Kulturalnie polecamy i ostrzegamy: Noc Muzeów z „Polityką”. Gdzie zajrzeć i czego unikać
polityka.pl 15 godzin temu
Zdjęcie: Noc Muzeów w Warszawie / Facebook
Z Nocą Muzeów jest jak z urlopem w Sopocie: już dawno przestała być tym, czym była u zarania. Najlepiej byłoby zmienić więc nazwę na ciut przydługą, ale celnie oddającą stan rzeczy: Noc Włóczenia Się Ze Znajomymi Pod Pretekstem Oglądania Czegokolwiek.
A początki były wielce obiecujące. Zaczęło się w Berlinie w 1997 r. Umówmy się, nie jest to miasto, które narzekałoby na pustki w muzealnych salach. A jednak eksperyment z darmowym nocnym zwiedzaniem uznano za obiecujący, dobrze promujący tzw. wyższe wartości. I został na stałe wpisany do kalendarza. W tym roku w Nocy Muzeów weźmie tam udział ponad 70 placówek. Co ciekawe, w znacznym stopniu udało się zachować pierwotny charakter przedsięwzięcia: aktywne są przede wszystkim muzea. Podobnie jest w Paryżu (tylko 30 muzeów) i wielu innych europejskich miastach, które projekt podchwyciły.
Czytaj też: Tate się dusi, Berlin rośnie. Dlaczego kolejne muzea powiększają swoje siedziby?
Muzealne szwędanie
Wydawało się, iż tą samą drogą powędruje nasz kraj, w którym jakiś mocny impuls zachęcający do zwiedzania muzeów bardzo by się przydał. Jako pierwszy pomysł podchwyciło Muzeum Narodowe w Poznaniu (jakaż szkoda, iż dziś ta placówka programowo szoruje po dnie) w 2003 r. Rok później dołączyły Kraków i Warszawa, a z czasem inne miasta. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, wieczorno-nocne zwiedzanie wystaw gwałtownie zaczęło bić kolejne rekordy frekwencyjne. I ów sukces okazał się równocześnie początkiem ideowej degradacji przedsięwzięcia.
Po pierwsze, nie ma dowodów (przynajmniej w Polsce) na edukacyjną rolę Nocy Muzeów. Nie przekłada się ona na trwalsze i szersze zainteresowanie narodu sztuką i wszelkimi innymi kolekcjami. Ot, jest to pomysł na nietypowe spędzenie sobotniego wieczoru i kawałka nocy, poszwędanie się po mieście, zdzwonienie ze znajomymi. Nikomu nie przeszkadza wystawanie w długich kolejkach, których dzień wcześniej i dzień później nie uświadczymy, bo „nie chodzi o to, by złowić króliczka, ale by gonić go”, jak śpiewali nieocenieni Skaldowie.
Czuję, iż narzekanie na brak głębi w przeżywaniu muzealnych doświadczeń niebezpiecznie zahacza o dziaderstwo i w sumie może wypada cieszyć się, iż impreza z muzeum w nazwie jest okazją do miłego spędzenia czasu, choćby jeżeli dzięki niej nie dowiemy się, kim była Natalia LL i jakie szaty przywdziewają Maorysi. Potencjał pomysłu gwałtownie odkryli przeróżni spece od marketingu i promocji, uznając, iż Noc Muzeów to wyśmienita okazja, by zarobić wizerunkowo kilka punktów. No i zaczęło się niemiłosierne rozciąganie formuły. Do aktywnego grona najszybciej doszlusowały prywatne galerie sztuki, poniekąd słusznie zakładając, iż można je uznać za najbliższych kuzynów muzeów. Dziś presja jest tak duża, iż można poważnie podejrzewać, iż muzeum czy galeria, której nie ma w programie Nocy Muzeów, po prostu nie istnieje lub zarządza nią wyjątkowy safanduła.
Czytaj też: David Hockney podbił Paryż. To najważniejsza wystawa tego roku
Noc Muzeów w Warszawie/FacebookZamek Królewski w Warszawie w Noc Muzeów zawsze przyciąga tłumy.
Noc na basenie
Dalej robi się jednak ciekawie. Do oferty wystaw stałych i czasowych, często szykowanych na tę właśnie okazję, dołączył cały wachlarz „usług dla ludu”: warsztaty, wykłady, pokazy, koncerty, spektakle, seanse filmowe, zajęcia edukacyjne dla dzieci, a choćby spacery i gry terenowe. Kilka pływalni oferuje nocne pluski w basenach, w sam raz po uciążliwym ganianiu z wystawy na wystawę.
Przede wszystkim jednak imponująco poszerzyło się pojęcie „muzeum”. Oto bowiem w tę jedną w roku noc czekają na nas najprzeróżniejsze instytucje. Część z nich działa w kulturze i od biedy można uznać je za krewnych muzeów: domy kultury, teatry, kina, biblioteki, pracownie artystów. W ślad za nimi ruszyły stowarzyszenia, organizacje społeczne, fundacje. Zapraszają na spotkania mniejszości narodowe i religijne (Romowie, Muzułmanie, Ormianie). Specjalne atrakcje przygotowano dla osób głuchych oraz w języku angielskim.
W stolicy będzie można poznać kulinarną historię pyz, a w Poznaniu – rogali świętomarcińskich. Można dać się zamknąć (na szczęście na chwilę) w schronie przeciwatomowym, spędzić chwil kilka z Armią Zbawienia lub odbyć wycieczkę tropem „tajemnic Mordoru”, czyli stołecznego centrum wszelakich korporacji. Co ciekawe, masową gościnnością wykazują się w ową noc instytucje państwowe. Kontrolowanym otworem stają więc budynki Sejmu, Belwederu, kancelarii premiera, Naczelnego Sądu Administracyjnego i wielu ministerstw. W różnych miastach zaprasza straż miejska, straż pożarna, zajezdnie autobusowe i tramwajowe.
W stolicy w tę noc aktywne będą 303 instytucje, w Krakowie – 60 (uwaga, to bodaj jedyne miasto, które Noc Muzeów organizuje dzień wcześniej, czyli w piątek), we Wrocławiu – 91, a w Poznaniu – 80. W Gdański imprezy zaplanowane są w 50 lokalizacjach. Trzeba szykować wygodne obuwie, ale i ciepłe kurtki, bo zapowiadają się niskie temperatury.
Ponieważ Noc Muzeów wydaje się faworytem tego wieczoru (no, chyba iż Justyna Steczkowska okaże się silniejszym magnesem), przeto nasze rekomendacje i antyrekomendacje w tym tygodniu ograniczymy do tego przedsięwzięcia.
Czytaj też: Justyna, czarodziejka z „Wiedźmina”. Starczy magii na Eurowizję?
Muzealnie polecamy:
Zajrzeć do ciekawie rozwijającego się skrzydła Outriders Klub na warszawskiej Ochocie, gdzie laureat Paszportu „Polityki” za 2023 r. w dziedzinie kultury cyfrowej Jakub Górnicki z zespołem przygotował imprezę o przewrotnym tytule „Noc Reporterów”, a podczas niej pokaz reportaży o poważnych międzynarodowych zagadnieniach, spotkania z ekspertami, rozmowy. Propozycja dla tych, którzy tego wieczoru szukają czegoś więcej niż rozrywki.
Dla odmiany coś z gatunku przedsięwzięć zabawnych, choć z muzealnictwem mających kilka wspólnego. To odwiedziny na stołecznym stadionie „Podskarbińska”, gdzie można obejrzeć zachowane wnętrze gabinetu prezesa klubu „Tęcza” Ryszarda Ochódzkiego z kultowej komedii „Miś”. W tym i szafę do której pamiętne „Łubu, dubu…” wyśpiewywał trener II klasy Wacław Jarząbek.
Zamek na Wawelu. Brzmi może dość banalnie, ale możliwość wędrowania po królewskiej rezydencji (szczególnie po ogrodach i po dziedzińcu) nocą to okazja wyjątkowa i gwarantowane niezapomniane, niemal metafizyczne, wrażenia.
Zwiedzanie z przewodnikiem wrocławskiego osiedla WUWA (Werkbund) architektoniczno-społecznego eksperymentu z lat 20. i 30. XX w. Takie osiedla powstały jedynie w sześciu miastach Europy, a w granicach Polski znajduje się tylko to jedno.
Gratka dla bibliofilów i miłośników historii, czyli zwiedzanie gabinetów zbiorów specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. A w nich m.in. autografy i pieczęcie królów polskich, oryginał partytury „Króla Rogera” Szymanowskiego, a choćby gry towarzyskie z XIX w.
Muzealnie ostrzegamy:
Oferta nie dla przesądnych. Tytuł przedsięwzięcia brzmi jak zaproszenie na przegląd filmów Tima Burtona: „Ze śmiercią na Ty”. Ale to zaproszenie jednego z… domów pogrzebowych, który w ramach atrakcji proponuje m.in. warsztaty tworzenia tabliczek nagrobnych. O możliwości przymierzenia się do trumny organizatorzy milczą.
„Wpadnij do kanału” to z kolei propozycja zwiedzania komory przelewu burzowego. „Wrażenia zapachowe gwarantowane” – zapewniają beztrosko organizatorzy. Z drugiej strony… jeżeli ktoś nie lubi oglądać malarstwa, to może powąchać ścieków.
W ramach kolejnych doznań ekstremalnych zaprasza wrocławskie Muzeum Medycyny Sądowej z ofertą „narzędzi zbrodni, obrażeń ciała oraz fragmentów ludzkich tkanek”. Tradycja inspektora Mocka przez cały czas żywa.
Interaktywne Muzeum Flipperów i Gier Arcade w Katowicach. Do muzeum nic nie mam, powstało z rodzinnej pasji. Ale w ten jeden wieczór w roku nie po to ruszamy się z domu, by wpaść w sidła protoplastów komputerowych gierek.
Powszechnie zapraszające do odwiedzin w niemal każdym większym wojewódzkim mieście komendy policji. Przestrzegam szczególnie tych, którzy mają coś na sumieniu, bo niewinna zabawa w odciskanie linii papilarnych może nagle okazać się „biletem w jedną stronę”. A zresztą, po co kusić los.
I na koniec ciekawostka. W czasie gdy w stolicy odbędzie się Noc Muzeów, w Pałacyku Gawrońskich otwarta będzie NADA Villa Warsaw – czterodniowa, interesująca prezentacja sztuki współczesnej przygotowana przez 44 galerie z Polski i ze świata. Niezwykłe miejsce, niebanalny projekt. Otóż w sobotę, gdy tłumy warszawiaków ruszą w miasto, NADA zamknie swoje podwoje o godzinie 19:00. Cóż, inkluzywność nie jest wartością cenioną przez organizatorów.