Mamo, może niech babcia się zgubi i już nie wróci? Wszystkim będzie lepiej” – wykrzyknęła z buntem Zosia.

twojacena.pl 5 godzin temu

*Zapiski z pamiętnika*

Mamo, może niech babcia sobie pójdzie i się zgubi? Wszystkim będzie lepiej rzuciła wyzywająco Zosia.

Mamo, ile można? Teraz będziesz mi to wypominać do końca życia? odparła urażona piętnastoletnia dziewczyna.

Nie do końca życia, tylko dopóki babcia z nami mieszka. jeżeli wyjdzie na ulicę, to się zgubi i…

I umrze pod płotem, a my będziemy żyć z poczuciem winy… Mamo, może niech? znów wyzwała Zosia.

Co „niech”? nie zrozumiała matka.

Niech pójdzie i się zgubi. Sama mówiłaś, iż masz już dość ciągłego z nią krzątania.

Jak możesz? To moja teściowa, nie rodzona osoba, ale dla ciebie to przecież twoja babcia.

Babcia? Zosia zmrużyła oczy, jak zawsze, gdy się wściekała. A gdzie była, gdy jej synek nas zostawił? Kiedy odmawiała zajmowania się mną? Swoją własną wnuczką? Nie miała dla ciebie litości, gdy łapałaś się każdej pracy, by zarobić choćby grosz… A jeszcze cię oskarżała, iż to przez ciebie mąż odszedł…

Natychmiast przestań! zerwała się mama. Na próżno ci to wszystko opowiadałam. Westchnęła ciężko. Źle cię wychowałam, skoro nie masz w sobie litości dla najbliższych, dla rodziny. Boję się. Kiedy się zestarzeję, też tak do mnie podejdziesz? Co się z tobą dzieje? Zawsze byłaś dobrą dziewczynką. Nigdy nie potrafiłaś przejść obok porzuconego kotka czy szczeniaka, zawsze zabierałaś je do domu. A babcia to nie szczeniak… Mama pokręciła zmęczono głową. I tak już jest ukarana. Twój ojciec porzucił nie tylko nas, ale i ją.

Mamo, idź do pracy, spóźnisz się. Obiecuję, iż zamknę drzwi. Zosia spojrzała na matkę z wyrzutem.

Dobrze, bo jeszcze powiemy sobie coś, czego będziemy żałować… Ale mama nie ruszyła się z miejsca.

Mamo, przepraszam, ale patrzeć na ciebie to ból. Skóra i kości. Masz dopiero czterdzieści lat, a chodzisz zgarbiona jak staruszka, ledwo nogi za sobą ciągniesz. Zawsze zmęczona. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Kto ci powie prawdę, jeżeli nie twoja córka? Zosia nie zauważyła, iż znowu podniosła głos.

Dziękuję. Pilnuj, żeby nie włączała gazu i nie zostawiała wody w łazience.

Właśnie, o to mi chodzi. Siedzimy z nią jak przywiązane. Żadnego życia. Mamo, oddajmy ją do domu opieki. Tam będzie pod stałą kontrolą. Przecież nic już nie rozumie…

Znowu to samo? przerwała jej mama.

Wszystkim będzie lepiej, a przede wszystkim jej ciągnęła Zosia, nie zauważając rosnącej irytacji matki.

Nie chcę cię więcej słuchać. Nigdzie jej nie oddam. Ile jej zostało? Niech zostanie w domu…

A ona nas jeszcze obie przeżyje. Idź do pracy. Ja nigdzie nie wyjdę, drzwi zamknę, obiecuję powtórzyła ze złością Zosia.

Przepraszam. Zrzuciłam na ciebie za dużo… Wszyscy się bawią, a ty opiekujesz się babcią.

Rozmawiały, nie zważając na otwarte drzwi do pokoju babci. Ona wszystko słyszała, ale pewnie nie rozumiała, a za chwilę i tak zapomniała.

Mama wyszła do pracy, a Zosia zajrzała do swojego dawnego pokoju, gdzie teraz mieszkała babcia.

Babciu, czegoś chcesz? zapytała.

Babcine spojrzenie było puste.

Chodź, dam ci cukierka Zosia pomogła jej wstać i zaprowadziła do kuchni.

A ty kto? babcia wpatrywała się w nią pustym wzrokiem.

Pij herbatę westchnęła Zosia, kładąc przed nią cukierka.

Babcia uwielbiała słodycze. Z mamą chowały przed nią cukierki, dawali tylko jednego do herbaty. Zosia patrzyła, jak babcia rozwij

Idź do oryginalnego materiału