Wycelowana w nas.
Wystarczyły dwie płyty, aby Marek Pospieszalski został okrzyknięty postacią wybitną, choć przecież na swą wybitność pracował latami. Sam tytuł, unoszący się wokół niego szum są jak najbardziej zasłużone, a jednocześnie dziełem przypadku nie są. Przypadkowi nie pozostawiono także muzyki zawartej na albumie „Now!”, który Pospieszalski nagrał ze swoim oktetem oraz amerykańską saksofonistką Zoh Ambą.
Danie swoim czasom odpowiedniej ścieżki dźwiękowej jest trudnym wyzwaniem. Wygląda na to, a wskazówką tytuł płyty jest, iż z tym przyszło się zmierzyć muzykom, a teraz przychodzi kolej na słuchaczy. Najpewniej etykietka muzyki jazzowej może być dla niektórych przeszkodą nie do przejścia, ale to właśnie muzyka jazzowa ma dziś – jak się okazuje – siłę do przedstawienia wizji dużych rozmiarów. Zdarzenia muzycznie i nasze wyobrażenia podczas trwania płyty zlewają się w tętniący barwami kolaż osadzony silnie w powtarzających się frazach. Niech mi będzie wolno powiedzieć, iż uprzedzenia i oczekiwania warto zostawić w kącie przed słuchaniem.
Czternastominutowy utwór tytułowy rozpoczynający album natychmiast wprowadza napiętą atmosferę. Dopiero gdzieś rozmowa saksofonów wprowadza jakieś rozpięcie, ale i tak wszystko zaczyna iskrzyć i wirować. Wydaje się jakby Pospieszalski celował w nas muzyką swą. I choć wizja jest okazała, to sama zawartość dźwiękowa stworzona została gęstą, czasami klaustrofobiczną wręcz. Nic by tu się nie udało bez kolektywnego talentu, współpracy i trzymaniu się konkretnego celu.
„Anthropocene” rozrywa serce. Jest to smutek krystalicznie czysty. Pijana melodia przetacza się od ściany do ściany, a na planie drugim trwa dekonstrukcja w najlepsze. Mam nieodparte wrażenie, iż obchodzący niedawno 75. urodziny Tom Waits bardzo zainteresowałby się tym utworem. Wracając do rozpadu uwagę zwraca „Reborn”, gdzie fortepian i chór są poddane noise`owemu rozwarstwieniu. Potem wszystko zmierza ku chaosowi, z którego wyjść na moment można dopiero wraz z nastaniem „Never Again, Again And Again”, a konkretnie z przeszywającą partią skrzypiec Tomasza Sroczyńskiego.
Podkreślenia wymaga, iż płyta oktetu do najłatwiejszych nie należy. Muzykom też na niej nie zależy. To słuchaczowi postawione są wymagania, to od słuchacza i jego determinacji zależy czy wgryzie się w ten materiał, czy będzie chciał docenić jego kunsztowne wykonanie, wyśmienite fragmenty oraz zlepek dzikiej imaginacji. A to wszystko bez nostalgii i nadziei.
Instant Classic | 2024
Bandcamp: https://instantclassic.bandcamp.com/album/now
FB: https://www.facebook.com/marekpospieszalskigra
FB Instant Classic: https://www.facebook.com/instant.classic.label