Czyli o czym mówią do nas politycy? Zagadkę tę próbuje rozwikłać Michał Rusinek w najświeższej publikacji Trzewiokracja. Publikacja ma charakter luźnego felietonu, a jej autor wykazuje się sporą erudycją i dystansem do poruszanego tematu. Wszystkie zamieszczone w zbiorze teksty ukazywały się na łamach Gazety Wyborczej od kwietnia 2023 roku do sierpnia 2025 r.Nie zaskakuje, iż popularny badacz zawiłości językowych sprawnie operuje słowem, jednakże analizuje wypowiedzi polityków, za którymi ewidentnie nie przepada. Zresztą naukowiec we wstępie zaznacza:
W międzyczasie zmienił się rząd-na prodemokratyczny. Pojawił się też nowy język, ale to nie znaczy, iż całkiem i na zawsze zanikł ten, który demokracji zagrażał.
Całość utrzymana w lekkiej, humorystycznej formie. Diagnozy Michała Rusinka mają charakter analityczny i odznaczają się zwięzłością, poza tym są głęboko osadzone w kontekście historyczno- literackim. Odwołując się do kuriozalnych, wręcz nielogicznych wypowiedzi wybrańców narodu, pisarz, po wnikliwym przeglądzie leksykalnym, przypomina o kilku ciekawostkach. Te warte są zauważenia i odnotowania.
Znany językoznawca wskazuje na wypowiedź Elżbiety Witek o ówczesnej sytuacji na Lampedusie, która to zaistniałe wydarzenia miała skwitować słowami: Premier Donald Tusk to nic innego jak Lampedusa w Polsce. Dr Michał Rusinek wzmiankuje o nieco zapomnianej postaci, jaką był Giuseppe Tomasi di Lampedusa, włoskim arystokracie i pisarzu. Ów żył i tworzył w czasach, kiedy Duce terroryzował społeczność, książę miał sprzeciwiać się jego dyktaturze.Nowomowa partyjna istniała od zawsze w przestrzeni publicznej.
Zjawisko to rozumieli już starożytni myśliciele, Arystoteles, Platon, Cyceron. Aczkolwiek termin ten sięga antyutopijnej powieści parabolicznej Rok 1984 Orwella, który ukazał w niej świat jednej partii, system propagandy. W twórczości uczestnika hiszpańskiej wojny domowej pojawia się motyw nowego języka podporządkowanego zupełnie celom ideologicznym. Zatem wypowiedzi komunistycznych dygnitarzy pełniły właśnie tę funkcję i były wzorcowym przykładem ''komunikowania się'' władzy z ludem pracującym. Posiłkowano się głównie sformułowaniami o charakterze pejoratywnym, zastraszającymi: wróg ludu, zgniły Zachód, element chuligański, ekstrema, dywersja, etc.
Tom liczy ponad pięćdziesiąt felietonów opatrzonych odpowiednią dawką sarkazmu i ironii, są to więc największe atuty recenzowanego dzieła. Krakowski intelektualista potrafi ze swadą objaśniać meandry języka polskiego, lektura Trzewiokracji dostarcza multum informacji. Czym są iksatywy, neuratywy? Albo osobatywy, dukatywy?
Michał Rusinek z pasją punktuje błędne, nieracjonalne wywody, często nacechowane emocjonalnie, przestrzega również przed manipulacją, o którą w języku nietrudno.