"Ballada o drobnym karciarzu": kuszący świat hazardu
Przewodnikiem po azjatyckim mieście grzechu jest grany przez Colina Farrella lord Doyle. Elegancko ubrany mężczyzna w rękawiczkach z Savile Row, który na śniadanie pije szampana Cristal, zagryzając blinami z kawiorem. Im dalej w las, tym bardziej przekonujemy się, iż ze szlachecką proweniencją bohater ma kilka wspólnego, a zamiast po czerwonych dywanach częściej chadza po tylnych klatkach schodowych czy wyjściach ewakuacyjnych hoteli, kasyn bądź restauracji.
Doyle jest nie tylko hazardowym degeneratem, ale i oszustem, za którym ciągnie się widmo przeszłości reprezentowane przez tajemniczą kobietę w ciele Tildy Swinton. Działa ona w imieniu brytyjskiej klientki, oczarowanej urokiem mężczyzny do tego stopnia, iż nieopacznie powierzyła mu swoje oszczędności. Jedynym pytaniem pozostaje to, w którym kasynie zostały one przepuszczone, bo iż tak się stało nikt chyba nie ma wątpliwości.Reklama
Za sprawą drugiej ważnej kobiecej bohaterki film o hazardzie i próbie wyjścia z nałogu stara się być także opowieścią o duchowości. Doyle poznaje Dao Ming (w tej roli Fala Cheng), a jakże, w kasynie i to w chwili kiedy kobieta oferuje mu pożyczkę na dalszą grę. Ta relacja wykracza jednak daleko poza to miejsce, a bohaterka staje się dla Doyle’a kimś w rodzaju moralnego kompasu i szansy na naprawienie błędów.
Jakby po imprezie techno trafić na masaż misami tybetańskimi
"Ballada o drobnym karciarzu" po dość szalonym tempie w pierwszej części filmu wyraźnie zwalnia. Zmienia się też kolorystyka, na znacznie bardziej stonowaną. To trochę tak jakbyśmy po imprezie techno trafili na masaż misami tybetańskimi. Berger daje nie tylko swojemu bohaterowi, ale i widzowi czas kontemplację oraz refleksję po to, by za chwilę znowu trafić w oko cyklonu.
"Ballada o drobnym karciarzu" lepiej sprawdza się jako dynamiczna opowieść, obrazująca co tak naprawdę oznacza bycie w szponach nałogu, jakim jest hazard. Misterne przygotowania do wyjścia, euforia w chwili przekroczenia progu kasyna, dzikość w oczach przy stole do gry, dźwięki automatów kuszących wielkimi wygranymi, niemożność powiedzenia "stop" i ciężkie poranki na kacu, nie tylko tym moralnym. To powtarzany każdego dnia rytuał, który pcha bohatera w niebyt.
Mieniące się wszystkimi kolorami tęczy neony kasyn zdają się być obietnicą lepszego życia, nowego startu, szansy na coś więcej. W istocie są wydmuszką, prowadzącą do długów, utraty bliskich, a nierzadko i autodestrukcji. Berger, wraz z autorem zdjęć Jamesem Friendem i kompozytorem Volkerem Bertelmannem opakowują to w bardzo atrakcyjną formę, dzięki czemu można zrozumieć, dlaczego świat hazardu może być aż tak bardzo kuszący.
"Ballada o drobnym karciarzu": nie pomaga choćby Colin Farrell
Zdecydowanie mniej przekonuje mnie cała psychologiczna przybudówka filmu. Wykorzystanie azjatyckiej symboliki do zobrazowania, w gruncie rzeczy, bardzo schematycznej, naiwnej przemiany bohatera. Nie chodzi choćby o wiarygodność, bo o tym można by dyskutować, ale o fakt, iż Doyle zaczyna być coraz bardziej przewidywalny, a przez to mniej interesujący dla widza. Ciekawość, pewna enigmatyczność, jaką zbudował w pierwszej części, stopniowo wyparowuje. Nie pomaga choćby Colin Farrell, który na ekranie dwoi się i troi, stanowiąc chyba, obok samego Makau, najmocniejszy punkt produkcji.
"Ballada o drobnym karciarzu" jest adaptacją głośnej powieści Lawrence’a Osborne'a z 2014 roku, uznanej przez "The New York Times" jedną ze stu najważniejszych książek roku. Filmowi Bergera miejsce w analogicznym zestawieniu raczej nie grozi.
6/10
"Ballada o drobnym karciarzu" (Ballad of a Small Player), reż. Edward Berger, Wielka Brytania, Niemcy 2025, premiera: 29 października 2025 na platformie Netflix.




