Erica Jong, autorka tej książki, stała się gwiazdą seksu, uwielbianą przez kobiety i nachodzoną przez mężczyzn. Po „Strach przed lataniem” sięgały choćby osoby, które zwykle niczego nie czytały. Fala gigantycznej popularności przygniotła autorkę – pisze o tym nieco gorzko jej córka w przedmowie do nowego polskiego wydania, przekładu Anny Dzierzgowskiej (wyd. Relacja). „Martwiłam się, iż napiszą mi »wyjebany zamek« na grobie” – pisała Jong. To określenie to teoria i marzenie Isadory o wielkiej namiętności, w której ubrania same spadają z kochanków, języki plączą się w zespoleniu, a seks jest kosmiczny.
„Dopóki kobiety nie zaczęły pisać książek, wybrzmiewał głos tylko jednej strony. Na przestrzeni dziejów książki pisane były spermą, nie krwią miesięczną” – czytamy u Jong. Jeszcze do niedawna literatura erotyczna (i nie tylko ona) była domeną mężczyzn. D.H. Lawrence gorszył erotycznymi opisami miłości Lady Chatterley i leśniczego, Sade dręczył i ćwiczył swoją Justynę, Bataille podglądał Madame Edwardę, Nabokov unieśmiertelnił nieletnią Lolitę, a Portnoy u Rotha, jak pamięta kilka pokoleń czytelników, przeżywał męki niezaspokojonej żądzy.