MAESTRICK -Espresso Della vita : Lunare (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 3 dni temu

Nie tak łatwo zaszufladkować muzykę brazylijskiego Maestrick, choć najprościej byłoby napisać progresywny power metal. Jednak may tu również coś rock opery, coś z melodyjnego metalu i w sumie wszystkiego jest po trochę. Formułę maestrick można troszkę porównać do avantasia. Nie ma jasno określonych ram. Maestrick działa od 2004r i mają na swoim koncie 3 wydawnictwa. Najnowszy zatytułowany "espresso della vita:lunare" i został wydany za pośrednictwem Frontiers Records 2 maja.


W muze Maestrick oprócz Avantasia, słychać Evergrey, kamelot czy angra. Band stawia na emocje, rozmach, bogate aranżacje i przepych. Jest działanie na zmysły i emocje. Muzyka zawarta na nowej płycie jest różnorodna i można odkrywać za każdym razem coś nowego. To jest spory atut. Miłym dodatkiem jest klimatyczna okładka i soczyste i dopieszczone brzmienie. W maestrick sporą rolę odgrywa wokalista Fabio Caldeira. Ten głos robi furorę i nadaje klimatu danym kompozycjom. adekwatny człowiek na adekwatnym miejscu. Warto też pochwalić Guilhermo, który jako gitarzysta potrafi oczarować swoją grą. Każdy znajdzie coś dla siebie.


Oczywiście najpierw intro, a potem singlowy "upside down", który nieco przypomina twórczość Arjena Lucassena, z kolei klimat i stylistyka rock opery przywołuje na myśl Avantasia. Motyw robi robotę. Prawdziwa perełka. Tom S Englund z Evergrey pojawia w singlowy "boo" i znów mamy rasowy hicior. Taki progresywny power metal to ja uwielbiam i ten taki teatralny klimat. Jestem na tak i chce więcej. Coś z płyty Jorna i projektu Dracula słychać w pomysłowym i przebojowym "Ghost casino". Pełen smaczków i pomysłowych melodii jest "mad witches", który ukazuje bardziej epickie oblicze zespołu. na pewno progresywny power metal uświadczymy w bardziej agresywnym i rozbudowanym "the root". Spokojny i nastrojowy " dance of hadassah" też potrafi złapać, za serce. Band znów pokazuje pazur w podniosłym " agbara" z gościnnym udziałem Jima Greya. Orientalne dźwięki też są miłym dodatkiem. Jest też niezawodny Roy Khan w "lunar Vortex" i kolejny hit do kolekcji. Troszkę za długi i przesadzony jest 18 minutowy "the last station". Jednak nie brakuje tutaj intrygujących solówek i pomysłowych melodii.


Kto szuka emocji, pomysłowych melodii i wyszukanych motywów i bogatych aranżacji ten pokocha nowe dzieło brazylijskiej formacji Maestrick. Płyta ma to coś co przyciąga i pozwala się delektować tymi niezwykłymi utworami. Tu liczy się coś innego niż szybkość i agresja. Warto posłuchać i wyrobić swoje zdanie.


Ocena 8.5/10

Idź do oryginalnego materiału