Manipulacja – co sprawia, iż jest skuteczna?

euphonia.pl 1 tydzień temu

Manipulacja nie istnieje w próżni. Manipulator, niezależnie od tego, czy nazywamy go psychopatą, narcyzem, czy sprytnym graczem, potrzebuje pożywki – kogoś, kto da się wciągnąć w jego grę. W mediach, na forach, w opiniotwórczych artykułach, widzimy wysyp diagnoz i porad: „Uciekaj od toksycznych ludzi!”, „Chroń się przed narcyzami!”. Ale nikt nie mówi o tym, iż bez naszej zgody, bez naszej podatności, żaden manipulator nie miałby pola do działania. Połowę odpowiedzialności za ten proceder ponosimy my sami.

Niechciane słabości pożywką manipulatora

Dlaczego stajemy się łatwym celem? Klucz leży w naszej własnej słabości – w braku realnego poczucia własnej wartości. Zamiast budować je na solidnych podstawach, czyli na akceptacji naszych zalet i ograniczeń, uciekamy w fikcję. Stajemy się opowiadaczami własnego życia, tworząc historie o tym, jacy jesteśmy pokrzywdzeni, wspaniali i utalentowani, choć często te historie nie są poparte żadnymi konkretnymi faktami i czynami. Wierzymy, iż możemy wszystko, iż każdy może być wybitny – bez wysiłku, bez pracy, bez konfrontacji z rzeczywistością. Karmimy się obietnicami łatwego sukcesu, które serwują nam ci, którzy chcą skorzystać na naszym śnieniu o wielkości.

Rola komentatorów w manipulacji

Jest wśród nas jeszcze druga grupa niezbędna manipulatorom – komentatorzy. To ci z nas, którzy stoją z boku, obserwują, oceniają, komentują, ale sami nie podejmują działania. Uważają się za ekspertów, choć ich wiedza często ogranicza się do bezpiecznego komentowania cudzych błędów. Boją się zejść na ziemię, zaryzykować, zaangażować się w realne działanie, bo to mogłoby zagrozić ich wygodnej pozycji, niechcący obnażając brak kompetencji do bycia skutecznym w realiach. Wobec wyboru: pozostać wiernym sobie i swojej prawdzie, wolą układać się z manipulatorem, byle tylko zachować swoją pozycję i korzyści, które z niej płyną.

Manipulator bazuje na fałszu

I tu pojawia się manipulator – mistrz w wykorzystywaniu zakłamywania samych siebie. Fałszu, który odnosi się wprost proporcjonalnie do zakresu niechcianej prawdy o nas samych. To właśnie jest fundament jego strategii. Do tego fałszu tworzy inspirujące scenariusze dla opowiadaczy, kusząc obietnicami o wielkości, dostarcza tematów do dyskusji, karmi ego komentatorów, a w tle realizuje swoje cele. Nie musi się choćby szczególnie starać – my sami tworzymy mu idealne warunki. Nasza zgoda na fikcję, na życie w iluzji wielkości, czy multum sensacyjnych, ekscytujących i przyciągających uwagę widzów tematów nie mających nic wspólnego z realną inspiracją, jest żyzną glebą, na której moc manipulatora rośnie bez przeszkód.

Długoterminowe konsekwencje

Co w tych okolicznościach dzieje się z nami w dłuższej perspektywie? Opowiadacz odkrywa, iż sprzedał siebie dla wykreowanej iluzji. Komentator, jeżeli odpowiednio nie rozegra swojej pozycji, układając się z manipulatorem, zostaje z niczym, bo jego opinie przestają być potrzebne. Obaj lądują na marginesie, rozczarowani, wydrenowani z energii i zasobów, z poczuciem zdrady – ledwo pamiętając, iż pierwotnym źródłem tego stanu rzeczy jest zdrada samego siebie.

Iluzja ratunku z zewnątrz

Kiedy sytuacja gry z manipulatorem staje się dla nas krytyczna, pozostaje nam w poczuciu porażki czekanie na ratunek. Mając nadzieję, iż przyjdzie z zewnątrz, rozważamy: czy uratują nas kosmici, zbawiciel, czy może kolejny „ekspert” z Internetu, przebudzone AI? Tak myślimy, pozostając ciągle w tym samym aksjomacie – ktoś jest winny i ktoś nas uratuje, pokaże drogę wyjścia z niechcianej sytuacji drenującej naszą energię i sprawi ot tak, iż wszystko się zmieni (według naszych życzeń). Naszej roli w tym rozwiązaniu, oczywiście nie widzimy. Historia i literatura jest pełna tych nierozłącznych par: ofiar i bohaterów; powtórek romantycznych scenariuszy. Niestety, nikt nie patrzy na fakt, iż poza tym, iż powtarzają się w każdej epoce, schemat zostaje nienaruszony, a gra toczy się wciąż i wciąż, według tych samych, można by rzec – nudnych schematów.

Rozbrajanie manipulacji: realne poczucie własnej wartości

Nie chodzi bowiem o ratunek – ten zakłada naszą absolutną bezsilność wobec manipulatora, jego wielkość, naszą znikomość, ale to też jest złudzenie, któremu podlegamy, wciąż jeszcze uwikłani w narrację o byciu ofiarą. Ratunek, a raczej szansa na dekonstrukcję gry manipulatora, leży w nas samych. Musimy przestać szukać winy i ratunku na zewnątrz i wziąć odpowiedzialność za własne życie. To nie tylko manipulator nas oszukuje – to my sami współtworzymy owo oszustwo, wierząc w proste rozwiązania i obietnice bez pokrycia. Rozwiązanie wcale nie jest spektakularnie wielkie, choć tak o nim myślimy. Leży bezpośrednio w naszych rękach, w prostych wyborach każdego dnia. Zacznijmy od prostych rzeczy: przestańmy kłamać samym sobie, zaangażujmy się w codzienne, realne działania adekwatnie do własnych możliwości, bez nadawania im nie wiadomo jakiej wagi, reagujmy na to, co dzieje się wokół nas bezpośrednio, bez obudowywania realiów w narrację, iż to od nas nie zależy. Budujmy poczucie wartości na prawdzie na swój temat, a nie na fikcyjnych opowieściach o własnej wielkości. Każdy z nas ma swoją wartość, niezależnie od tego jak o sobie myśli. Nazywajmy rzeczy po imieniu, bez kamuflowania tego, co naprawdę widzimy. I co najważniejsze: porzućmy nadzieję, iż obietnice manipulatora kiedyś się ziszczą. Do jednej z tych najbardziej niebezpiecznych należy obietnica wyzwolenia przy udziale kogoś lub czegoś wielkiego. .Wbrew złudzeniu, iż to opozycja do manipulatora, jest to częścią jego strategii. Wierząc w dobrego i złego (na tych samych zasadach czyli bez naszego udziału) jesteśmy przez cały czas w grze, choćby o tym nie wiedząc. Pozostajemy wówczas w pozycji wyczekującego, impotentnego petenta. A o to przecież chodzi manipulatorowi.

Odwaga do zmiany

Konsekwencja tej zmiany opartej na doświadczonej prawdzie każdego z nas jest tak samo prosta jak to, co mamy do zrobienia: żaden manipulator nie przetrwa bez naszej zgody na udział w swojej grze. Pytanie brzmi: czy mamy odwagę wziąć życie w swoje ręce i przestać być pionkami w cudzej grze? I może jeszcze ważniejsze pytanie: czy możemy sobie pozwolić na to, by przez cały czas lekceważyć siebie samych obwiniając za to samo innych? Odpowiedź zostawiam wam.

Jeśli jesteście Państwo zainteresowani budowaniem realnego poczuica własnej wartości i odporności na manipulację, serdecznie zapraszam do udziału w XI edycji Kursu Zaufać sobie®.
Szczegóły znajdziecie tutaj: Kurs Zaufać sobie® – Euphonia Kursy Psychologiczne

Idź do oryginalnego materiału