7 lat, 5 miesięcy, 27 dni: dokładnie tyle fani musieli czekać na nowy album Linkin Park. Jak wypada najnowsze dzieło zespołu? Czy nowa wokalistka, Emily Armstrong, poradziła sobie zastępując legendarnego Chestera Benningtona? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy na albumie From Zero.
Od nowa
From Zero to pierwszy album Linkin Park po śmierci Chestera Benningtona. Członkowie zespołu potrzebowali czasu aby pogodzić się z tragiczną śmiercią przyjaciela, nic dziwnego zatem iż na kolejny album fani czekali tak długo. From Zero symbolizuje nowy start Linkin Park – dziedzictwo Chestera pozostanie z zespołem na zawsze, ale nie będzie go definiowało. Jednak wbrew obawom niektórych fanów, to dalej jest Linkin Park, i to widać w muzyce.
Wraca stare
Mimo nowego startu, już na początku uderza nas „stare dobre” Linkin Park. Emptiness Machine to utwór mocno inspirujący się największymi hitami z początków istnienia zespołu, więc metalowych brzmień nie brakuje. Już na starcie słyszymy typowy dla starszych utworów zespołu elektroniczny beat, który bardzo gwałtownie przechodzi w mocne gitarowe brzmienia. Utwór, podobnie jak jego inspiracja sprzed ponad 20 lat – Numb, opowiada o zatraceniu samego siebie i o zmienianiu się tylko dlatego, by się dopasować. Emptiness Machine to też idealna okazja by zapoznać się z nowym „nabytkiem” zespołu: zapożyczoną z Dead Sara Emily Armstrong. Mimo początkowych kontrowersji związanych z nową wokalistką, już po jednym utworze jedno jest pewne – Emily nie jest Chesterem, ale pasuje do Linkin Park idealnie.
Co interesujące sama zainteresowana miała okazję odgryźć się krytykującym ją fanom w utworze Heavy Is The Crown. Utwór melodyjnie to jeden wielki flashback do „starych dobrych czasów” Meteory i Hybrid Theory. Lirycznie natomiast, Heavy Is The Crown to środkowy palec wymierzony w krytyków narzekających na fakt, iż Emily jest „zbyt mało podobna” do Chestera.
Metalowo, bardzo metalowo
Two Faced to jeszcze więcej nu-metalu i ciężkich brzmień. Lirycznie to utwór będący historią powolnego odkrywania prawdziwej twarzy ważnej dla nas osoby. To historia frustracji i bólu związanych z odkrywaniem, iż ktoś jest kompletnie innym człowiekiem niż nam się wydawało.
Lżej muzycznie, tak samo ciężko lirycznie
Na szczęście Linkin Park nigdy nie radziło sobie z trzymaniem się jednego gatunku, więc i na From Zero znajdziemy utwory lżejsze, bardziej popowe. Stained to utwór dużo wolniejszy i „grzeczniejszy” niż wszystkie poprzednio w tym tekście przytoczone. Opowiada o „splamieniu” drugiej osoby swoimi własnymi problemami. To utwór o poczuciu winy i przekonaniu, iż niszczymy kogoś nam bliskiego, wylewając na niego swoje traumy i problemy.
Czy Linkin Park faktycznie wróciło w wielkim stylu?
From Zero to album miejscami mocno odtwórczy, dość nierówny i skaczący po gatunkach od metalu po niemal klasyczny pop. Jednak, mimo tych „wad”, to jest właśnie urok Linkin Park – z każdym albumem dostajemy coś nowego, coś co może nam się nie spodobać, a jedyną stałą są pełne emocji i głębi teksty Mike’a Shinody. Oczywiście na albumie znajduje się dużo więcej utworów niż te przytoczone w tekście, jednak wszystkie pasują idealnie w dotychczasową dyskografię Linkin Park. Mimo straty Chestera, zespół kontynuuje jego dziedzictwo, jednocześnie nie dając się przez nie zdefiniować. Emily, mimo ogromnej presji, wypada znakomicie – nie jest zastępstwem Benningtona, ale jego godną następczynią, wprowadzającym swój unikalny styl. From Zero jest albumem który z pełnym przekonaniem można polecić choćby najbardziej zagorzałym fanom.