają w lirycznej formie wtedy, gdy na nie pora.

Mariusz Grzebalski czyta swoje wiersze. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

Łatwo sobie wyobrazić poetę siedzącego w witrynie kawiarni, patrzącego na miejski ruch i ludzi w ruchu, albo na wsi, na ławce przed domem, gdy kontempluje życie pozwalając przenikać się przeszłości i teraźniejszości.

Kiedy myślę o dziadku Józku,
zwykle staje mi przed oczami
żółta brama wjazdowa
na podwórku przed jego domem.

I ławka przed bramą,
na której przesiadywał.

I jeszcze koń,
który brodzi po pęciny w wodzie,
we mgle,
po nocy,
kiedy wylała Wisła.

(“Brama, ławka, koń”)

W wierszach Grzebalskiego jest dużo intymności, to nie są utwory efektowne stylistycznie, nie dają odpowiedzi na pytania nurtujące ludzkość. To skromny zapis tego, co autor doświadczył i co przeżywa obecnie. Powstają w ciszy i w ciszy winno się je czytać.

Książka została pięknie wydana. Wydawnictwo Warstwy zadbało o grubą, tekturową okładkę w kolorze kakao z mlekiem, kremowy papier o podwyższonej gramaturze i kolorową grafikę świetnie uzupełniającą wiersze. Za oprawę graficzną odpowiadała Angelika Kukioła.

Od lewej: Melecki, Grzebalski, Siwczyk. Foto: Mariusz Baryła. Kliknij, aby powiększyć.

Majowy wieczór w Instytucie Mikołowskim był kolejną manifestacją przyjaźni i wrażliwości. A to dzięki doskonałej atmosferze jaką potrafią wyczarować zapraszani goście, pracownicy placówki oraz niezawodna publiczność.

→ (mb)

22.05.2024

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więc o spotkaniach w Instytucie Mikołowskim: > tutaj

© materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone; dalsze rozpowszechnianie treści tylko za zgodą wydawcy „Gazety Trybunalskiej”

Idź do oryginalnego materiału