"Heaven in Hell" to aktualnie jedna z najpopularniejszych produkcji Amazon Prime Video w Polsce. Magdalena Boczarska, będąca gwiazdą tego filmu, opowiada nam o wyzwaniach, jakie podjęła na planie, współpracy z Simonem Susinną i tym, jak wpłynęła na nią rola Olgi. Chciałabym, żeby dał ludziom odwagę, by żyli tak, jak chcą, nie oglądając się na nikogo
– mówi.
Czy w Polsce potrzeba więcej tak odważnych filmów?
Zależy, o jakiej odwadze mówimy. W mojej prywatnej ocenie największą odwagą tego filmu było mówienie o potrzebach kobiet, które bardzo często same tej odwagi nie mają – by zabrać głos. By mówić o tym, na co zasługują, czego pragną, czego chcą. Moja bohaterka w końcu znajduje w sobie tę siłę, by być znowu szczęśliwą i wydaje mi się, iż to jest dla kobiet, które widziały ten film, bardzo inspirujące. Z takimi opiniami się spotykam.
Co spodobało się Pani w scenariuszu?
Przede wszystkim metamorfoza mojej bohaterki – kobiety po przejściach, emocjonalnie zamkniętej, która pod wpływem miłości rozkwita i daje sobie przyzwolenie na to, by znowu żyć. Bo Olga faktycznie przechodzi dużą przemianę. Jest też matką, co, ze względów osobistych – bo sama mam synka – bardzo mnie ujęło. W ogóle ta jej droga jako kobiety i matki, bo te dwie role nie zawsze bezkolizyjnie da się pogodzić. To jest bardzo trudny temat, kiedy dla dorosłej córki kobieta jest przede wszystkim matką, a matka to też kobieta, chce czuć się kochana, widziana, dotykana… Film pokazuje, jak dużym wyzwaniem jest połączenie tych ról, by czuć się szczęśliwą.
Jak przygotowywała się Pani do roli Olgi?
Najtrudniejsza była gotowość emocjonalna – bo film skupia się przede wszystkim na tym, iż moja bohaterka zakochuje się w dużo młodszym mężczyźnie – i kwestia wieku, przemijającego czasu, odgrywa w jej głowie duże znaczenie. Trochę to we mnie zostało, nie ukrywam, bo sama jestem już po czterdziestce.
Co było największym wyzwaniem na planie?
Skok ze spadochronem! Skoczyłam sama, tzn. w tandemie, ale bez dublerki, bo chcieliśmy mieć piękne, wiarygodne, prawdziwe, emocjonalne ujęcia. Wielkie wyzwanie, ale też wielka, wielka radość.
Jakich cech zazdrości Pani swojej bohaterce?
Chyba nie zazdroszczę jej żadnej cechy. Upakowałam ją w dużo swojej emocjonalności, więc gdzieś tam jesteśmy podobne w jakiś sposób. Zazdroszczę jej tylko tego domu nad morzem (śmiech).
Jak wyglądała kooperacja z Simonem Susinną?
Simo to fajny chłopak, który od początku bardzo chciał zagrać swoją rolę jak najlepiej i zależało mu na tym, żeby jego brak doświadczenia aktorskiego nie przełożył się na naszą pracę na planie. Dużo rozmawialiśmy o jego postaci, zarówno we dwójkę, jak i z reżyserem, mieliśmy trochę prób przed wejściem na plan, by poczuć się ze sobą komfortowo. Myślę, iż bardzo dał radę jako Max, biorąc pod uwagę fakt, iż ma niewielkie doświadczenie aktorskie i musiał mówić w obcym języku.
Co chciałaby Pani, aby widzowie wyciągnęli z tego filmu?
Chciałabym, żeby dał ludziom odwagę, by żyli tak, jak chcą, nie oglądając się na nikogo. Tylko my możemy dać sobie w życiu szczęście, a dzieli nas od niego zwykle jedna decyzja.
Olga to kobieta sukcesu, matka dorosłej córki. Maks – 15 lat młodszy, przystojny mężczyzna czerpiący z życia garściami. Los postawił ich sobie na drodze, rozpalił zmysły i uwikłał w płomienny romans. Kiedy na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice, trudne wybory kochanków staną się jeszcze trudniejsze. Oboje kochają szalone żywioły, wiatr i gwałtowne morze. Czy odważą się skoczyć w nieznane?
Magdalena Boczarska i Simone Susinna jako Olga i Max w filmie "Heaven in Hell"
Czy w Polsce potrzeba więcej tak odważnych filmów?
Zależy, o jakiej odwadze mówimy. W mojej prywatnej ocenie największą odwagą tego filmu było mówienie o potrzebach kobiet, które bardzo często same tej odwagi nie mają – by zabrać głos. By mówić o tym, na co zasługują, czego pragną, czego chcą. Moja bohaterka w końcu znajduje w sobie tę siłę, by być znowu szczęśliwą i wydaje mi się, iż to jest dla kobiet, które widziały ten film, bardzo inspirujące. Z takimi opiniami się spotykam.
Co spodobało się Pani w scenariuszu?
Przede wszystkim metamorfoza mojej bohaterki – kobiety po przejściach, emocjonalnie zamkniętej, która pod wpływem miłości rozkwita i daje sobie przyzwolenie na to, by znowu żyć. Bo Olga faktycznie przechodzi dużą przemianę. Jest też matką, co, ze względów osobistych – bo sama mam synka – bardzo mnie ujęło. W ogóle ta jej droga jako kobiety i matki, bo te dwie role nie zawsze bezkolizyjnie da się pogodzić. To jest bardzo trudny temat, kiedy dla dorosłej córki kobieta jest przede wszystkim matką, a matka to też kobieta, chce czuć się kochana, widziana, dotykana… Film pokazuje, jak dużym wyzwaniem jest połączenie tych ról, by czuć się szczęśliwą.
Jak przygotowywała się Pani do roli Olgi?
Najtrudniejsza była gotowość emocjonalna – bo film skupia się przede wszystkim na tym, iż moja bohaterka zakochuje się w dużo młodszym mężczyźnie – i kwestia wieku, przemijającego czasu, odgrywa w jej głowie duże znaczenie. Trochę to we mnie zostało, nie ukrywam, bo sama jestem już po czterdziestce.
Magdalena Boczarska i Simone Susinna jako Olga i Max w filmie "Heaven in Hell"
Co było największym wyzwaniem na planie?
Skok ze spadochronem! Skoczyłam sama, tzn. w tandemie, ale bez dublerki, bo chcieliśmy mieć piękne, wiarygodne, prawdziwe, emocjonalne ujęcia. Wielkie wyzwanie, ale też wielka, wielka radość.
Jakich cech zazdrości Pani swojej bohaterce?
Chyba nie zazdroszczę jej żadnej cechy. Upakowałam ją w dużo swojej emocjonalności, więc gdzieś tam jesteśmy podobne w jakiś sposób. Zazdroszczę jej tylko tego domu nad morzem (śmiech).
Jak wyglądała kooperacja z Simonem Susinną?
Simo to fajny chłopak, który od początku bardzo chciał zagrać swoją rolę jak najlepiej i zależało mu na tym, żeby jego brak doświadczenia aktorskiego nie przełożył się na naszą pracę na planie. Dużo rozmawialiśmy o jego postaci, zarówno we dwójkę, jak i z reżyserem, mieliśmy trochę prób przed wejściem na plan, by poczuć się ze sobą komfortowo. Myślę, iż bardzo dał radę jako Max, biorąc pod uwagę fakt, iż ma niewielkie doświadczenie aktorskie i musiał mówić w obcym języku.
Simone Susinna i Magdalena Boczarska jako Max i Olga w filmie "Heaven in Hell"
Co chciałaby Pani, aby widzowie wyciągnęli z tego filmu?
Chciałabym, żeby dał ludziom odwagę, by żyli tak, jak chcą, nie oglądając się na nikogo. Tylko my możemy dać sobie w życiu szczęście, a dzieli nas od niego zwykle jedna decyzja.
Zobacz zwiastun "Heaven in Hell"
Olga to kobieta sukcesu, matka dorosłej córki. Maks – 15 lat młodszy, przystojny mężczyzna czerpiący z życia garściami. Los postawił ich sobie na drodze, rozpalił zmysły i uwikłał w płomienny romans. Kiedy na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice, trudne wybory kochanków staną się jeszcze trudniejsze. Oboje kochają szalone żywioły, wiatr i gwałtowne morze. Czy odważą się skoczyć w nieznane?
Informacja sponsorowana