Lektury mogą zabić miłość do literatury? "Po dwóch stronach zaczynałam ziewać"

gazeta.pl 5 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Alexey Fedorenko


Szkolne lektury nie zawsze trafiają w gusta uczniów. Zdarza się, iż mogą zniechęcić ich do czytania. Czy to prawda, iż "żeby w Polsce książka została lekturą, to musi cierpieć: autor tej książki, bohater tej książki i czytelnik, który tę książkę czyta"?Niedawno na TikToku @myrozczytani pojawiło się nagranie dotyczące lektur, które "prawie zabiły w czytelniku miłość do czytania". Dla niektórych nie jest zaskoczeniem, iż na pierwszym miejscu autorka filmiku wymieniła "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Wielostronicowe opisy przerosły niejednego czytelnika.
REKLAMA


Mnie pokonało 40 stron opisów kwiatków, przyrody nad Niemnem i brak jakichkolwiek dialogów. Gdyby tak miały wyglądać wszystkie książki, to ja bym zrezygnowała z czytania- powiedziała autorka nagrania. Na jej "czarnej liście lektur" znalazły się także: "Mistrz i Małgorzata", "O psie, który jeździł koleją", książki autorstwa Adama Mickiewicza, "Syzyfowe Prace" czy "Pieśń o Rolandzie" - Ktoś kiedyś powiedział, iż żeby w Polsce książka została lekturą, to musi cierpieć: autor tej książki, bohater tej książki i czytelnik, który tę książkę czyta - dodaje. Przyznaje jednak, iż w szkole średniej były lektury, które ją zafascynowały, jak np. "Granica" Nałkowskiej, którą poleca wszystkim. Niestety, wiele było takich, przez które z trudem przebrnęła. Nagranie opublikowane na profilu @myrozczytani wydało mi się bardzo ciekawe. Bo kto z nas nie miał jakiejś lektury, przez którą ledwo przebrnął albo odpuścił sobie czytanie? Zapytałam swoich znajomych o książkowe wspomnienia ze szkoły i byłam zaskoczona ilością nadesłanych odpowiedzi. To pokazuje, jakie emocje wzbudza ten temat wśród dorosłych!"Nad Niemnem" - koszmar wielu uczniówNajwięcej osób za swój szkolny czytelniczy koszmar wymieniało "Nad Niemnem". - Może to wartościowa lektura, piękna, nie przeczę. Wymaganie jednak od dzieciaków, by czytały kilkadziesiąt stron opisów, jest moim zdaniem, czymś niezrozumiałym. Nie ukrywam, iż czytałem jedynie fragmenty i streszczenia. I dodam, iż wcale nie miałem mniej wiedzy na jej temat niż ci, którzy katowali się tymi opisami przyrody. Do dziś, nie rozumiem, dlaczego ta książka jest lekturą, bo nie oszukujmy się, większość i tak jej nie czyta - mówi Tomek.W związku z tym, iż pisałam maturę rozszerzoną z polskiego, to powinnam była przeczytać całe 'Nad Niemnem', ale wystarczyły mi, te pożal się Boże opisy przyrody, żeby wiedzieć, iż nie dam rady- wspomina z kolei Monika. I zastanawia się, czy jakikolwiek uczeń przeczytał kiedyś tę lekturę "od deski do deski". Ewelina przyznaje, iż od dziecka bardzo lubiła czytać, mimo to "Nad Niemnem" uważa, za swoją czytelniczą klęskę. - Naprawdę pamiętam, jak podchodziłam do tej książki kilkukrotnie. Zawsze byłam molem książkowym, więc wręcz pochłaniałam lektury, choćby jeżeli były niezbyt ciekawe. Niestety, w tym przypadku przegrałam, po 2 - 3 stronach albo zaczynałam myśleć o czymś innym i nie wiedziałam, co w ogóle czytam, albo zasypiałam. Przyznam jednak, iż mam książkę na półce i chce spróbować przeczytać ją jako dorosła. Być może teraz pójdzie mi zupełnie inaczej? Chociaż przyznam, iż zbieram się do tego od lat - wyjaśnia.


Zobacz wideo


"Po Krzyżakach czytanie mi obrzydło"Joanna źle wspomina "Krzyżaków". Nie ukrywa, iż po tej lekturze przez jakiś czas nie chciała w ogóle czytać. Do dziś nie rozumie, po co ta książka jest w kanonie lektur, ponieważ jej zdaniem jest zbyt trudna dla młodego człowieka.Wcześniej książki zabierałam ze sobą choćby do kibelka, a po 'Krzyżakach' jakoś czytanie mi obrzydło. Uważam, iż tego typu książki nie są zrozumiałe choćby przez wielu dorosłych, a co dopiero przez dzieciaki. Nie powinno się nimi katować ludzi.- uważa. Dziś lubi czytać, ale to, co sama sobie wybiera, a nie to, co ktokolwiek jej narzuca.Lekturowym koszmarkiem Hani była z kolei "Ferdydurke". - Nie potrafiłam przez nią przebrnąć. Pamiętam, iż w liceum cała moja klasa wręcz nie cierpiała tej książki. Według mnie jest bardzo specyficzna. Ta niechęć przez cały czas istnieje wśród młodszych osób, bo rok temu tę lekturę omawiał mój brat i też mi się na nią skarżył - opowiada.


Lektury szkolne nie zawsze podobają się uczniom Shutterstock, autor: UfaBizPhoto


Ula źle wspomina... "Plastusiowy pamiętnik"Ula źle wspomina swoją pierwszą lekturę, którą musiała przeczytać samodzielnie. A był to "Plastusiowy pamiętnik". Okazuje się, iż historia ludzika ulepionego z plasteliny w zielonych portkach nie tylko jej nie zainteresowała, ale była dla niej zbyt trudna.To pierwsza książka, jaką przeczytałam sama. Była pisana archaicznym językiem. Ne znałam wielu zwrotów i rodzice musieli zacząć od wyjaśnienia, dlaczego piórniki były drewniane, a ich wyposażenie było inne niż teraz. Co chwilę padały jakieś nieaktualne zwroty, które też rodzice musieli tłumaczyć. Bez nich kilka bym zrozumiała jako dziecko, które chodziło do pierwszej klasy podstawówki- opowiada Ula. Niektórzy mogą spekulować, czy rozwiązaniem tego problemu byłoby przełożenie tego utworu na bardziej współczesny język. Ula ma jednak inne zdanie. - Język to nie wszystko. Przedmioty używane tam są stare i trzeba byłoby dopisać całe wstępy wyjaśniające np. dlaczego gumka myszka nazywa się myszka. Tak samo dziecko, które chodzi do pierwszej klasy, nie będzie rozumiało idei posługiwania się kałamarzem i rozlewającego się tuszu. To tekst, który kilkulatek musi czytać według mnie z komentarzem dorosłego - dodaje. Macie jakieś lektury, które Wam totalnie nie przypadły do gustu, zniechęciły do czytania albo nie byliście w stanie dobrnąć do ich końca? I wręcz przeciwnie, jakie były Waszymi ulubionymi, które chętnie przeczytalibyście więcej niż raz? Dajcie znać w komentarzach lub na [email protected].
Idź do oryginalnego materiału