Lana Del Rey ogłosiła, iż jej nowy album będzie nosił tytuł „Stove” i ukaże się prawdopodobnie dopiero pod koniec stycznia 2026 roku.
Będzie to dziesiąty krążek artystki. Płyta początkowo miała nosić nazwę „Lasso”, a później „The Right Person Will Stay”. Premiera była kilkukrotnie przekładana – najpierw planowano ją na wrzesień 2024 roku, później na maj 2025, a następnie na wrzesień tego samego roku.
Ostatecznie wokalistka zdecydowała się dodać sześć nowych utworów, co wydłużyło proces. Jak wyjaśniła:
Były bardziej autobiograficzne, niż się spodziewałam, i to wymagało więcej czasu.
Del Rey potwierdziła, iż większość albumu będzie w stylu country:
Osiem lat temu, kiedy myślałam o nagraniu płyty country, nikt inny o tym nie myślał. Teraz wszyscy idą w country! Zastanawiałam się, czy powinnam schować wszystkie moje buty ze skóry węża? Czy odłożyć kowbojskie kapelusze do magazynu?
Jednym z nowych utworów będzie „Stars Fell on Alabama”, napisany o mężu artystki, przewodniku po bagnach Luizjany, Jeremym Dufrene:
Otwieram mój koncert tym utworem. Jeremy jest najważniejszą osobą w moim życiu. Publicznie jest cichy, ale przy mnie rozmawia bez przerwy.
Album powstaje we współpracy z producentem Jackiem Antonoffem oraz twórcą muzyki country Luke’iem Lairdem. Wcześniej Del Rey zaprezentowała single „Henry, Come On” i „Bluebird”, choć nie wiadomo jeszcze, czy znajdą się one na płycie. Według zapowiedzi kolejnym utworem, który trafi do fanów przed premierą albumu, ma być „57.7”.
Artystka zdradziła, iż nowe nagrania będą miały lżejszy ton niż jej poprzednie albumy, takie jak „Did You Know That There’s a Tunnel Under Ocean Blvd”, „Blue Bannisters” czy „Chemtrails Over the Country Club”.
Ostatnio Del Rey podzieliła się w sieci fragmentem nowego utworu, w którym nawiązała do Ethel Cain. Post wywołał burzę w sieci wśród fanów obu artystek. Powstały spór komentowały też inne gwiazdy, w tym Nicki Minaj.
