„Małpa” (2025)

horror-buffy1977.blogspot.com 1 tydzień temu
Wychowywani przez samotną matkę bliźniacy Hal i Bill Shelburn w rzeczach, które zostawił ich ojciec znajdują nakręcaną małpę uderzającą pałeczkami w bęben przy akompaniamencie wesołej melodyjki. Nieświadomy zagrożenia Bill uruchamia mechanizm śmierci, przekręcając kluczyk umieszczony na plecach przeklętej zabawki. Niedługo potem opiekunka bliźniaków dosłownie traci głowę w restauracji hibachi, a Hal nabiera podejrzeń wobec nakręcanej małpy. Po kolejnych tragediach bracia postanawiają pozbyć się śmiercionośnej zabawki.
Dwadzieścia pięć lat później Hal zostaje poinformowany o zamiarze zaadoptowania jego nastoletniego syna Petey'ego przez aktualnego partnera matki chłopaka. Hal ma spędzić ostatni tydzień ze swoim małoletnim dzieckiem, w związku z czym planuje różne atrakcje odpowiadające zainteresowaniom Petey'ego, jednak po telefonie od dawno niewidzianego brata i makabrze, której staje się świadkiem czuje przymus natychmiastowego powrotu do miasteczka Casco w stanie Maine, gdzie spędził część traumatycznego dzieciństwa. Musi odnaleźć mroczną spuściznę po ojcu, znowu siejącą terror nakręcaną małpę, a nieznający prawdy syn upiera się, by mu towarzyszyć.

Plakat filmu. „The Monkey”, Atomic Monster, Black Bear International, British Columbia Film Commission

W 1980 roku na łamach magazynu Gallery ukazało się opowiadanie Stephena Kinga pt. „The Monkey” - premierowa publikacja w formie broszury – które następnie, po sporych zmianach, zostało wcielone do książkowej kolekcji pierwotnie wydanej w 1985 roku pod nazwą „Skeleton Crew” (pol. „Szkieletowa załoga”), natomiast trzy lata wcześniej rzeczone opowiadanie otrzymało nominację do British Fantasy Award. W pierwszej dekadzie XXI wieku prawa do przeniesienia „The Monkey” Stephena Kinga na ekran kupił Frank Darabont, który zamierzał rozpocząć ten projekt po sfinalizowaniu adaptacji innego tekstu ze zbioru „Szkieletowa załoga” - „The Mist” (pol. „Mgła”). Ta operacja nigdy nie została rozpoczęta, ale temat wrócił w następnej dekadzie (w latach 20. XXI wieku). Przed Cannes Film Market 2023 firma Black Bear Pictures poinformowała opinię publiczną, iż filmowa wersja „The Monkey” (pol. „Małpa”) weszła w fazę rozwoju i ogłosiła przetarg dla dystrybutorów. Scenariusz i reżyserię powierzono Osgoodowi 'Ozowi' Perkinsowi, twórcy między innymi „Zło we mnie” (2015), „I Am the Pretty Thing That Lives in the House” (2016), „Małgosi i Jasia” (2020) oraz późniejszego „Kodu zła” (2024). Film kręcono w Vancouver w Kanadzie w lutym i marcu 2024 roku, a budżet produkcji oszacowano na dziesięć do jedenastu milionów dolarów. „Walkę” o prawa do dystrybucji na terenie Stanów Zjednoczonych wygrała szacowna firma Neon – druga kooperacja z Osgoodem Perkinsem, po „Longlegs” (pol. „Kod zła”) - która wydała około dziesięciu milionów dolarów na kampanię marketingową; w akcję została zaangażowana niezależna firma multimedialna, właściciel bodaj największej witryny internetowej poświęconej szeroko pojętemu gatunkowi horroru, Bloody Disgusting. Na początku stycznia 2025 w Grauman's Egyptian Theatre, historycznym kinie w Hollywood, w ramach Beyond Fest odbył się przedpremierowy pokaz „Małpy” Osgooda Perkinsa, a regularna dystrybucja ruszyła w pierwszej połowie następnego miesiąca. Do polskich kin obraz trafił w marcu 2025 w wyniku działalności firmy Kino Świat, która - jak Neon - rozpowszechniła też poprzednie dzieło Perkinsa, „Kod zła”.

Podobno jedna z firm producenckich zaangażowanych w projekt „Małpa”, założona przez Jamesa Wana Atomic Monster, miała przedstawić Osgoodowi Perkinsowi „bardzo poważny scenariusz”, który nijak nie pasował do jego wizji, o czym zresztą niezwłocznie miał poinformować ludzi z AM. W wywiadzie dla Empire Magazine Perkins stwierdził, iż chciał „pożartować z bezsensowności i przypadkowości śmierci”. Uwypuklić absurdy tego najbardziej naturalnego z procesów. To miało odróżnić „Małpę” od innych opowieści o przeklętych przedmiotach i być może stanowić swoiste rozliczenie z tragiczną, obłąkaną przeszłością Perkinsa – śmierć jego rodziców i medialne szaleństwo na tym punkcie. W opowiadaniu Stephena Kinga mordercza małpa uderzała w talerze, ale jeden z producentów filmowej adaptacji zawczasu zauważył, iż prawa do wykorzystania tej wersji popularnej niegdyś zabawki zostały zastrzeżone przez The Walt Disney Company podczas prac nad „Toy Story 3”, filmem animowanym uwolnionym w 2010 roku. Pierwszą reakcją Perkinsa na tę wiadomość był ogromny zawód, ale gwałtownie wpadł na jego zdaniem lepszy pomysł – bębenek. Zwiastujące śmierć rytmiczne uderzanie pałeczkami w membranę plus instrumentalna wersja starego (z pierwszej dekady XX wieku), ale ciągle popularnego brytyjskiego utworu „I Do Like To Be Beside The Seaside”. „Małpę” Osgooda Perkinsa otwiera scena z 1999 roku (umownie): wieczorna wizyta w antykwariacie z upiorną zabawkową małpką pod pachą. Przybysz, Petey Shelburn (Adam Scott), prosi o przyjęcie tego towaru i ostrzega sprzedawcę przed testowaniem jego mechanizmu. Nakręcana małpa nagle się uruchamia, po czym mężczyzna za ladą zostaje wypatroszony w niespotykany sposób, zaś sprawczyni tego nieprawdopodobnego (początek długiej serii celowo przejaskrawionych, krwawych zgonów) nieszczęścia „kończy” w płomieniach. Następnie przenosimy się do rodzinnego gniazdka Petey'ego Shelburna, gdzie zostawił swoich wiecznie skłóconych synów, Hala i parę minut starszego Billa (podwójna rola Christiana Convery'ego, zdolnego młodego aktora, który wystąpił chociażby w „Kokainowym misiu” Elizabeth Banks) oraz żonę Lois (przekonujący występ Tatiany Maslany, ducha ze „Zdjęć Ginger II” Bretta Sullivana). Jak rodziciel Stephena Kinga, Petey wyszedł po papierosy i nigdy nie wrócił. Tak wygląda to z perspektywy jego bliskich, ale odbiorcy filmu prawdopodobnie powiążą to z tytułową zabawką, której notabene nie wolno tak nazywać. UWAGA SPOILER W dalszej partii filmu ta drobna pomyłka na jednego z braci Shelburn sprowadzi śmierć. Hipotetycznie KONIEC SPOILERA. Osadzony w realiach schyłku XX wieku pierwszy rozdział „Małpy” Osgooda Perkinsa podąża za chłopcem dręczonym w szkole i w domu; jednym z nieszczęśliwych znalazców szczerzącej się małpy wcześniej przechowywanej w okrągłym pudełku z napisem: „Organ Grinder Monkey. Like Life”.

Plakat filmu. „The Monkey”, Atomic Monster, Black Bear International, British Columbia Film Commission

Małpa” Osgooda Perkinsa jest kojarzona głównie z filmową serią „Oszukać przeznaczenie”, otwartą w 2000 roku przez Jamesa Wonga, twórca głośnego „Kodu zła” zarzeka się jednak, iż nigdy nie obejrzał żadnej cegiełki tej niekończącej się historii o misternych planach Śmierci. jeżeli już, to wzorował się na „Creepshow” George'a A. Romero i „Misery” Roba Reinera (makabryczny humor). Poza tym ogromnie zależało mu na oddaniu hołdu człowiekowi, któremu świat horroru dużo zawdzięcza; na ładnym podziękowaniu Stephenowi Kingowi za jego bezcenny wkład w najlepszy z literackich i filmowych gatunków. Tym bardziej więc ucieszył Perkinsa pozytywny odbiór jego dzieła przez autora oryginału, znacznie różniącego się od makabreski syna pierwszego odtwórcy Normana Batesa. Ten sam kłopot (bardzo delikatnie rzecz ujmując), inna historia. W opowiadaniu z czeluści zapomnienia szkaradną małpę wydobywa syn Hala, tym sposobem uruchamiając lawinę okropnych wspomnień z dzieciństwa, niepokrywających się zbytnio z równie traumatyczną przeszłością głównego bohatera „Małpy” Osgooda Perkinsa, w którego w całkiem niezłym stylu wcielił się Theo James znany między innymi z serii „Underworld” i „Niezgodna”. Wydaje się, iż bardziej widowiskowe miało być drugie wcielenie Jamesa w tym szumnym przedsięwzięciu – kreacja niewiele starszego brata Hala Shelburna, który podnosi alarm ćwierć wieku po tragicznych wydarzeniach w „typowo kingowskiej mieścinie”. Wybór Casco w Maine miał być kolejnym ukłonem dla Mistrza Nowego Horroru, a przynajmniej sam stan, w przeciwnym bowiem razie postawiono by na Castle Rock, Derry albo inny „wynalazek” Stephena Kinga. Pierwszą ofiarą szatańskiej zabawki po przejęciu przez Hala i Billa Shelburnów była ich opiekunka nazwana na cześć antybohaterki „Misery” Stephena Kinga, czy raczej Roba Reinera (oscarowa kreacja Kathy Bates). Pozorna ofiara „nieostrożnego”, przez chwilę opętanego kucharza, a tak naprawdę ofiara tajemnej mocy tkwiącej w niezniszczalnej(?) Małpie. Pazuzu i Carrie White w jednym:) Arogancki, złośliwy, wręcz sadystyczny bliźniak Hala niczego się nie domyśla, podczas gdy on sam ma coraz więcej powodów, by o tę bezsensowną śmierć posądzać obiekt rzekomo nieożywiony. Bill wprawił w ruch niezwykły mechanizm zaszyty w tytułowym przekleństwie Shelburnów, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, ale kolejny raz można już uznać za działanie z premedytacją. Przelanie czary goryczy trochę jak w debiutanckiej powieści Stephena Kinga. O jeden okrutny żart (właściwie znęcanie się) za daleko. Krwawa eksplozja bomby ukrytej w ciele. Realne zagrożenie sprowadzone do absurdu, świadoma przesada w jasnej kuchni szaleńczo zabieganej kobiety. Szok w przyjaznych otoczeniu – sceneria jakby kpiąca sobie z nieodwracalnej tragedii, co w prawdziwym świecie, w niekończącym się procesie umierania, dzieje się bez przerwy. Potem „na scenę” wkracza sam Osgood Perkins, jako swingers Chip, który wraz ze swoją małżonką odstawi numer rodem z „Kwiatów na poddaszu” Virginii C. Andrews. No niezupełnie, ale takie skojarzenie nawiedziło mnie w obskurnym pokoju biednych chłopców, którzy niebawem zawiążą prawdopodobnie pierwszy sojusz w swoim krótkim życiu. Pozbycie się problemu, jak w kultowej opowieści o przeklętej kasecie wideo. Tak kończy się moja ulubiona partia „Małpy”, w której pokłoniono się jeszcze „Lśnieniu” (nazwisko nauczycielki biologii); przesycona nostalgicznym klimatem, specyficzną mieszanką białej magii i czarnej grozy dzieciństwa, hipnotyczną aurą pamiętaną choćby z takich utwór jak „To” i „Ciało” Stephena Kinga (w „Małpie” pada nazwisko jednego z głównych bohaterów tego drugiego i pobocznej postaci z „Carrie”; mowa o Teddym Duchampie). Potem robi się dość monotematycznie. Festiwal krwawej przemocy z dużym przymrużeniem oka. Niebudzące wstrętu, jakkolwiek to zabrzmi, chwilami choćby zabawne połączenie praktycznych efektów specjalnych z CGI. Pomysłowe zgony - „Śmierć na 1000 sposobów”:) - głównie w Casco w stanie Maine. Nie licząc mocno naciąganej (specjalnie!) rzezi przed motelem „z pomnikiem” dla „Gremliny rozrabiają” Joe Dantego. jeżeli chodzi o fabułę, to znowu mamy opowieść o zmaganiach z wewnętrznymi demonami. Nieprzepracowane traumy - ogólnie rzecz biorąc te same wspomnienia, prawie w większości identyczne przeżycia, potworne doświadczenia różnie kształtujące dwóch braci. Swoją drogą jeden mógł być pomyślany jako coś w rodzaju karykatury UWAGA SPOILER klasycznego burzyciela, człowieka opętanego jakąś zgubną ideą, maniaka jakiego łatwo spotkać choćby w twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta i Davida Cronenberga KONIEC SPOILERA. I potencjalne pojednanie z nastoletnim synem (przebojowy występ Colina O'Briena). Silna, ale niekoniecznie nierozerwalna więź ojca i syna. Do tego szczypta kiczowatego surrealizmu/oniryzmu i beczka smoliście czarnego humoru.

Krwawo, klimatycznie... i nudnawo. W moim poczuciu niekonsekwentnie poprowadzony, niebudzący emocji dramat rodzinny pro forma doklejony do radosnej rzezi. Małpie figle-migle, które nader szybko (w drugim akcie) mi się przejadły, przede wszystkim przez brak zajmującej treści pomiędzy. Niezbyt wydajny horror komediowy Osgooda Perkinsa, luźno oparty na prozie Stephena Kinga. „Małpa” z urokiem niezwalającym z nóg. W każdym razie na mnie wielkiego wrażenia nie zrobiła.

Idź do oryginalnego materiału