Mama Moniki Richardson zmarła rok temu. "Po jej odejściu jest mi łatwiej"

kobieta.gazeta.pl 4 godzin temu
Monika Richardson w czerwcu 2024 roku pożegnała matkę. To dzięki niej zdecydowała się na zostanie dziennikarką. Po jej śmierci szczerze opowiedziała o żałobie i radzeniu sobie ze stratą rodzica.
Prowadziła kultowy program "Europa da się lubić", była też jedną z prowadzących w "Pytaniu na śniadanie". Po zwolnieniu z TVP założyła szkołę językową, dziś prowadzi też kanał na YouTube i program śniadaniowy w internetowej Silver TV. Monika Richardson została dziennikarką dzięki swojej mamie. Barbara Trzeciak-Pietkiewicz pracowała bowiem w radiu i telewizji, była producentką i przez lata była związana z telewizją Polsat i TVP3 Wrocław. Ma też na koncie realizację filmów dokumentalnych. Zmarła w czerwcu 2024 roku w wieku 78 lat, po długiej i ciężkiej chorobie. Kilka tygodni później Monika Richardson w rozmowie z portalem swiatgwiazd.pl opowiedziała o ostatnich chwilach swojej mamy.

REKLAMA







Zobacz wideo Monika Richardson o studiach córki. To dla niej eksperyment



Jej mama odeszła rok temu. Tak Monika Richardson mówiła o długiej chorobie
- Mama bardzo chorowała i ostatnie półtora roku było trudne, a ostatnie pół roku było prawdziwym koszmarem. To była choroba degeneratywna, mieszana diagnoza - opowiadała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem. Podkreśliła, iż "było wiadomo, iż będzie tylko gorzej". - Ja na szczęście miałam szansę, żeby się z mamą pożegnać, zanim jeszcze jej ciało odeszło - podkreśliła. Ostatnie chwile były trudne dla obu. Richardson zaznaczyła jednak, iż choć stan zdrowia był poważny, jej mama doskonale zdawała sobie sprawę, iż zbliża się koniec. - Miała zanikającą, ale jednak świadomość tego, iż coś się dzieje bardzo źle - relacjonowała.


Monika Richardson opowiedziała o żałobie. "Nie udaję twardzielki"
Jakiś czas później w podcaście "Nie jestem psychologiem" zdobyła się na szczerość i wprost opowiedziała o żałobie i stracie. Podkreśliła, iż trudne emocje były codziennością. - To jest straszny moment, ja się rozsypuje w kawałeczki, nie udaję twardzielki, potem jest żałoba, zaczynasz podsumowywać pewne rzeczy, wracają ci obrazy, wracają ci momenty z życia, ale absolutnie nie pojawia się w żadnym momencie pytanie "ale dlaczego?" - mówiła w rozmowie z Agnieszką Wąsikowską.



By opisać to, jak się czuła, sięgnęła po wypowiedź jednej ze swoich uczennic. - Mamę bardzo kochałam, ale poczułam, iż jak ona odeszła, to mi zrobiła taką przestrzeń na pewne rzeczy - mówiła. Dodała też, iż odczuwała podobne emocje. - Uczę się tego, jest lepiej, ale też wydaje mi się, iż mamy odejście sprawiło, iż jest mi łatwiej się puścić - wyznała. Inaczej też patrzy na swoje dzieci i rolę matki. - Miałam wrażenie, iż byłam mamą, ale nie na pełen etat, jak żyła moja mama. Bo jednak byłam też czyjąś córką [...]. A teraz jestem mamą mojej córki i jestem dla niej mędrcem, tym ostatnim ogniwem, seniorką rodu. To zmienia moją pozycję wobec niej - tłumaczyła.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.

Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału