Marilyn Monroe opisała w dzienniku swój największy koszmar. "Pacjent składający się z całkowitej pustki"
Zdjęcie: Marilyn Monroe i Arthur Miller w 1956 r.
Pragnęła dwóch rzeczy: bycia kochaną – głęboką, pełną miłością, która, jak wierzyła, leczy wszelkie rany – i bycia uznawaną za mądrą. Chciała, aby ci wszyscy potężni i znani mężczyźni dostrzegali w niej coś więcej niż symbol seksu.