Po rozpadzie The Beatles, Paul McCartney doświadczył ogromnego kryzysu. Rozpoczął się wtedy najbardziej burzliwy rozdział w życiu artysty. Szczegółowe spojrzenie na ten okres będziemy mogli zobaczyć dzięki Morganowi Neville’owi. Man on the Run przygląda się trudnym początkom solowej kariery McCartneya.
Morgan Neville, zdobywca Oscara, zaczyna swoją opowieść w końcówce 1969 roku. McCartney odcina się wtedy od mediów i opinii publicznej. Zamyka się na szkockiej farmie z żoną Lindą, próbując zapomnieć o całym zamieszaniu wokół rozpadu Beatlesów. W tamtym czasie wielu fanów uważało, iż to właśnie on zniszczył grupę. Inni wierzyli w absurdalne teorie, iż Paul zginął. W rzeczywistości McCartney zwyczajnie próbował się pozbierać. Z tej ciszy narodziła się jednak nowa muzyka – bardziej osobista, ciepła i rodzinna. Z zespołem Wings nagrał wiele klasyków, udowadniając, iż potrafi tworzyć przeboje choćby bez Lennona u boku.
Zobacz również: Nikt tego nie chce – recenzja 2. sezonu. Mistrzowie komunikacji?
Man on the Run pokazuje McCartneya nie jako nieosiągalną ikonę, ale jako człowieka – zagubionego, wrażliwego, ale też niezwykle zdeterminowanego. Reżyser podkreśla, iż sam Paul do dziś wciąż przetwarza emocje z tamtego okresu i próbuje pogodzić się z bólem, który towarzyszył jego nowemu początkowi.
„Paul w tym filmie nie jest pomnikiem. Widzimy, jak upada, myli się, próbuje zrozumieć, kim jest po Beatlesach. Ale właśnie w tym tkwi jego siła” – mówi Neville w rozmowie z IndieWire.
Film trafi do kin 18 lutego 2026 roku, a od 27 lutego będzie można go obejrzeć na Prime Video. Wraz z premierą ukaże się też ścieżka dźwiękowa z muzyką McCartneya i Wings, przypominająca, jak twórczy był ten trudny, ale niezwykle owocny okres jego kariery.
Fot. główna: Aaron Josefczyk
