Czytaj też: Justyna Steczkowska wraca na Eurowizję. Kicz w normie, nadzieje za burtą
Wiedźmiński urok
Jej piosenka „Gaja” to – jak sama mówi – „manifest osobistej mocy i transcendencji”. Ale nie da się zwieść nikt, kto czytał lub grał na komputerze w „Wiedźmina”. Przecież te prasłowiańskie słowa mocy, które padają w tekście – zargo, raga, urra, jarga itd. – to jak gotowe nazwy wiedźmińskich nowych znaków do kolejnej części gry. Przypomnijmy dla porządku (i dla mniej zorientowanych) nazwy tych poprzednich: aard, aksji, igni, yrden...
Nawet gość najnowszego kulturalnego podkastu „Polityki” Marcin Bogucki, naukowo zajmujący się Eurowizją w Instytucie Kultury Polskiej UW, zauważa, iż po raz kolejny Justyna Steczkowska próbuje się przebijać w konkursie metodą „na Yennefer”. Choć teraz jeszcze z odwołaniami do „Gry o tron” i postaci Daenerys Targaryen. I to nie jest strategia zła, a przecież – jak nasz rozmówca przekonuje – każdy kraj powinien odnaleźć na Eurowizji swoją ścieżkę, swój „branding narodowy”.