Czy duże ośrodki miejskie potrzebują folkloru? Bajki, baśnie i legendy współcześnie są w najlepszym wypadku w miarę ekscytującym dodatkiem do leżakowania i nauki o segregowaniu śmieci w przedszkolach. Przez setki lat były jednak integralną częścią tożsamości małych społeczności niepołączonych ze sobą dzięki wi-fi – komunalnym przyspieszeniem tętna zebranych przy lampie lub ognisku. Mimo tego, fantastyką karmimy się na co dzień. Oglądając w weekend dwa i pół sezonu serialu na serwisie streamingowym lub przywdziewając zbroję w grze wideo.
I właśnie zarówno z klasycznych, przekazywanych oralnie i na piśmie podań oraz, ich bardziej interaktywnej wersji, w postaci fabularyzowanych sesji RPG, LARPów czy gier wideo, korzysta na swojej najnowszej płycie polski producent Lutto Lento. Urzędujący przez lata we Wrocławiu, a od dobrych kilku lat w Warszawie, muzyk pod tym pseudonimem od zawsze ujarzmiał dźwięki złowieszcze i niepokojące – czy przy pomocy cudownie koślawego outsider house’u czy jeszcze bardziej abstrakcyjnych dźwiękowych struktur. Wydane w tym roku nakładem Haunter Records LEGENDO to gryf skonstruowany z części wielu innych mitycznych kreatur. Współzałożyciel Sangoplasmo i DUNNO Recordings pozwolił sobie na syntezę muzyki basowej, post-industrialu, rytualnego ambientu i IDM-u. Nazywanie muzyki podróżą przez niezbadane krainy jest dziennikarską kliszą, którą łatwo szastać. W swojej koncepcji i egzekucji LEGENDO faktycznie jednak spełnia taką rolę. Daje nam szansę, by zawitać do orientalnych pałaców w „Horned Heart”, spojrzeć na misteria z udziałem nimf w „Fern Flowers” czy przejść w bezpiecznej odległości obok goblinów zajadających padlinę w „Excerpt”.
Z autorem tego magicznego przeżycia rozmawiamy m.in. właśnie o nim, jego eklektycznych inspiracjach, współpracy z Aldoną Orłowską i Eugeniuszem Polokiem oraz Firmie JP.
Cyryl Rozwadowski: LEGENDO ma w sobie echa dźwięków kojarzących się z muzyką średniowieczną, dungeon-synthową i soundtrackami gier RPG. Czy trop high fantasy jest tu adekwatny?
Lutto Lento: Struktury płyty ma wiele wspólnego z high/dark fantasy i larpem. W mocno uproszczonej formie przeniesionej do przestrzeni albumu muzycznego bez nazbyt narzucającej się narracji. Głównym bohaterem staje się słuchacz, na drodze spotyka inne postacie i z biegiem czasu rozwija siebie i swoje umiejętności. Równie ważna jest koncepcja „dobra” i „zła”, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć. Dungeon synth, o którym wspominałeś jest bardzo ograniczonym gatunkiem, niestety większość produkcji jest nudna. O wiele ciekawsze wydają mi się intra i outra black metalowych płyt i demówek.
Czy masz swoją ulubioną legendę lub mit? Czy któreś z tego typu podań stanowiło inspirację dla twojego nowego materiału?
Ostatni utwór na płycie, on pełni trochę formę napisów końcowych, jest opowieścią o kwiatach paproci. Istnieje oczywiście sporo wersji tej legendy, ale dobrze wiemy, iż kwiaty kwitną tylko raz w roku, w nocy, podczas przesilenia letniego, zwykle na terenach bagiennych.
Jeszcze jest „Iskiereczka”, oparta na hardkorowej kołysance – „Na Wojtusia Z Popielnika”
Jakie masz osobiste podejście do basu? Co odnajdujesz w niskich tonach i czego sam w nich szukasz?
EXTREME BASS BOOSTED 2021 99999999999 HZ 99999 WAT HARD SUBWOOFER TEST ?EXTREME BASS TEST ??
Nie mam odpowiedniej muzyczno-etnologicznej wiedzy, by móc zdekodować źródła poszczególnych dźwięków, ale na twoim ostatnim longplayu jest sporo motywów, które można przypisać do innych, odległych czasowo lub geograficznie kultur muzycznych (np. w “Horned Heart” z udziałem Katarzyny Karpowicz). Czy jesteś w stanie rozjaśnić te wpływy?
Może lepiej wcale ich nie rozjaśniać. adekwatnie warto byłoby jeszcze trochę te wątki przyciemnić. Bohater idzie przez świat, który może odkrywać w dowolny sposób, bez ograniczeń ze strony realiów gry, zmieniających się na bieżąco. Spotyka innych bohaterów – Adama Repuchę, potem Katarzynę Karpowicz czy John Glacier.
Czy któraś z tych tradycji zafascynowała cię w ostatnim czasie szczególnie?
Spędziłem kilka tygodni odkrywając wspaniałą muzykę Ujgurów, mniejszości pochodzenia tureckiego mieszkającej w Chinach, głównie w autonomicznym regionie Xinjiang. Pracowaliśmy ze Slavs and Tatars i ujgurskim raperem Nash Tarrem nad audiowizualną pracą opartą na dziewiętnastowiecznym tekście. Premiera odbędzie się w Haverford’s Cantor Fitzgerald Gallery – zapraszam.
Kilka dni temu słyszałem w NTS Radio super ciekawą audycję antropologa Roberta McDougalla, puszczał ujgurski pop. Były to głównie piosenki o miłości, stracie, zawirowaniach międzyludzkich, śmierci, małżeństwie i wierze.
Kilka lat temu odbyłeś podróż na Jamajkę, między innymi, w poszukiwaniu rzadkich płyt. Co muzycznie tam odnalazłeś?
Znajomy ostatnio mi opowiadał o znajomym, który twierdzi, iż muzyka jamajska utknęła w martwym punkcie i nie idzie w żaden sposób do przodu. To wyspa mniej więcej trzy razy mniejsza od województwa mazowieckiego a powstało tam Dub, reggae, mento, dancehall, ska i wiele innych gatunków i podgatunków. Twórczość artystów afro-karaibskich ma ogromny wpływ na globalną muzykę pop, trudno go choćby opisać. adekwatnie zaczęło się to na początku XX wieku, wraz z upowszechnieniem technik nagraniowych. Jamajka i okoliczne wyspy przez lata dostarczała niesamowicie dużo świeżej muzyki i innowacyjnych rozwiązań brzmieniowych, produkcyjnych. Czasem aż trudno mi w to uwierzyć. Wydaje mi się, iż spokojnie zasłużyła na chwilę odpoczynku. Od kilku lat jamajscy producenci pozwalają sobie na swobodne i luźne wymianki stylowe z zachodnim popem i trapem. I fajnie.
Dwa lata temu media w mediach pojawiła się informacja, iż swój nadchodzący materiał wydasz pod skrzydłami wytwórni Young Turks. Czy to właśnie LEGENDO, a plany uległy zmianie?
Dużą część LEGENDO nagrałem dzięki uprzejmości Young Turks w ich londyńskim studiu, chociaż album od początku nagrywany był dla włoskiego Haunter Records. Pracowałem tam nad projektem ze znakomitą wokalistką, John Glacier – teraz trochę stanął w miejscu. Może kiedyś się ukaże, może nie. Jamie XX zagrał jeden z naszych utworów w BBC Radio 1 Essential Mix, można go znaleźć na Youtubie.
W ogóle to kilka dni temu zrezygnowali z drugiego członu swojej nazwy, teraz nazywają się tylko Young.
Jako wydawca i remikser maczałeś palce w ostatnich latach przy wydaniu dwóch singli Aldony Orłowskiej nakładem DUNNO Recordings. W którym momencie wpadliście na pomysł, by w ogóle spróbować podejść do twórczości tej kultowej artystki?
Mieliśmy fajny kontakt mailowy z Aldoną i Eugeniuszem w sumie jeszcze długo zanim zdecydowaliśmy się wydać ich dwa single i zorganizować piękne koncerty. Strasznie interesujące i przemiłe osoby. Podejrzewam, iż gdyby nie mieszkali w Malmö i na Majorce to widywalibyśmy się też o wiele częściej.
Niejednokrotnie w twoich setach DJ-skich słyszałem kawałki Firmy (albo Bosskiego Romana z udziałem innych ziomków z tego składu). Opowiesz więcej o swojej relacji z tym składem? Bo według Rateyourmusic to jedna z gorszych hip-hopowych polskich grup w historii, a w zasadzie, patrząc na oceny ludzi, najgorsza.
Do tej pory nie wchodziłem za często na rateyourmusic, przed następnym setem didżejskim nie zapomnę tego zrobić.