Dzień dobry w ten zimowy, marcowy poniedziałek. Czy Was też zaskoczył śnieg za oknem? Bo mnie bardzo, wręcz nie mogłam się pozbieram, a podobno w Rio de Janeiro rekordowe upały... Co się dzieje z tą nasza planeta...
Pozostając w temacie natury chciałabym Wam dzisiaj przedstawić urocza serię o pewnej małej borsuczce, która pokazuje nam swój świat.
Mała Tarmosia.
Przyznam się Wam szczerze, iż jeżeli chodzi o naturę długo byłam mocno nie zainteresowana tematem. Nie wiem, czy sprawiło to wychowywanie w większym miasteczku, czy własne upodobania i zainteresowania, czy w końcu brak w ogóle zaciekawienia tematem. Sytuacja zmieniła się kiedy pojawiły się dzieci. Chciałabym im pokazać i wyjaśnić cały świat. Zainteresować ich wszystkim wokół, zachwycić ich. Dlatego bardzo chętnie sięgamy po książki przyrodnicze. Dzieciaki chłoną ten materiał, wykorzystując go później w przedszkolu, czy po prostu w zabawie. Dlatego kiedy zaproponowano mi recenzje Tarmosi, wiedziałam iż będzie to cudowna lektura.
Skusiły mnie oczywiście już same ilustracje. Ania Grzyb totalnie trafiła w stylistykę tej historii. Jest zarówno uroczo i realistycznie. Spójrzcie tylko.
O czym opowiada ta seria? Chyba nie będzie dla Was zaskoczeniem, iż o małej borsuczce imieniem Tarmosia, która przedstawia nam swój świat. W pierwszym tomie mamy okazję poznać zwyczaje borsuków związane z mieszkaniem i schronieniem. Jak się okazuje jest to bardzo interesujący i obszerny temat