Wydawać by się mogło, iż nie będzie nam dane ujrzeć (a raczej usłyszeć) nowego materiału autorstwa Marilyn Mansona. Zaledwie pół roku po premierze We Are Chaos nastąpił kolejny chaos w życiu Briana Warnera. Zerwanie kontraktu z wytwórnią, oskarżenia byłej partnerki o znęcanie psychiczne, fizyczne i seksualne wobec jej osoby.
Wprawdzie nie był to pierwszy skandal w życiu, ale artysta został scancelowany przez wszelkiego rodzaju media, wycofał się z życia publicznego, przestał publikować cokolwiek w mediach społecznościowych. Praktycznie przez prawie trzy lata fani bazowali jedynie na plotkach. Gdy 15 maja 2023 roku na instagramie Mansona ukazał się post z opisem “Mam coś dla was do usłyszenia”, wiedziałem, iż znowu wygrał. A kiedy przesłuchałem album, utwierdziłem się w przekonaniu, iż WRÓCIŁ STARY, DOBRY MARILYN MANSON!
22 listopada premierę miał dwunasty album studyjny Marilyn Mansona zatytułowany One Assassination Under God – Chapter One. Nietrudno wywnioskować, iż mamy do czynienia z pierwszą częścią historii, a kolejną otrzymamy w niedalekiej przyszłości. Nie wybiegajmy jednak daleko do przodu, zajmijmy się tym co tu i teraz. Już sama okładka zapowiada, iż muzycznie album będzie próbował nawiązać do złotych czasów twórczości, czyli słynnego tryptyku (Antichrist Superstar, Mechanical Animals i Holy Wood).
Tytułowy kawałek, a zarazem otwieracz, to melancholijne wprowadzenie do ponad czterdziestominutowego świata stworzonego przez zespół. Marilyn Manson rozpoczyna w nim rozliczanie się ze swoją przeszłością, z wszystkimi, którzy chcieli go usunąć w cień. Singiel As Sick As Secrets Within brzmi jakby był napisany w czasach powstawania Mechanical Animals. Zarówno instrumentalnie jak i wokalnie, brzmi niczym żywcem wyjęty z tamtego okresu. To samo możemy powiedzieć o Death Is Not A Costume. Utwór najbardziej nawiązujący do Antichrist Superstar to Nod If You Understand. Można odnieść wrażenie, jakby główny riff został stworzony przez któregoś z gitarzystów Rammstein. Zdecydowanie najmocniejszy, najbardziej brutalny utwór z całej kompozycji. Album kończy w balladowym klimacie Sacrifice Of The Mass, wprowadzając słuchacza w spokojny nastrój przed zakończeniem odsłuchu.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym wydawnictwem. Poprzednie dwa albumy świata nie podbiły (Heaven Upside Down i We Are Chaos). Również forma na koncertach nie należała do najlepszych. W 2017 na Metal Hammer było kiepsko, w 2018 na Torwarze dużo lepiej, ale do złotych czasów daleka droga.
Tymczasem na nowej płycie otrzymaliśmy kawał dobrej muzyki, która nawiązuje stylem do całej twórczości od początku istnienia zespołu. Czuć powiew świeżości, sporo energii emanuje z tych nagrań. Używając nomenklatury kościelnej, ten album to spowiedź Mansona przed nami wszystkimi, ale przede wszystkim przed samym sobą. Łatwo można to wywnioskować z nazewnictwa utworów oraz tekstów. To podróż od narodzin do śmierci, aż po zmartwychwstanie. Od piekła, przez czyściec, ale nie wiadomo dokąd, bo to jeszcze nie koniec tej historii.
Oczywiście nie jest to idealne, momentami efekt echa w wokalu jest irytujący, ale nie zaburza to obrazu jako całości. Nie ma sensu porównywać OAUG do albumów stworzonych 2 czy 3 dekady temu, zwłaszcza iż jest to nowe wydanie. A muzyka czasami potrzebuje czasu, żeby ją docenić albo zdeprecjonować jeszcze bardziej. Osobiście uważam, iż do TOP 3 Mansona nie ma podjazdu, ale chętnie będę do niego wracał.
Marilyn Manson miał sięgnąć tak głębokiego dna, do jakiego jeszcze żaden artysta nie dotarł. Miał zostać wymazany ze świata Rock and Rolla. Znowu się nie udało. To znaczy, jemu się udało jak zawsze, wrócił mocniejszy jak nigdy dotąd. Wydostał się na powierzchnię z dwoma środkowymi palcami w górze. Gdyby mógł, pokazałby ich więcej niedowiarkom. Sam śpiewał, iż urodził się ze zbyt małą liczbą środkowych palców. W świetnej formie, szczupły jak trzydzieści lat temu. Tak samo energiczny jak wtedy, a na urywkach koncertów widać, iż tęsknił za publicznością. Występuje na sto procent, co nie zawsze mu się zdarzało. Nigdy nie miał takiego kontaktu z fanami. Europejską trasę wyprzedał w kilka dni, album rozchodzi się jak świeże bułeczki, liczba odsłuchów na streamingu rośnie. Bez rozgłosu. Bez wsparcia medialnego. Fani byli, są i będą lojalni. Jak nie samemu Mansonowi, to jego sztuce. Czekam na rozdział drugi, czekam na koncert. MANSON WRÓCIŁ!